~Childe to alkoholik (część druga)~

45 7 2
                                    

  Była dopiero 19, a Childe już był bardzo podpity. Miał mocną głowę ale nawet to nie wygra z butelką piędziesięcio procentowego whiskey i "szklaneczką brandy" jak wspomniał, gdy Zhongli zasugerował, że może już wystarczy na dziś.

   Stali, a właściwie Morax stał, bo Ajax wręcz wisiał na barierce. Zhongli co jakiś czas sprawdzał czy chłopak nie jest bliski wypadnięcia. Pijany Harbinger zachowywał się dziwnie, zresztą jak każdy kto zażyje pewną dawkę alkoholu. Przynajmniej nie przeszkadzała mu już obecność drugiego mężczyzny. Mamrotał tylko coś pod nosem, co jakiś czas przerywając, żeby wziąć łyka już prosto z butelki.

- Jezu nie wierzę, że siedzę na bankiecie w Titanicu z kimś kto zachowuje się jak staruszek... Korzystaj z młodości - mówiąc to poklepał go po ramieniu, przy czym prawie zsunął się z barierki. Zhongli podtrzymał go i zarzucił go sobie na ramię.

- Chodźmy już. Wyjdziemy tylnymi drzwiami, żeby nikt nie zwracał na nas uwagi. Odprowadzę cię do pokoju. I nawiasem mówiąc mam trzydzieści pięć lat. Można powiedzieć, że z młodości już skorzystałem.

   Childe jakby się rozbudził i popatrzył na Moraxa z coraz większym zaskoczeniem, malującym się, na jego już czerwonej od alkoholu twarzy. Przez chwilę nic nie mówił po czym z wydał z siebie krótkie "oj".

- Ekhem... Myślałem że jesteś tylko kilka lat starszy ode mnie... - zaczął, gdy w końcu odzyskał mowę.

- A ile ty masz lat w takim razie?

- Dziewiętnaście.

   Zhongli zatrzymał się po pierwsze; dlatego, że Childe zsunął mu się z ramienia i musiał go podtrzymać, a po drugie, dlatego że bardzo zaskoczyła go odpowiedź chłopaka. Zdążył zauważyć, że jedenasty Harbinger jest bardzo młody, jednak nie sądził, że nie ma jeszcze dwudziestu lat. Gdy zsunął się kolejny raz i całkiem stracił kontakt z rzeczywistością Morax wziął go na barana.

   Gdy niósł Childe'a, z braku lepszego zajęcia, bo apartamenty były oddalone od sali bankietowej o kilka pięter, zaczął zastanawiać się jak dziewiętnastoletni chłopak został Harbingerem.

   Dotarli do apartamentu Zhongliego, jednak weszli do tego na przeciwko należącego do Scaramouche'a i Signory. A raczej próbowali wejść, bo drzwi były zamknięte, a Childe nie sprawiał wrażenia choć trochę pomocnego.

   Morax skierował się więc do swojego pokoju, nadal z Tartaglią na ramionach. Nie czuł dużego zmęczenia, dlatego że mimo iż chłopak był wysoki ważył bardzo mało.

***

   Childe obudził się z okropnym bólem głowy. Na początku po prostu czekał aż migrena minie na tyle żeby mógł chociaż otworzyć oczy. Gdy w końcu mu się udało, rozejrzał się po pokoju. Przez chwilę nie wiedział gdzie się znajduje, jednak nie zajęło mu dużo czasu zrozumienie tego.

   Zaczął się więc zastanawiać jak znalazł się w pokoju Zhongliego, jednak po chwili jego rozważania przerwał sam właściciel apartamentu.

- Przypominasz sobie jak wczoraj raczyłeś się swoim "lekkim trunkiem"? - mężczyzna stanął nad kanapą, na której w pół siedział, na wpół leżał Ajax i założył ręce - Nie pamiętam ile dokładnie, ale wydaje mi się, że coś około dwudziestu szklanek. O, i jeden kieliszek szampana. Mam ci przypomnieć co się wczoraj wydarzyło? Czy może już pamię...

- Czekaj - Chile w końcu nie wytrzymał - Daj mi sekundkę...

   Jak dotąd Ajaxowi zdarzało się robić różne rzeczy gdy był pijany lub gorzej; naćpany. Począwszy od postawienia złotego zegarka w pokera, skończywszy na przespaniu się z nieznajomym. Nie pamiętał nic z poprzedniego wieczoru, jednak wierzył Zhongliemu w przypadku liczby wypitych przez niego szklanek whiskey. Stwierdził, że i tak nie ma nic do stracenia i zaryzykował.

Gejtanic // Zhongchi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz