[7] Miłosny ekspert

143 11 7
                                    

Od dawna ciężko było zobaczyć Sandiego tak szczęśliwego jak dziś podczas jego małego spotkania z Leonem. Dokładnie mówiąc obaj byli szczęśliwi i uznawali się już bardziej za "przyjaciół" niż tylko znajomychch. Gdy Sandy tylko wrócił do domu wiedział, że musi się komuś wygadać więc już zaplanował, że opowie wszytko - od początku do końca - dla Gusa.

Gdy Sandy szykował się do snu i pakował plecak na jutro do szkoły usłyszał swój telefon.

Leon: Dzięki za dziś ;) Było megaśnie ♡

Sandy się lekko zarumienił. Był bardzo szczęśliwy, że obaj byli zachwyceni spotkaniem i zastanawiał się czy Leon też poczuł się pierwszy raz w swoim życiu tak dziwnie jak wtedy gdy patrzyli sobie prosto w oczy.

Sandy: Nmzc :p Mi też sie podobało więc... Myśle, że nie było tak źle

Zażartował oczywiście. Leon wyczuł żart i zaczął się sam do siebie chichotać przed ekranem.

Leon: W każdym razie... Chciałem ci żtczyć dobrejnocki
Sandy: Dzięki :3 Wzajemnie!

I obaj niebawem połozyli się spać. Już od wczesnego ranka rodzice Sandiego krzątali się po domu szykując się do pracy. Sandy już wiedział, że też powinien wstać chociaż budzik jeszcze nie zadzwonił, gdy nagle przypomniał sobie jedno.

Zapomniałem wziąść leki!! A do tego... Gdzie podział się Leon..?

Rozmyślał Sandy. Wbrew pozorom stało się to już normalne dla naszego głównego bohatera, że za każdym razem gdy idzie spać spotyka swego nowego przyjaciela we snach. Gdyby mógł rozmyślał by się jeszcze dłużej ale jego myśli rozwiał budzik, który wkońcu zadzwonił. Sandy szybko ogarnął się i wybiegł z domu.

- Jest i pan spóźnialski. Serio, czy kiedyś będzie tak, że to ty będziesz czekać na mnie a nie na odwrót?
- Sorka Gus. Ale lepiej zamiast narzekać słuchaj dokładnie!

I Sandy rozpoczął swoją opowieść. Gdy skończył byli już przy szkole. Gus wysłuchał przyjaciela i powiedział tylko:

- Wyczuwam, że coś innego niż przyjaźń się tu kroji

Zaśmiał się Gus. Sandy nie miał nawet jak odpowiedzieć gdyż zadzownił dzownek na lekcje. Obaj pomachali do siebie i szybko pobiegli do sali lekcyjnych.

Gdy lekcje się skończyły obaj znów się spotkali przed szkołą i Sandt wkońcu miał okazję odpowiedzieć na ten - jak go odebrał - złośliwy komentarz.

- Mam nadzieję, że se żartowałeś.
- Ale co?
- Nie mów mi nawet, że zapomniałeś! Chodzi o Leona!
- Aaa! Serio gościu błagam cię z twojej opowieści widać, że ktoś tu się zaczał bujać w tym drugim!
- Bez szans. Pozatym... Nie wiem czy zauważyłeś ale... Ja jestem chłopem, on też jest chłopem... Obaj jesteśmy.
- Zachowujesz się jakbyś z średniowiecza się urwał. Wiesz co? Może zapoznasz mnie z tym całym Leonem co?
- Deal. Zobaczysz, że traktuje go tylko jak kolegę!

I obaj się rozeszli. Ustalili kiedy i gdzie się spotkają już przez telefon. Oczywiście ze zgodą Leona. Padło na dom Sandiego gdyż jego rodzice nje mieli z tym problemu i bardzo chcieli poznać nowego kolege ich syna.

Sandy podczas jedzenia obiadu wkońcu wrócił myślami do tematu Leona i leków.

Może... To leki sprawiały, że go widziałem wśród snów... Ale w takim razie... Czy on też je brał..? Wykluczone... Przecież sam mi mówił, że... Śpi bardzo dobrze... Równie dobrze mógł też kłamać...

I Sandy pogrążony w swych myślach tylko westchnał... Pomyślał, że się go zapyta gdy tylko się spotkają a więć zaczął wyczekiwać ich dzisiejszego spotkania.

[530 słowa]

"Ciche dni, Głośne noce" - Leon x Sandy Brawl StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz