Rozdział 9

45 5 6
                                    

Przerażenie zmieszane z lekkim niedowierzaniem było wypisane na twarzach małżeństwa w podeszłym wieku, które otworzyło im drzwi. Nie na co dzień przecież, gdy właśnie kładziesz się do łóżka po kolejnym dniu ciężkiej pracy za marną płacę, u progu twojego domu stoi dwójka nieznajomych w poplamionych krwią ubraniach, wyglądających jakby chwilę temu wyszli z podziemi. Do tego mężczyzna wydawało się dziwnie znajomy, a kobieta jakby wyrwana z innej rzeczywistości. Scena niczym z horroru, gdy umarli wstają z grobu i nawiedzają niewinnych, zwykłych szarych mieszkańców pobliskiej wsi.

- Dobryi vecher, przepraszamy za zakłócenie spokoju, ale pilnie potrzebujemy pomocy. Kilka kilometrów stąd rozbiło się nasze auto, slava bogu, przeżyliśmy. Niestety nie mamy pojęcia gdzie się znajdujemy, wracaliśmy od rodziny w Briańsku, a do Mińska jeszcze daleko. Czy moglibyśmy przenocować u was tą jedną noc? Z rana prędko odejdziemy, potrzebujemy tylko bezpiecznego noclegu. Zapłacimy ile trzeba - wyjaśnił w języku rosyjskim, jak najbardziej przekonująco jak potrafił. Zelenskyy wczuł się w rolę emocjonalnie na tyle, że jeszcze chwila a błagałby na kolanach roniąc gorzkie łzy. Nawet Aurora w pewnym momencie postanowiła się dołączyć, co chwilę kiwając nerwowo głową na słowa towarzysza.

Widząc to, częściowo z litości, częściowo ze zwyczajnego ludzkiego odruchu i dobrych obyczajów, gospodarz zwrócił się w stronę swojej żony i po chwili cichej narady kiwnął głową.

-Dobry viečar, da, zostańcie u nas na ile potrzebujecie - odparł mężczyzna i zlustrował wzrokiem ich dwójkę. - Mógłbym wiedzieć jak się nazywacie?

- Ja jestem Dymytryi Vasylyievych... - Ukrainiec podał dłoń Bialorusinowi, ściskając ją mocno, jak to miał w zwyczaju. Przez moment zatrzymał się, gdy przyszła pora na przedstawienie Aurory. Nie żeby miał problem z nazywaniem praktycznie obcej osoby swoją żoną, w romcomach robił to niejednokrotnie. Tutaj jednak czuł pewną presję, aby wybrać jej właściwe imię, przez które jakimś cudem nie poczuje się urażona. - ... A to moja żona, Olha Yuriyivna. Miło was poznać i jeszcze raz dziękujemy za przyjęcie - prezydent uśmiechnął się lekko, wciąż nie wychodząc z roli poszkodowanego.

Aurora musiała powstrzymać chwilowo śmiech, gdy zorientowała się skąd Zelenskyy właśnie zaczerpnął inspiracje. Spyta się go o to później. Tymczasem, bez tracenia czasu, również uścisnęła dłoń gospodarza i jego żony. Wydawali się całkiem w porządku, mimo nielada niekomfortowej sytuacji.

- Nam również jest was miło poznać, Dymytryi Vasylyievych. Jestem Boris Malahovych, a to moja małżonka Lyudymila Vadyimovna - mężczyzna przedstawił się, a jego żona uśmiechnęła się ciepło, jednak wciąż z nutą niepewności w kierunku niespodziewanych gości.

Boris był dość wysoki, z włosami pokrytymi siwizną, jednak sam był w dobrej formie. Stojąca obok niego postawna Lyudymila, mimo swojego wieku również wyglądała na kogoś, kogo jeszcze kilka lat wstecz lepiej byłoby omijać szerokim łukiem.

Jak powszechnie wiadomo jednak, pozory mylą. Białorusini okazali się być życzliwymi ludźmi, nie tylko przygotowując posłanie na noc, ale również udostępniając łazienkę i nienoszone ubrania naszej dwójce bohaterów.

Pierwsza łazienkę opuściła Aurora. Nie była to tylko kwestia prawidłowego savoir-vivre'u ze strony prezydenta, który ustąpił pierwszeństwa, ale również miało to sens w praktyce- w ten sposób nie pozostała sama z gospodarzami, a gdy przyszła kolej na Ukraińca, pozostała z nim w środku asekurując, czy wszystko z nim w porządku. Połączenie rany postrzałowej, gdzie kula wciąż będąca w środku mogła przynieść zakażanie, w dodatku z chronicznym zmęczeniem i alkoholem, który był stosowany jako znieczulenie nie tylko na ramię, ale również i w organizmie, nie należało do najlepszych. Szanując prywatność Zelenskiego jedynie pomogła mu zdjąć opatrunek, po czym usiadła plecami do wanny po drugiej stronie pomieszczenia. Pokusa subtelnego zerknięcia w tył była dość silna, jednak samokontrola młodej kobiety wygrała. Nie tym razem, a przynajmniej nie teraz.

THE RIDE [Zelenskyy AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz