Rafel, przyszedł, w nocy. Mama się zbudziła. I przyszła zobaczyć co się dzieje.
Ja mówię do mamy.
To Pan.
Rafael.
Mama:
Wiem co dla nas zrobiłeś.
I sobie poszła.
Ja byłem w półśnie.
Ugryzienie.
I się budzę.
Rafael w kokonie, zawinięty wokół kaloryfera.
Wziąłem go na rękę, część jego.
I rzucił mi się do szyi.
I był dzień świstaka. Rafael zniknął.
Później słyszę.
Patrz co mi się stało.
A mówiłem Ci, że nie wolno tyle jeść.
I napisałem, że to kokon, ma mieć spokój i ciepło.