Pierwszy dzień

455 20 69
                                    

Pov: Mandy


Nie będę na starcie owijać w bawełnę. Gdyby nie moi świetni i bardzo odpowiedzialni rodzice to zostałabym w Portugalii. Ale jak to mówią - nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba się przyzwyczaić. Szkoda tylko, że na rozpoczęciu roku nie miałam okazji zapoznać się z innymi. Chętnie bym to zrobiła, ale po apelu i zebraniu klasowym pani wychowawczyni natychmiastowo oprowadziła mnie po całym terenie szkoły. E tam, może nie będzie tak źle! Moja rodzina uczyła mnie języka polskiego od dziecka, więc z komunikacją nie powinnam mieć większych problemów. Potuptałam do szkoły, by się nie spóźnić. W końcu jest to mój pierwszy dzień.

Stałam wryta w ziemię na forum, nie zwracając uwagi na nic innego niż migające przed moimi oczami tłumy ludzi. Bez wahania sprawdziłam plan lekcji i zaczęłam rozglądać się za klasą z numerem dwieście piętnaście, gdzie miałam matematykę.

Pierwsze rozczarowanie zaliczone - schody w tej szkole są dłuższe niż wzgórze, na które Syzyf wtaczał głaz. Ledwo się wtargałam na to piętro, a już rozległ się donośny dźwięk dzwonka. Usiadłam w losowym miejscu, po czym dosiadł się do mnie jakiś rusek. Było to okropne przeżycie. Śmierdział jak ryba! Oby jego zapach nie przytłumił moich perfum. Wychodząc z klasy, poczułam szturchnięcie.

-Hejka! .. Fajny outfit! Nie kojarzę cię, jesteś tą nową, prawda?

-Dzięki! Tak - przyśpieszyło mi serce. - Cóż, chciałam iść na cukiernika, ale nie ma dostępnych praktyk.

-Nie gadaj, ja też! Tak w ogóle to jestem Piper. 

-Mandy. Miło cię poznać! - Uścisnęłam jej rękę.

-Ciebie też!! Chodźmy już do klasy bo się spóźnimy - Dziewczyna szarpnęła mnie za nadgarstek i pędem udaliśmy się przez korytarz.

Mam koleżankę!! Atmosfera się rozluźniła i przynajmniej będę miała z kim siedzieć na przerwach.

Ogólnie dzień zleciał nam dość szybko. Większość nauczycieli zwyczajnie przypominała swoje zasady na lekcjach. Na nasze nieszczęście trafił nam się w tym roku najgorszy nauczyciel WF-u. Zamiast całą godzinę przegadać na temat PSO i innych takich to kazał nam grać w zbijaka. Na prawdę robię co mogę, by zrobić dobre pierwsze wrażenie, ale ktoś mnie kurwa trafił piłką w głowę. Niby nic mi się takiego nie stało, ale dalej czuję po niej ślad.

Piper przedstawiła mnie kilkoma swoim koleżankom. Jeśli kogoś kojarzyła z korytarza, to mi o nich mówiła. Wszyscy jej znajomi wydawali się wporzo. Jeden wysoki chłopak z włosami jak truskawkowa wata cukrowa zwrócił moja uwagę. Piper wspomniała, że nazywa sie Chester... a do tego go nienawidzi.

 -O jezu nawet nie chcesz o nim słyszeć...-narzekała Piper.

-Czemu?? Co takiego zrobił? 

-Nie wiem, urodził się?? Po prostu wkurza i brzydzi mnie bardziej niż smak spalonych ciasteczek!

-Mhm...

Gdy stałyśmy pod bramą szkoły gotowe się rozejść, Piper postanowiła zadać mi jeszcze jedno pytanie.

-Mandy, pozwól że spytam, gdzie mieszkasz??

-Hm?? Na Eklerkowej w ostatnim domku - kontynuowałam. - Dlaczego pytasz??

-Oo, to nawet blisko mnie, wracamy razem?

-Jasne!! Przy okazji zajdziemy do Carrefoura, bo głodna jestem.

Piper przytaknęła a po dziesięciu minutach już byliśmy w sklepie. Jak każdy cywilizowany człowiek rozglądam się po alejkach a tam ni z gruchy, ni z pietruchy ten śmieszny typiarz. Jak on miał.... Czarek?? Czerstwy??? Czarmander???? Wymieniliśmy się spojrzeniami. Było to dość niezręczne, więc po chwili nadążyłam w biegu za Piper. Nawet nie będę jej o nim wspominać. Jeszcze jej żyłka pęknie! Zapłaciłyśmy za produkty i Piper odprowadziła mnie do domu.

Rozwaliłam się na łóżku i zaczęłam grać w Candy Crush. Każdy mi mówi, że to gra dla starych prukw, ale mam na to wyjebane. To jest moja ulubiona gra. Jestem Candy Crush defender aż po grób.

Ledwo minęło pół godziny od rozstania się z Piper, a już przyszło mi powiadomienie, że dodała mnie do jakiejś grupki na Messengerze. Pisaliśmy o pierdołach, żeby lepiej się poznać. Czas w ten sposób mijał a my rozmawiałyśmy z jakąś laską o najlepszych według nas tortach. Potem Piper zmieniła temat na true crime cases, jakby ktokolwiek jeszcze wiedział o czym ona gada. Mimo to, doceniam jej zapał.

Poprzednia debata o wypiekach narobiła mi ogromnego smaka na coś słodkiego. Przyrządziłam na szybko naleśniki. Polałam je obficie sosem ze słodzonej śmietany i ciekłego miodu. Zdecydowałam się zanieść je na górę, do mojego pokoju. Matko, jak ja dawno ich nie jadłam. Dosłownie rozpływały mi się w ustach, jakbym była w niebie... Kocham naleśniki!

Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc pokrótce ogarnęłam plecak, wzięłam szybki prysznic i popatrzyłam na instagramy ludzi z klasy, po czym postanowiłam uciąć komara, bo nie miałam nic lepszego do roboty.

==============================================

nooo więc!! To jest mój pierwszy fanfik który rzeczywiscie pisze i wystawiam do publiki lolik

chce mi sie teraz nalesnikow :( -💐

------
hai notka od drugiego writera ja chce paczkow bo dzis jest tlusty czwsartek 08.02.24 a ja nie zjadlam zadnego!!!!!! masakra 😞😞 - ⭐

Pączki i Naleśniki [Mandy x Chester]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz