07.02.24
Kolejny raz zmuszony do słuchania wywodu na temat toksycznych związków westchnąłem, miałem już po dziurki w nosie ludzi wtrącających się w moje życie, przecież na końcu i tak zrobię to co uważam za słuszne, więc taki monolog uważam za zbędną gadaninę.
- Nie ponosisz odpowiedzialności za toksyczne zachowania innych, ale mógłbyś popracować nad sobą, przydałby ci się psycholog - Gdy usłyszałem te słowa z początku poczułem jakąś złość, jak można być tak ślepo przekonanym o swoim własnym autorytecie i dawać komuś, a w szczególności mi, takie "rady"? Przecież to jest szczyt szaleństwa.
Zacząłem o tym myśleć, choć wydawało się że nie ma nad czym. Dawno już udało mi się zauważyć jak wielki strach wywołują u mnie jakiekolwiek terapie. Traumy, które posiadam w jakiś sposób zbudowały kogoś kim jestem, kogoś kogo lubię - albo przynajmniej nie mam ochoty udusić. Odczułbym ich brak, zdecydowanie, ale może faktycznie coś w tym jest, może to one prowokują jakieś toksyczne zachowania ze strony innych.. nie, nie, to jakaś totalna głupota.
Najbardziej przeraża mnie myśl zatracenia siebie, dlatego stronię od wszelkich używek, terapii i innych rzeczy, które mogłyby mocno na mnie wpłynąć. Jednak ostatnio również zacząłem kwestionować to czy jestem sobą.
Załóżmy, że człowiek rodzi się sobą, każda podjęta decyzja zmienia bieg jego życia; czy to znaczy, że powinien zostawić wszystko w rękach losy? To nie miałoby sensu.
Załóżmy zatem, że człowiek rodzi się i jest jak każdy inny i dopiero podjęte przez niego decyzję nadają barwę jego osobowości. Jednak tutaj również napotkamy pewien problem - decyzje nigdy się nie skończą. Zatem tą tezę również należy obalić
Najbardziej prawidłową wydała mi się ta mówiąca, że w każdym momencie jesteśmy sobą... ale jak mam być szczery, ostatnio nieszczególnie czuję się.. sobąChyba po prostu potrzebuję się zakochać i zachowywać się jak idiota, wtedy znowu byłbym sobą.
