★ 𝐓𝐇𝐑𝐄𝐄 ★

197 10 7
                                    

𝐓𝐈𝐌𝐄 𝐒𝐊𝐈𝐏 𝐓𝐎 𝐍𝐄𝐗𝐓 𝐑𝐀𝐂𝐄 𝐈𝐍 𝐌𝐎𝐍𝐙𝐀

𝗠𝗮𝘅 𝗣𝗼𝘃
Wczoraj odbyły się kwalifikacje, jak zwykle poszły mi świetnie, jutro startuje z pole position a to zdecydowanie najlepsza przepustka do kolejnej wygranej, już sobie wyobrażam widok tłumu stojącego pod podium, chwila.. widok tłumu odzianego w barwy ferrari, Charles pewnie znowu będzie ryczał siedząc pod ścianą, 𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼, jednak świadomość że to ich domowy tor trochę mnie obawiała, jak charli- CHARLES. Poradzi sobie z przegraną w domu, znowu zaśmieje mu się w twarz sprawiając że nie pozbędzie się myśli o mnie aż do następnego wyścigu, lubialem sprawiać mu przykrość, wiedziałem że wtedy będzie o mnie myślał. To był jedyny sposób aby zwrócić na siebie jego uwagę, już dzieciństwa tak było, byłem dzieciakiem z niską samooceną  panicznie szukającym atencji, bardzo chciałem się z nim zaprzyjaźnić jednak ojciec nakazywał mi nienawidzić leclerca, mówił że tak trzeba traktować rywali

Wraz z checo szykowaliśmy się do startu, gdy założyłem kask przypadkowo odwracając się w stronę garażu ferrari (koło nas) zauważyłem Carlosa napinającego kask Leclerca, niby to nic ale wzbudziło we mnie dziwne uczucie, byłem wściekły że nie poprosił mnie, zrobił bym to lepiej. Stałem już na torze, przed wszystkimi bolidami, kochałem to uczucie, kochałem być pierwszy. Wyścig się zaczął, przez 30 okrążeń nie widziałem nikogo za sobą, po 32 zauważyłem kształt przypominający bolid, nie dziwiło mnie to bo przecież nie byłem na torze sam, zdziwiło mnie jednak że był to bolid Ferrari, myślałem że co Carlos, przecież Ekler startował z trzynastego pola, okazało się że pan w czerwonym to Charles, jechał bardzo szybko i agresywnie, gonił go Hamilton, trzymałem mu kciuki już wolę aby Lewis stał po mojej prawej. Leclerc utrzymał się tak jeszcze przez dwadzieścia okrążeń, zostało ostatnie, jechał za mną cały czas przymierzając się do wyprzedzenia mnie, nie da rady tego zrobić, to niemożliwe.

A jednak, wjechałem tylnimi oponami na tarkę, zarzuciło mną a Charles wykorzystał chwilę, nie dałem rady go wyprzedzić. Nie wierzyłem w to, uderzyłem mocno pięścią w kierownice wyrządzając w niej drobne szkody, kurwa czemu on ?

𝗖𝗵𝗮𝗿𝗹𝗲𝘀 𝗽𝗼𝘃

Dalej nie wierzyłem co się stało, gdy zjechałem do boxu i wyszedłem z bolidu ucieszony team zaczął skandować moje imię, Carlos podbiegł i mnie przytulił

- Gratulacje! Wkoncu ci się udało -
Popatrzył się na mnie z dumą, wkoncu, wkoncu ktoś był ze mnie dumny, nie powstrzymałem się, nie utrzymałem łez
- Znowu płaczesz ? Przecież ci się udało ! -
Powiedział zatroskany Hiszpan i przetarł moja twarz szeroko się uśmiechając, nie płakałem ze smutku, byłem tak cholernie zadowolony, pokazałem wszystkim ze umiem, już nikt nie powie mi że się nie nadaje, nie chciałem puszczać Carlosa, stałem przytulony do niego jeszcze przez dłuższą chwilę, emocje musiały opaść a on jedyny rozumiał że jestem bardzo emocjonalny i potrzebuje pomocy z ogarnięciem ich, było pięknie, jednak wszystko co dobre szybko się kończy, Podszedł do nas Max a Carlos odrazu się odsuną

- wszytko zjebałeś! - wykrzyczał Max, był wkurwiony, nie widziałem go jeszcze aż tak zdenerwowanego, poprostu wyglądał jakby miał mi zaraz przy pierdolić

- Nie moja wina że się nie nadajesz kurwo - nie miałem zamiaru być miły, teraz on patrzył na mnie z dołu a ja postanowiłem to wykorzystać i potraktować go tak jak on potraktował mnie, pamiętam jak długo myślałem o jego słowach i jak bardzo bolało mnie jego zachowanie, chciałem zmieszać go z błotem, w prawdzie drugie miejsce było również super wynikiem ale dla mnie nie dla Verstappena, machną ręką i odszedł, nie spodziewałem się takiej reakcji, miałem nadzieję że coś powie, zrobi... Czyżby uznał że nie warto ?

in their eyes you'll always be // lestappen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz