are you ready for it...?
...
Gabriel
- Witam, mecenasie. Mam nadzieję, że zabierze mnie pan na przejażdżkę tą cudowną maszyną. - usłyszałem nagle i z przerażeniem spojrzałem na kobietę, pakującą się do mojego samochodu.
Jak gdyby nigdy nic, zwyczajnie otworzyła sobie drzwi i wsiadła na fotel, na którym jeszcze przed paroma minutami siedziałem ja sam. To wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyłem się jej nawet przyjrzeć. Na pierwszy rzut oka nie wyglądała jednak na kogoś, kogo powinienem znać lub pamiętać, co sprawiało, że obawiałem się jej jeszcze bardziej.
- Nie chciałbym być nieuprzejmy, ale to jakaś pomyłka. - zwróciłem jej uwagę, sądząc, że po prostu czekała na kogoś innego - Proszę się tym nie przejmować, w okolicy jeździ mnóstwo podobnych modeli, więc najprawdopodobniej mnie z kimś pani pomyliła. Nic nie szkodzi.
- Nie, złociutki. Jeżeli nazywasz się Gabriel Valenti, a wiem, że to ty, bo takiej przystojnej twarzy nie widzi się codziennie, to szukałam właśnie ciebie. I popatrz, znalazłam. Kto by się spodziewał? - oznajmiła tak po prostu, a ja zaczynałem czuć się coraz bardziej niekomfortowo.
Nie dość, że jej osoba nikogo mi nie przypominała, to ona za to najwyraźniej mnie znała. A przynajmniej wiedziała jak się nazywam i kim jestem. Skoro mnie szukała, to musiała też wiedzieć, że tu będę, co wydawało się co najmniej podejrzane. W dodatku zachowywała się nad wyraz pewnie i nie powiem, że nie rosły we mnie obawy, czy to przypadkiem nie jakaś seryjna morderczyni.
Wyglądała na około trzydziestkę, może odrobinę więcej. Miała na sobie mocny makijaż, a także długie, ognistorude włosy. Na jej nosie znajdowały się duże okulary ze złotymi ramkami. Nawet jeżeli gdzieś już ją widziałem, to za cholerę nie byłem w stanie przypomnieć sobie, gdzie. Mój mózg w tamtym momencie odmówił mi posłuszeństwa.
- Widzę, jak na mnie patrzysz. - zauważyła i nie mam pojęcia, co miała przez to na myśli - Nie kojarzysz mnie? A powinieneś. Pewnie masz dużo pracy, co? Nic dziwnego, skoro mówią, że jesteś taki dobry. W każdym razie, Andrea Rickers. - przedstawiła się w końcu, wyciągając rękę w moją stronę, której oczywiście nie uścisnąłem. - Miło cię poznać, po latach słyszenia o tobie wyłącznie w wiadomościach i prasie.
Jasna cholera.
To mogła być ona. Andrea Rickers. To nazwisko coś mi podpowiadało i niemalże drgnąłem, kiedy je usłyszałem. Nie była to bowiem przypadkowa osoba, a jeden z trzech świadków, którzy zeznawali podczas procesu sądowego w sprawie morderstwa Melanie Sheller, rzekomo dokonanego przez Marka Dephry'ego.
Najprawdopodobniej była to ostatnia osoba, jaką spodziewałbym się dzisiaj spotkać. Tym bardziej więc nie sądziłem, że bez żadnych skrupułów wpakuje się do mojego samochodu, próbując wdać się ze mną w jakąkolwiek dyskusje, które zgrabnie ignorowałem.
Jej tożsamość zmieniała jednak bardzo wiele, a w zasadzie wszystko. Była jednym z kluczowych elementów naszego śledztwa, który jakimś cudem udało nam się pominąć. Być może z tego powodu, iż jej zeznania wpłynęłyby niekorzystnie na losy oskarżonego. To tamci dwaj panowie o nazwisku Crimson mogli mieć z nim większe powiązania, gdyż celowo stawali po stronie Dephry'ego, nie licząc się z konsekwencjami. Dlatego też sąd uznał ich zeznania za nieważne i ukarał osadzonego w więzieniu, pod którym właśnie staliśmy.
Z tego co wiem, Andrea była znajomą Melanie Sheller, ale kontakt z nią był wręcz niemożliwy, gdyż znajdowała się na drugim końcu kraju. A teraz siedziała w moim samochodzie, z łatwością mówią mi "na ty" i zalewając mnie lawiną niepotrzebnych słów.
CZYTASZ
MEAN GAME [+18]
RomanceMłoda prawniczka, Amber Rivers, dostaje ofertę pracy w jednej z najlepszych kancelarii w Nowym Jorku. Tym samym zostaje współpracowniczką tajemniczego i niezwykle chłodnego adwokata, Gabriela Valenti. Oboje otrzymują zlecenie w tej samej sprawie...