Alice od momentu gdy obudziła się rano czuła się bardzo źle.Dziś był Sylwester i nie zamierzała się dać chorobie.Już od wczoraj,gdy tylko skończyła zmianę w szpitalu czuła drapanie w gardle.Żałowała, że nie wzięła wczoraj żadnych leków przed snem bo teraz ból głowy rozwalał jej czaszkę.W dodatku miała gorączkę oraz zatkany nos.
Spojrzała na Shuna który spał głęboko.Wrócił do domu nad ranem po nocnej zmianie na komisariacie,więc ostrożnie by go nie obudzić, wstała z łóżka i na miękkich nogach doczłapała się do łazienki.Miała nadzieję, że chociaż letni prysznic ulży jej w cierpieniu, kojąc rozpalone ciało od gorączki.Warknęła z irytacją, czując jak mięśnie są obolałe.Choroba rozwalała ją na całego.Po wyjściu z łazienki otuliła się szczelnie kocem i nie chcąc zarazić Kazamiego położyła się w salonie na kanapie.Osłabienie od infekcji szybko wzięło nad nią górę przez co usnęła.
...Shun obudził się gdzieś około południa i odruchowo jego ramię powędrowało na drugą stronę łóżka.Był zaskoczony, że nie zastał Alicji w sypialni,a tym bardziej ciszą w domu.Coś było nie tak, skoro nie krzątała się po kuchni.Zwykle po nocnych zmianach budziła go na obiad,tym bardziej że mieli dziś plany na Sylwestra.
- Alice?.- zawołał ją Shun,ale odpowiedziała mu cisza i tykanie zegara w tle.Zaczął się niepokoić więc błyskawicznie wstał z łóżka w poszukiwaniu swojego, cudownego anioła.Ulżyło mu,gdy zobaczył ją śpiącą na kanapie,w kokonie z koca.Od razu dostrzegł kropelki potu na jej czole i już wiedział co się stało.Upewnił się w swoich przypuszczeniach,dotykając rozpalonego czoła rudowłosej.
- Alice.- delikatnie odgarnął kosmyki włosów z jej twarzy, chcąc ją obudzić.
- Hmm...- wymamrotała niechętnie, próbując zmusić się do wstania.Niestety z marnym skutkiem.Gdyby nie szybki refleks Shuna, upadła by na podłogę.
- Jesteś chora, nie powinnaś wstawać z łóżka w tym stanie.- wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni.
- Zarazisz się...- powiedziała ochryple, czując jakby miała papier ścierny w gardle.
- I tak bym się zaraził, wcześniej czy później.- okrył ją szczelnie pościelą.- Leż spokojnie i odpoczywaj.Zrobię ci zupę.Musisz się wzmocnić i zażyć lekarstwa.- czule pocałował ją w czoło i udał się do kuchni.Alice z wdzięcznością lekko się uśmiechnęła.
...Obudził ją zapach smakowitego rosołu oraz delikatne dłonie Kazamiego które pomogły jej podnieść się do siadu.
- Powoli, pomogę ci.- nabrał łyżkę zupy, karmiąc ją.W niecałe pół godziny cała porcja zniknęła.- Weź teraz lekarstwo.- podał jej, dużą,białą, szpiczastą tabletkę oraz szklankę wody.- Lepiej?.- spytał z troską gdy połknęła lek.
- Lepiej...- wymamrotała.- Przepraszam mieliśmy plany...a teraz musisz karmić mnie zupą.- przeprosiła, czując się winna.
- Za co przepraszasz,kochanie?.- przytulił się bliżej niej.- Takie rzeczy się zdarzają.- i skubnął ją w usta.
- Nie jesteś zły? Cały posterunek będzie dziś świętować, podczas gdy ty utknąłeś z chorą dziewczyną?- spytała.
- To nawet jest lepszy plan spędzenia Sylwestra,niż bycie pijanym w oczekiwaniu na północ.Z resztą nie miałem na to najmniejszej ochoty.- przyznał.
- Nawet jeśli złapiesz wirusa?
- Nawet jeśli.- pocałował ją czule i obydwoje okryli się szczelniej kołdrą, zasypiając w swoich ramionach.~~~~~~~~
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
Hayran KurguKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.