Był piękny poranek. Słońce świeciło na bezchmurnym niebie, zachęcając do aktywności na dworze. Cała Alabastia powoli budziła się do życia. No, może z jednym wyjątkiem.
Wyjątkiem tym był pewien 17 letni chłopak, który spał sobie smacznie w swoim pokoju. Głośne pianie Dodrio obudziło jego najlepszego przyjaciela Pikachu. Pokemon leniwie przetarł oczy żółtymi łapkami i poszturchał swojego trenera. Ten wymruczał coś przez sen, ale nie otworzył oczu. Pikachu potrząsnął nim jeszcze kilka razy, a kiedy i to nie pomogło użył jednego ze swoich rażących ataków.
Chłopak podskoczył na łóżku rażony piorunem, a potem opadł z powrotem dymiąc. Szybko otrząsnął się i zawołał:
-Pikachu, prosiłem, żebyś nie budził mnie w ten sposób!
Jego pokemon zachichotał i zeskoczył z łóżka. Chłopak zwlókł się z łóżka i niemrawo ubrał w ciuchy pozostawione poprzedniego dnia na krześle przy biurku. Potem podszedł do lustra i ocenił jak wygląda.
Z lustra spojrzał na niego dosyć wysoki, ciemnowłosy chłopak, który miał na sobie jeansowe spodnie o dosyć szerokich nogawkach, czarny T-shirt i narzuconą na to niebieską bluzę. Na głowę założył czerwoną czapkę z białym przodem.
Tym chłopakiem był Ash Kechum, mistrz pokemon, który kilka dni temu zakończył swoją przygodę pięknym zwycięstwem, pokonując w finale Leona i jego Charizarda.
Upewniwszy się, że dobrze wygląda Ash zawołał swojego przyjaciela i razem zeszli na śniadanie. Już na schodach chłopak wyczuł, co jego mama przyrządza na śniadanie. Ash wparował do kuchni i przywitał się z mamą. Potem pomógł mamie nakryć do stołu, a kiedy wszystko było gotowe wspólnie usiedli do śniadania. Kiedy skończyli, chłopak podziękował za pyszny posiłek i ruszył do wyjścia. W drzwiach zatrzymał się i zawołał:
- idę do profesora Oak'a, a potem przejdę się po lesie.
- Dobrze Ash, miłej zabawy - Odpowiedziała z kuchni jego mama.
- Dziękuje - Odkrzyknął chłopak i ruszył wraz ze swoim żółtym kompanem do laboratorium znajdującego się na wzgórzu.
Chłopak bez trudu dotarł na miejsce, szedł przecież tą ścieżką już wiele razy. Już z daleka zobaczył wiatrak, zbudowany przy laboratorium. Kiedy tak szedł ścieżką, pomyślał o tym, jak biegł tędy spóźniony, by dostać swojego pierwszego pokemona. Ash bardzo dobrze pamiętał tamten dzień i wszystkie jego atrakcje. Jak Pikachu pierwszy raz poraził go prądem, jak próbował złapać pidey'a, jak później rzucił kamieniem w spearow'a i musiał uciekać przed nimi oraz jak pikachu uratował go przed dotkliwym podziobaniem. Wydawało się, że to wydarzyło się nie tak dawno temu, jednak od tego czasu chłopak przeżył dużo przygód.
Ash wszedł przez furtkę, pokonał długie schody i wreszcie wszedł do laboratorium profesora. Rozejrzał się w poszukiwaniu uczonego, jednak nigdzie go nie było. Chłopak wyszedł do ogrodu profesora i dostrzegł go w oddali, jak podawał pokemonom śniadanie. Ash zawołał do niego i razem z pikachu podbiegli się przywitać.
- Dzień dobry, profesorze! Co u Pana słychać - zapytał Ash.
- Witaj, drogi chłopcze. Co cię do mnie sprowadza? -odpowiedział mu Profesor Oak.
- Przyszedł spytać, czy nie potrzebuje Pan mojej pomocy w laboratorium.
- To miłe z twojej strony, ale na razie wykonałem wszystkie obowiązki. Za to ja mam dla ciebie informacje, że zadzwonił do mnie Steven Stone i poprosił, byś do niego zadzwonił. Podobno to coś ważnego.
Ash ściągnął brwi. Ostatni raz widział Stevena na finałach w regionie Galar. Ich pojedynek był bardzo zacięty, jednak to Ash wyszedł z niego zwycięsko. Po co Steven miałby dzwonić właśnie do niego? I dlaczego zadzwonił do profesora Oak'a a nie do niego bezpośrednio?
CZYTASZ
Sam przeciwko światu
ActionAsh Kechum wygrywa ligę w Galarze. Po tym zwycięstwie przyjeżdża na kilka dni do domu, aby odpocząć. Jednak jego odpoczynek nie trwa długo, ponieważ Steven Stone prosi go o pomoc w rozwiązaniu zagadki zniknięcia kilku liderów gangów. Jednak te znikn...