Boże jakie życie jest ciężkie

17 3 3
                                    

(nie zwracać uwagi na błędy będzę wdzięczna miłego czytania<3)

Obudziłem się w środku nocy. Patrzyłem się na sufit ale już mi się spać nie chciało. Wstałem poszłem do windy zjechałem na dół. Pukam do pokoju Ifrita. A on otwiera

-czemu per nie śpisz?

-obidziłem się i uznałem że pójdę do ciebie.

-no okej ho-wszedłem do jego pokoju i usiadłem na jego łóżko. A on obok mnie

-czemu się obudziłeś?

-nie wiem.-patrzałem się tak na niego-mogę być z tobą szczery?

-no tak

-chodź-wwtałem i złapałem go za rękę

-gdzie?-wstał i złapał mnie za rękę. Szliśmy do windy. Weszliśmy do windy i jechaliśmy na górę. Załozyliśmy buty i wyszliśmy do garażu.

-wsiadaj-powiedziałem do bena

-boje się gdzie z tobą mam jechać

-spokojnie przecież nie wywiozę cię do lasu i nie zabije.

-no dobra-wsiedliśmy i odkryłem auto to przewidziałem gdzie chcę z nim pojechać. Jechaliśmy w stronę górki. Gdyż byliśmy na miejscu wyszliśmy przed lasem

-A jednak to las-parsknołem

-a

-dobra chodź muszę coś ci pokazać.

-no dobra-szliśmy w stronę górki. Gdybyśmy na miejscu ujrzeliśmy ławkę na wzgórzu.

-ta da

-ławka

-z widokiem na ministerstwo

-bez kitu-Ben pociągnął mnie za rękę aby usiąść na ławce. Usiedliśmy na ławce i patrzyliśmy się na ministerstwo. Ben nagle wstał i usiadł mi na kolana przodem a ręcę powiesił na mojej szyi. Byłem zapatrzony w jego oczy. Gdy patrzyliśmy tak na siebie ja złapałem go za talie. Nie mogliśmy wytrzymać napięcia które rosło w każdym spojrzeniem. Jedną z rąk dałem na jego szyję przyciągnąłem go do siebie aby złączyć nas w pocałunku, drugą dalej trzymałem na jego talii. Był to napięty pocałunek gdzie każdy wiedział że robimy coś złego ale bardzo nam się to podobało więc nikt z nas o tym by nie zapomniał szybko. Pocałunek trwał z większą namiętością. W ciul mnie kusiło aby jedną rękę przełozyć na jego penisa, ale się powstrzymałem. Była to noc więc było jeszcę ciemno więc nasze zmysły ghouli się włączają więc widzieliśmy dużo w ciemności.

Nadeszła pora aby się zmywać. Powoli wybijała godzina 6 więc to oznacza że robią obchud. Zabraliśmy się szybko do auta. Gdy szliśmy w dół Ifrit złapał mnie za rękę. Dotarliśmy już do auta i ruszyliśmy do ministerstwa. Zauważyliśmy że światła są już nie które włączone . Więc weszliśmy tylnym wejściem,szybko bobiegliśmy do pokoju Ifrita.

-dobra zaraz tu przyjdą więc eeee

-udajemy że gramy w karty.

-okej-ifrit wyciągnął karty na grę w wojnę z pod łóżka- je pod łóżko wrzuciłeś? 

-ee tak- po chwili wszedł Copia

-wszystko ok?-zapytał Cardinal

-ee tak-odpowiedziałem

-na pewno?

-tak-odpowiedziałem

-no dobra-odpowieeział Copia nie wieżąc naszemu zdaniu. Copia wyszedł i zamknoł drzwi.

Życie Pera Soda Erikssona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz