X.

37 4 0
                                    

 Każdy wie, że powroty do rzeczywistości bywają naprawdę ciężkie. Zwłaszcza kiedy weekend był tak magiczny i pełen niespodzianek. Maciek wrócił do kancelarii i miał mocno intensywny czas, gdzie wciąż się mijaliśmy. Ja pracowałam w księgarni i spotykałam się z dziewczynami w czasie wolnym. Siedziałyśmy akurat w kawiarni i nadrabiałyśmy plotki za zaległy weekend. Czekałam, aż walnę dziewczynom bombą o nowym domu i w końcu przyszła moja kolej.

- No Julcia, a jak wasz weekend w górach? Wróciliście we dwójkę czy może...- Majka zamrugała do mnie porozumiewawczo.

- Tobie to tylko jedno w głowie...- Zuza sięgnęła po swoje latte.

- Nie powiesz mi, że grzecznie siedzieliście w pokoju i nic się nie działo!

- Jeju Kobieto! Spokojnie! Oczywiście, że szaleliśmy jeśli to Cię uspokoi, ale... raczej bez obaw.- upiłam swoją kawę i dodałam: - Ale coś się wydarzyło...- dziewczyny popatrzyły na mnie niespokojne. Majka tak się przejęła, że złapała mnie za rękę. - Nie martwcie się. Wszystko jest okej, ale dalej jestem w małym szoku.

- No mów, bo jajko zniosę!

- Już dobrze, dobrze.. Maciek zabrał mnie w jedno miejsce i pokazał pewien dom... Okazało się, że umówił agenta nieruchomości żeby pokazał nam chatkę... No i tak się stało, że... KUPILIŚMY DOM W GÓRACH!- Krzyknęłam szczęśliwa, aż kilka osób w kawiarni popatrzyło w naszą stronę.

- O mój Boże! To cudownie!- Zuza objęła mnie.

- Zaraz, zaraz... To znaczy, że... Chcecie się wyprowadzić?- Majka zrobiła poważną minę, nadal trzymając mnie za rękę.

- Nie... Znaczy... Na razie to tylko dom weekendowy. Poza tym trzeba trochę go przerobić, ale nie dużo, bo sam w sobie ma urok. Nie wiemy co potem. Być może się tam przeniesiemy.- Majka trochę się zasmuciła.- Ej, ale to nie jest koniec świata! Będziemy się widywać. Poza tym, na razie się nigdzie nie wybieramy! Ciesz się tym, że mamy bazę wypadową na imprezy!- przytuliłam przyjaciółkę, a ona uśmiechnęła się niepewnie.

- Musimy za to wypić!- Zuza uratowała sytuację.- Szampana proszę!!



Po kilku kieliszkach szampana, lekko chwiejnym krokiem wróciłam do domu. Maciek siedział przy stole z otwartym laptopem i tonął w papierach. 

- Witaj mężu!- krzyknęłam od progu, a Maciek tylko uniósł na mnie oczy. Podeszłam do niego, mocno pocałowałam i przytuliłam. - Może zrobisz sobie przerwę?- ręką powędrowałam do pierwszego guzika jego koszuli.

- Nie mogę. Mam dużo zaległości.- lekko odsunął moją dłoń i popatrzył na mnie wzrokiem, który nie wyrażał nic.- Ale ty widzę bawiłaś się za nas oboje.

- Jesteś na mnie zły?- byłam lekko zaszokowana. Mój mąż ściągnął okulary i przejechał dłońmi po twarzy.

- Jestem zmęczony. A ty przychodzisz po spotkaniu z koleżankami wstawiona.

- Opijałyśmy nasz dom w górach...- usiadłam obok na krześle i patrzyłam na niego zdziwiona. O co mu chodzi? Nigdy mi nie wypominał moich wyjść.- Tu nie chodzi o to, że jesteś zmęczony. Co jest?

- Mam wrażenie, że nie bierzesz niczego na poważnie. Że wzięłaś ze mną ślub tylko, żeby mieć to z głowy. Nie będę poruszał tematu dzieci...- popatrzył na mnie chłodno i wrócił do pisania na laptopie. No nie dowierzam! 

- Posłuchaj. Nie wiem skąd u Ciebie takie myśli ale...

- Skąd?!- Maciek uderzył dłonią w stół, aż podskoczyłam.- Może stąd, że to ja haruje jak wół na nas dwoje! Dałem ci możliwość mieszkania w pięknym  domu na już, a ty powiedziałaś, że w przyszłości zobaczymy! To, że ja się tak bardzo zmieniłem dla Ciebie, a  ty masz dalej pstro w głowie.- zamknął laptopa i trzasnął drzwiami od sypialni. To już wiemy, kto śpi dzisiaj w salonie...



                                                             


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 12 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kodeks na miłość- Część IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz