Rodział 10: Głębokie rany

14 2 2
                                    

Patrzyłam na Lucasa z przerażeniem. Czułam się, jakbym była we śnie.

Chłopak podszedł do mnie i chciał wyciągnąć rękę.

- Ty nie żyjesz...- odsunęłam się pokazując ręką znak, żeby nie podchodził. Chłopak odsunął się, a jego mina była zmieszana.

- Tak Ci powiedzieli rodzice... Pozwól mi wytłumaczyć. - przybliżył się, a ja go odepchnęłam. Lucas mimo mojego ruchu stał dalej w tym samym miejscu i nie zamierzał się ruszyć.

- Wytłumaczyć?! Ty sobie jaja robisz? Stałam nad twoją trumną, a jak się okazuje ty masz się zajebiście.- podeszłam bardzo blisko brata, mogę śmiało powiedzieć, że staliśmy twarzą w twarz. - Obwiniałam się o każdy mój zły ruch. Obwiniałam wszytko i wszystkich wokół. - położyłam palec na klatce Lucasa.- A ty?... Ty żyłeś jak gdyby nigdy nic!- uderzyłam pięścią w jego klatkę.- Ty nawet nie pomyślałeś, żeby się ze mną skontaktować! - zadałam drugi cios. - Nie wiesz kurwa przez co przeszłam...- chciałam zadać kolejny,ale nagle przede mną pojawiła się postać.

Postawny, ciemny blondyn, uzbrojony od stóp do szyi wycelował do mnie z broni. David, Otto i Holt wyciągnęli również broń.

- Strzelaj.- powiedziałam patrząc ze łzami w oczach na wysokiego jak dąb chłopaka.

- Lucas co to za wariatka? Jakaś twoja szalona ex? - zapytał chłopak, przy tym nie spuszczając ze mnie wzroku, a tym bardziej broni. Lucas złapał za rękę blondyna i opuścił ją.

- Ta wariatka to moja siostra....

Postawny chłopak od razu się cofnął i zmienił postawę. Już nie stał gotowy do oddania strzału, a bardziej przyjaźniej?

- Jeżeli twoi towarzysze opuszczą broń. - spojrzał na chłopaków. - To pogadamy i was przyjmę. - powiedział Lucas

Tak więc zrobili, a mój brat zaprowadził nas na stołówkę. Dostaliśmy jedzenie oraz wodę. Od razu atmosfera się poprawiła.

- Zaraz do was wrócę.- Powiedział Lucas  wychodząc z pomieszczenia. Siedząc przy jednym z szarych, zimnych stolików, wzrokiem rozejrzałam się dookoła. Przybrudzone ściany, gdzie nie gdzie jeszcze plamy krwi i dziury które pewnie były od kul.
Przy drzwiach stał ten sam blondyn który mierzył do mnie chwile wcześniej. Wpatrywał się nam. Nie darzyłam go sympatią, a tym bardziej zaufaniem.

- Co jest? - szturchnął mnie łokciem David.
- Nie podoba mi się ten typek. - wskazałam wzrokiem na blondyna.

Fox spojrzał na chłopaka.

- Wiesz, że ze swoją urodą możesz mieć każdego lepszego? - uśmiechnął się David. Od razu odwróciłam do niego głowę i zmarszczyłam brwi.

- Taaa? A kogo na przykład? - zaśmiałam się
- Mnie. - puścił oczko Fox.

Odsunęłam się od przyjaciela, przekrzywiłam głowę w lewo i sprowadziłam go na ziemie. Spojrzałam w stronę blondyna, który szybko wyszedł z pomieszczenia.

Po paru minutach wrócił Lucas.

- Okej,  więc nie było wcześniej okazji się przedstawić, ale mnie znacie z opowieści Nel jak się domyślam.- powiedział brat dosiadając się do nas.

Przewróciłam oczami.

- To jest mój najlepszy przyjaciel Don Ryder. - pokazał na wysokiego chłopaka. - Człowiek któremu zawdzięczam życie.

- Świetnie. - dodałam. -  Gdzie możemy spać?
- Chyba się nie polubiliście co?-zaśmiał się Lucas.

- Za celowanie z broni ciężko kogoś polubić nie?- spojrzałam w stronę blondyna.

- Nie wiedziałem kim jesteś, przepraszam.-  odpowiedział Don. Chłopak wyciągnął rękę, a jego zielono - niebieskie oczy się zaświeciły.

Spojrzałam na niego i również zrobiłam ten sam gest. - Spoko, ale dalej ci nie ufam.

Lucas zauważył, że to nasze podanie ręki to tylko pokaz i raczej się nie dogadamy.

- Chodźcie pokaże wam wasze pokoje. - powiedział mój brat wstając i kierując się do drzwi.

- Mogę mieć z Nel?! - krzyknął Holt
- Twoje niedoczekanie - spojrzałam na Browna i się zaśmiałam.

Gdy odprowadziliśmy wszystkich do pokoi i zniknął Lucasa przydupas Don, miałam chwile by pogadać z bratem.

- A oto twoje królestwo.- Powiedział Lucas otwierając drzwi od pokoju.
- Jest....
- Małe i ponure? Wiem.- zaśmiał się. - Ale uwierz, że jest tu najbardziej cicho.

- Nie to miałam na myśli, ale spoko.  Nie będę wybrzydzać.- wzruszyłam ramionami i usiadłam na łóżku które zaskrzypiało.

- Taaa. - Lucas podrapał się w głowę,a ja się śmiałam
- Luuuz, przecież będę tutaj tylko ja spała.

Pokój który przydzielił mi Lucas był w porządku. Brakowało trochę kobiecej ręki , ale szło przeżyć. Oprócz skrzypiącego łóżka i ciszy, kolejnym plusem było to, że miałam własną łazienkę i nie musiałam chodzić do tych dupków, których nazywam przyjaciółmi się myć.

Brat usiadł koło mnie i zaczęliśmy rozmawiać.

- No więc? - zapytał
- No więc co?
- Gdzie byłaś, co robiłaś, jak przetrwałaś?
- Od początku wybuchu przebywałam w bazie Generała Gerarda Barisona pod Waszyngtonem. - odpowiedziałam. - Generał uratował mnie zgarniając z ulicy i przygarnął pod swój dach. Był dobrym człowiekiem, któremu zawdzięczam dużo.

- Był? - zapytał niepewnie Lucas.
- Był. - odpowiedziałam stanowczo. - Zginął gdy nasza baza upadła, lecz przed śmiercią zdołał jeszcze  uratować mnie, Davida, Holta i Otto.

- Ile was było?
- Wystarczająco by przeżyć, ale jakiś idiota wybrał picie w lesie przez co został ugryziony i się sypnęło.Wtedy straciliśmy troje naszych. Lekarkę Maddison, Enzo z którym ciągle się kłóciłam i Generała. - dodałam ze łzami w oczach, a Lucas położył rękę na moim barku.

- Dużo straciłaś... szkoda, że nie mogłem przy Tobie być. - odpowiedział kręcąc głową.

Chyba miał wyrzuty sumienia.

- Miałam wystarczające wsparcie, żeby do końca nie zwariować. - uśmiechnęłam się lekko do brata.

- Mówisz o tym chłopaku co ma bliznę na policzku?
- Tak, David. Był... jest... najważniejsza osobą dla mnie. Dzięki niemu nauczyłam się kiedy zamknąć buzie. - Lucas spojrzał podnosząc jedną brew. - No dobra dalej się uczę. - zaczęliśmy się śmiać.

- Kiki, ufam Ci i wiem, że dobrze wybierzesz, ale jesteś pewna, że z jego strony to tylko przyjaźń?

Nie dość, że zadał pytanie, które męczyło mnie od jakiegoś czasu, to jeszcze nazwał mnie ksywką z dzieciństwa.

- Nie wiem. Był ze mną od początku nie sądzę, żeby chciał czegoś więcej. Fakt czasem rzuci żartem nie na miejscu, ale raczej ma głowę na karku. - odpowiedziałam zmieszana.

- Idź już spać, napewno jesteś zmęczona. Jutro pogadamy. Mamy teraz mnóstwo czasu by nadrobić zaległości. - Lucas uśmiechnął się i wyszedł.

Leżałam na łóżku i myślałam nad tym co powiedział o Davidzie. Zastanawiałam się też nad tym całym Donem i czy faktycznie starczy nam czasu by nadrobić wszystko.

Przeszłość coraz bardziej o sobie przypomniała.

The End Of EverythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz