Minął tydzień od tamtego dnia i nic ciekawego się nie wydarzyło. Skupiłam się głównie na nauce, żeby móc jak najszybciej poprawić oceny z matematyki, żeby ojciec był zadowolony. Nie miałam za dużo czasu, bo już w tym tygodniu miał zakończyć się czas na jakiekolwiek poprawy. Przyszłam do szkoły ledwo żywa, mając rozmazany obraz przed oczami. Przetarłam je szybko i westchnęłam głośno, opierając się o oparcie krzesła.
- Wszystko dobrze, Kimi? – Spytała mnie nagle Hina, która stanęła obok mojej ławki. – Nawet trzecia lekcja się nie zaczęła, a ty wyglądasz, jakbyś ledwo żyła...
Stwierdziła cicho, obracając delikatnie głowę. Już od wielu dni była świadkiem moich worów pod oczami i braku większego entuzjazmu.
- Uczyłam się całą noc... – Odparłam cicho, opierając twarz o rękę, żeby czasem nie zleciała. – Jest w porządku...
- No nie wiem Kimiko... Ostatnio ciągle się uczysz i nie śpisz w nocy. – Stwierdziła, opierając swoje ręce na biodrach. – Zdajesz sobie sprawę, że to nie zdrowe? Tym bardziej, w twoim stanie?
- Wiem, wiem... – Westchnęłam cicho, zamykając obolałe oczy. – Nie martw się, dziś normalnie pójdę spać.
Przed moimi oczami zaczęły pojawiać się najróżniejsze cyfry, których uczyłam się wczoraj przez cały dzień. Jak ja nie lubię matematyki...
- No mam nadzieję... – Tachibana zabrała wolne krzesło z ławki przede mną i przysunęła do mojej ławki, po czym na nim usiadła. – Czyli mam rozumieć, że na razie odpuszczamy sobie naszą misję zaprzyjaźnienia cię z Chifuyu?
A no tak... Kompletnie o tym zapomniałam, przez natłok nauki i napiętej atmosfery w domu.
- To i tak nie ma najmniejszego sensu, Hina... – Znowu westchnęłam, opierając tym razem twarz o dwie ręce, walcząc z zaśnięciem. – Zamieniliśmy ze sobą mnóstwo zdań i dalej jest jakoś tak niezręcznie... Chyba nie ma sensu próbować to ciągnąć na siłę...
To i tak głupie marzenie o zrobieniu głupiego zdjęcia... Nic mi się nie stanie, jak go nie zrobię. Równie dobrze, mogę znaleźć sobie innego modela, na pewno znajdzie się mnóstwo osób o takich samych oczach. Zaczęłam pomału wstawać z krzesła, przecierając zaspane oczy.
- Idę do łazienki. – Powiedziałam do Hiny i zaczęłam powolnym krokiem iść w stronę wyjścia z sali. Nie wiem, czy jestem w stanie wytrzymać do końca lekcji bez wcześniejszego zaśnięcia... Moje oczy wydawały się takie ciężkie, a głowa pulsowała od bardzo małej ilości snu w ostatnim czasie. Oby tylko to wszystko nie poszło na marne i się nie okazało, że to moje poprawianie ocen dało tyle co nic. Nie przeżyłabym, gdyby ojciec zabrał mi moją najcenniejszą rzecz, na którą ciężko pracowałam. Nie chcę, żeby odebrał mi moją największą pasję, która według niego jest bez sensu, dlaczego? Ponieważ według niego, robienie jakiś głupich zdjęć jest bez sensu i każdy głupi umie to robić, a mnie stać na coś o wiele więcej...
- Kimikooo... – Usłyszałam nagle czyjś głos jak przez mgłę, przez co od razu podniosłam głowę, mrugając parę razy, żeby poprawić widoczność.
- Chifuyu? A ty niby co tu robisz? – Spytałam cicho, nie wiedząc, czy to już sen, czy dziwny zbieg okoliczności. Przede mną stał nikt inny, jak dobrze znany mi już chłopak z równoległej klasy. Co on tu robi? Jeszcze sam?
- Takemichi mnie poprosił, żebym przyniósł Hinie jego podręcznik. – Wyjaśnił, pokazując mi książkę w jego rękach. – Wszystko w porządku? Wyglądasz, jakbyś ledwo utrzymywała przytomność.
- Bo tak jest. – Stwierdziłam prosto, przecierając szybko oczy dłonią. – Nie spałam w nocy dobrze, no i teraz odczuwam tego efekty.
Oparłam się o ścianę, przeczesując szybko włosy do tyłu. Nie chcę mu mówić, że od kilku dni śpię bardzo mało, a większość wolnego czasu pośwęcam nauce.
CZYTASZ
Fotografia /// Matsuno Chifuyu
Fiksi Penggemar‧₊˚❀༉‧₊˚.‧₊˚❀༉‧₊˚.‧₊˚❀༉‧₊˚.‧₊˚❀༉‧₊˚. -Nie sądzisz, że to trochę niezręczne, jeśli będziemy do siebie mówić po nazwisku, gdy mamy takie same? - Spytałam cicho, przyciskając kocią karmę do swojej piersi. - Racja... - Podrapał się po karku, zdając sobi...