Słońce zniżało się ku horyzontowi, aby niedługo odpocząć pod taflą jeziora i zrobić miejsce srebrnemu księżycowi i migającym gwiazdom.
Chmura tłumaczyła Różyczce manewr obronny, polegający na wyskoku w powietrze poza zasięg przeciwnika. Czarnej kotce walka szła bardzo dobrze, tak samo jak polowanie. Wyrośnie na silną przewodniczkę - Chmura chwaliła w myślach swoją uczennicę.
Lilia dzieliła się z Paprocią radami dotyczącymi opieki nad kociakami, a Potok w udawanym bólu skręcał się na polanie, atakowany przez małą Jagódkę. Chmura patrzyła na spokojną scenerię, kiedy nagle poczuła uderzenie w grzbiet. Przewróciła się i wylądowała płasko na brzuchu, przyciśnięta do usianej igliwiem gleby. Wygramoliła się z potrzasku i zdzieliła oprawcę w ucho, nie odsłaniając pazurów.
- Atak z zaskoczenia możesz odhaczyć sobie jako udany - mruknęła Chmura.
- Dzięki! Widzisz, zwierzyna nie ma ze mną szans! - zaśmiała się Różyczka.
- Idę się napić. Przynieść komuś wody? - Lilia podeszła do przewodniczki i czarnej kotki.
- Możesz wziąć trochę dla Paproci i Jagódki, pokarz też Potokowi najbliższy strumień. - Chmura machnęła ogonem w stronę szarego kocura, który nadal bawił się z córeczką Lilli.
Uzdrowicielka zniknęła w lisiej norze, a parę uderzeń serca później wyłoniła się z dużą kępą mchu w pysku. Pręgowana kotka podeszła do Potoku i zapewne kazała mu podążać za nią. Oboje zanurzyli się w gęstszych zaroślach, które otaczały polankę.
Chmura położyła się na kamieniu i zaczęła rozmyślać. Niebo przybrało już kolor krwistej czerwieni. Kotka obliczyła, że jutro zacznie się nowa gwiazda, a to oznacza, że będą musieli złożyć podarek dla kota z Wiecznych Wędrowców.
Przewodniczka zastanawiała się, komu tym razem przypadnie ofiara. Odsunęła te myśli na później, bo dotarło do niej, że to będzie świetna okazja aby opowiedzieć Paproci i Potokowi o tradycjach i przeszłości Wędrowców. Łaciata kotka wstała i przeciągnęła się. Wraz z wczesną Porą Pąków nadeszły też dłuższe dni, jednak Chmura była już nieco senna.
Paproć już drzemała pod rozłożystą jodłą. Jej napęczniały brzuch zdradzał, że nie minie gwiazda a jej kocięta pojawią się na świecie. Przewodniczka zamruczała na myśl o nowych członkach Wędrówki. Jak tak dalej pójdzie, to Wędrowcy odzyskają swoją liczebność i nie będą już tylko smętną garstką kotów.
Przez kępy traw i niskie krzewy przedarli się Lilia i Potok. Szary kocur dotknął bok partnerki nosem, aby ją obudzić i dał jej zlizać nieco wody z mchu. Lilia położyła kulkę puchatej rośliny przed Jagódką. Różyczka także podeszła się napić, korzystając z okazji.
Niebo ściemniało się coraz bardziej, gwiazdy powoli zaczynały błyszczeć na niebie, które już nieco przypominało krucze pióra; czarne i połyskujące, o tajemniczej barwie.
- Chodźcie, czas się trochę przespać. Jest nas więcej, więc ktoś może pełnić nocną wartę. - Chmura przerwała, widząc szeroko otwarte oczy Potoku. - Spokojnie, będziemy się zmieniać. Wprawdzie nie jestem strażniczką koczowiska, ale mogę stać na czatach pierwsza.
- No dobrze, ja mogę cię zmienić. - mruknął szary cętkowany kocur. Lilia wniosła Jagódkę do lisiej jamy, za nią podążyła Różyczka, tuż obok do legowiska gramoliła się Paproć wraz z Potokiem.
Chmura przysiadła pod paprocią, która wyrosła kilka długości myszy od wejścia do nory. Walczyła z chęcią zaśnięcia, jej powieki były ciężkie i zamykały się same. Jednak czas płynął, a wraz z nim znużenie nieco ustępowało. Przewodniczka spojrzała w niebo. Kiedy księżyc będzie w zenicie, obudzi Potok i nareszcie odpocznie.
![](https://img.wattpad.com/cover/345671335-288-k198534.jpg)
CZYTASZ
𝐖𝐄̨𝐃𝐑𝐎𝐖𝐂𝐘 - Zakłócona cisza - ZAKOŃCZONE
Fanfiction𖦹 „Strzeż się sowiego dzioba, nie szponów, bo język tnie głębiej niż pazury. Oraz pamiętaj: jedna dodatkowa gwiazda w naszych zastępach jest lepsza niż sześć" Dotknięci katastrofą Wędrowcy Zachodzącego Słońca nareszcie odzyskują nadzieję, kiedy do...