[6] Ziarna kawy

154 11 8
                                    

Gdy Sandy wrócił do domu zobaczył, że jego mama siedzi w salonie. Najwidoczniej miała okienko w pracy i przyjechała do domu. Gdy ujżała Sandiego w drzwiach odrazu uśmiechneła się ciepło i zaczeła wypytywać syna gdzie był. Bardzo się ucieszyła gdy usłyszała, że ma nowego kolege i zaproponowała, że powinnien kiedyś do nich przyjść. Była tym bardziej szczęśliwa ponieważ Sandiemu ciężko było zawierać nowe przyjaźnie i prócz Gusa którego znał od przedszkola nie miał nikogo.

Sandy miał już wyraźny plan. Stwierdził, że nie chce zmarnować drugiego pięknego dnia wolnego na byle co. Chciał spytać się Leona - o ile spotka go w śnie - czy chciałby się z nim spotkać.

Gdy chłopak był już gotowy do snu zastanawiał się czy brać tabletki nasenne. Był dość zmęczony i śpiący, pozatym bardzo chciał spotkać Leona więc stwierdził, że jeśli nie będzie mógł zasnąć faktycznie ją weźmie.

Sandy zasnął bez trudu. I uradowany po chwili znalazł się ja pięknej polanie obok - Leona!

- O! Cześć nie spodziewałem się cię tu zatsać! Myślałem, że będę już spał spokojnie!

Oczywiście zażartował Leon. Odrazu gdy to powiedział ujrzał delikatny smutek w oczach jego nowego kolegi więc odrazu zaczął mówić mu, że to żart i żeby nie brał tego do serca.

- Głupku. Wiem że to żart!! Poprostu miałem ci coś ważnego do powiedzenia!! Nie lubie jak inni nie biorą mnie na poważnie...
- Ah tak? Co takiego?
- ... Wiesz polubiłem cię...

Leon lekko zdziwiony uśmiechnął się i powiedział:

- Wiesz po tym jak czasami się do mnie odzywasz śmiem był twierdzić, że mnie nienawidzisz... A ja też cię polubiłem...
- W-wow... cieszy mnie to... bardzo cieszy... Tą ważną rzeczą było... Chcesz może nie wiem... np... może jutro... um.. wyjść...
- Naprawdę?! Jasne, że tak! :3 Mogę wybrać gdzie i zrobić ci niepsododziankę??
- Jasne... I tak niewiedziałem gdzie cie zabrać...

I sen im się urwał. Obaj poczuli, że był jakiś... Krótszy? to dlatego, że ich więź stawała sie coraz większa?

Następnego dnia około wieczoru Leon napisał wiadomośc do Sandiego, że mają się spotkać przy wejściu do lasy od strony domu Sandiego. Sandy starał się ubrać dość dostoMożejnie i ułożył włosy tak jao zazwyczaj układał na specjalne okazje. Leon również bardzo postarał się wyglądać ładnie. Sandy wizął swoją ulubioną torbę, powiedział dla rodziców, że wychodzi i zatrzasnął drzwi.

Gdy dotarł na miejsce ujrzał, że Leon już stoji i czeka. Wyglądał cudownie. Sandy nie mógł przestać się na niego gapić aż wkońcu zdał sobie sprawę, że wygląda jak idiota nonstop wpatrując się w typa koło niego.

- No myślałem, że się nie zjawisz!!
- Sory trochę się zasiedziałem... Czy mogę się dowiedzieć gdzie jedziemy?
- Nie! Niespodzianka to niespodzianka!
- Oh... No okej... To nie mogę się doczekać..!

I obaj wyruszyli. Leon poprowadził Sandiego w stronę przystanku i gdy tylko przyjechał usiedli razem koło siebie. Było to dosyć niezręczne, ale żaden nie narzekał. Wkońcu po dość długiej trasie dotarli do celu.

- To moja ulubiona kawiarnia. Myśle, że ci też powinna się spodobać.
- Ojejku! Miałeś wspaniały pomysł wiesz? Uwielbiam kawę.. Oraz sam jej zapach...
- Cieszę się!

Sandy wszedł do budynku tuż za Leonem. Podeszli do lady i obai zamówili po kawie. Sandy dodtkowo zamówił mały kawałek ciasta które jak się potem okazało wyglądało pysznie dla Leona.

Siedzieli tak i wpatrywali się w siebie nawzajem. Nie zdawali sobie sprawy, że wygląda to dość dziwnie. Obaj mieli podobne myśli: " Jakie on ma kuźwa ładne oczy, i jak ładnie jest ubrany... a jego włosy..." Wkońcu zdali sobię sprawę, że obaj patrzą się na siebię bez słowa i obaj zaczeli udawać, że piją kawę. Leon i Sandy byli tak samo czerwieni na twarzy a ich serca były rozpalone i biły dość szybko. Czyżby mieli... Motylki w brzuchu?

- Hejj... um.. Sandy... Twoje ciasto wygląda smacznie... i... Chciałbyś się może podzielić..?
- Ta.. Jasne.

Sandy nadział ciasto na widelczyk i podał Leonowi ciasto tak jakby go karmił.

- Mmmm.. Pyszne...
- Poczekaj chwilę ubrudziłeś się... nachyl się troszkę...

I sandy chusteczka delikatnie wyczyścił twarz swojego towarzysza. Leon delikatnie się zarumienił i uśmiechnął ciepłi w stronę chłopaka. Obaj uważali to za udany dzień.

[660 słów]

"Ciche dni, Głośne noce" - Leon x Sandy Brawl StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz