Dwór Malfoy'ów

170 8 3
                                    

Przez kolejne dni, uśmiechał się w duchu na samo wspomnienie ostatniego spotkania z Potterem, ale nie miał jednak zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie wspólnych chwil, ponieważ bardzo dużo się działo. Czarny Pan ciągle podróżował, wyznaczając swoim sługom różne zadania. Draco zastępował ojca w Ministerstwie Magii, co jakiś czas dowiadadywał się też o kolejnych, dalekosiężnych planach Lorda.

Codziennie przed snem wymieniał z Potterem krótkie wiadomości, dziękując w myślach Granger, za pomysł z galeonami. Ta konwersacja miała wymiar nie tylko informacyjny - przede wszystkim miał kontakt z Harrym i wiedział, że jest bezpieczny. Dodatkowo ciężkie, wykańczające psychicznie dni, były zwieńczone czymś, na co z niecierpliwością czekał i co dawało mu siłę, by kolejnego dnia wstać z łóżka.

*

Tymczasem w lochach dworu Malfoy'ów, pojawili się nowi więźniowie. Ku ogromnemu zaskoczeniu Draco, była wśród nich Luna Lovegood. Ślizgon nie mógł zdradzić jej, że nie popiera Czarnego Pana, ale starał się dopilnować, by dziewczyna była bezpieczna.

Oprócz Lovegood, w domu Malfoy'ów, przebywał także wytwórca różdżek - Olivander oraz jeden z goblinów, pracujący w Banku Gringotta.

*

Tydzień po zjawieniu się Lovegood, do dworu Malfoy'ów przybyli szmalcownicy. Nie dali się spławić, obiecując, że złapali kogoś ważnego. Bellatriks oraz Dołohow, wyszli do głównego hallu, decydując, by wpuścić ich do środka.

- Złapaliśmy Harry'ego Pottera! - oznajmił donośnie jeden ze szmalcowników, a Draco, który przebywał wtedy w salonie, na te słowa zamarł, modląc się w duchu, by się przesłyszał.

Triumfalny okrzyk ciotki wyrwał go z letragu i upewnił, że to jednak nie przewidzenie i Draco czym prędzej pobiegł w stronę korytarza, gdzie na podłodze leżeli Granger i Weasley, a obok nich - chociaż ze zmienioną, zdeformowaną twarzą, znajdował się bez wątpienia Potter.

- Podejdź tu Draco - usłyszał tuż przy uchu głos ciotki - przyjrzyj mu się dobrze i powiedz, czy to Potter? - powiedziała z naciskiem, po czym brutalnie odgarnęła włosy z czoła Harry'ego, by odsłonić jego bliznę.

Draco schylił się, a twarze jego i Harry'ego znajdowały się teraz na jednym poziomie. Przez krótką chwilę patrzyli na siebie bez słowa.

- Sam nie wiem... - powiedział w końcu Draco - wygląda jakoś inaczej...

- Co się stało z jego twarzą? - wrzasnęła Bellatriks, do szmalcowników, stojących przy drzwiach.

- Taki był, jak go znaleźliśmy - wyjaśnił jeden z nich.

- Musimy mieć pewność zanim wezwiemy Czarnego Pana - Bellatriks mamrotała pod nosem, po czym wykrzyknęła - Ale tę dwójkę rozpoznaję! - podeszła do Hermiony i szturchnęła ją butem - szlama Granger i ten rudy zdrajca krwi Weasley - powiedziała z pogardą, następnie spojrzała wyczekująco w stronę Draco.

- Nie wiem, może - rzucił on, nie patrząc na przyjaciół Pottera.

Ale Lestrange już była przy drzwiach i wyszarpnęła z ręki jednego ze szmalcowników miecz Gryffindora i wymachując nim szaleńczo, wydarła się na całe gardło:

- Skąd macie ten miecz?!

Zapadła głucha cisza, po czym zaklęcie z jej różdżki ugodziło szmalcownika, który osunął się na kolana,

- Oni to mieli - wydusił, wskazując palcem na Gryfonów.

- Żeby wezwać Czarnego Pana musimy mieć stuprocentową pewność! - ostrzegła siostrę Narcyza, przyglądając się jej poczynaniom z niepokojem, a Bellatriks miotała się wściekła z mieczem w ręku od jednego więźnia do drugiego, zmuszając Draco, by po raz kolejny przyjrzał się Potterowi. Zielone oczy patrzyły na niego intensywnie.

Zanim nadejdzie mrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz