Prolog

5 1 0
                                    

Kaya

     Lecieliśmy nad spokojnym, czystym oceanem, były lekkie fale na które patrząc byłam zrelaksowana.

- Słuchajcie mamy problem - odezwał się pilot naszego helikoptera którego głos wyrwał mnie z zamyślenia - na horyzoncie widać ciemne chmury. Zaraz wlecimy w burzę! - krzykną gdy chmury były bardzo blisko.

W mgnieniu oka wpadliśmy w sam środek burzy. Helikopter był miotany przez silne wiatry przez co zwymiotowałam, moja siostra i mama zemdlała a tata krzyczał na pilota żeby wyleciał z tych chmur. "To i tak nic nie da" byliśmy już blisko śmierci mimo że pilot starał się nas uspokoić, nie byłam taka głupia żeby uwierzyć w te słowa w końcu wlecieliśmy w sam środek wielkiej burzy. Zemdlałam.

Poczułam że uderzyliśmy w coś. Przed oczami zrobiło mi się biało. Ostatnie moje myśli brzmiały "czy umieram?" "co się stało?" "w coś uderzyliśmy?" "Czy jeszcze kiedyś zobaczę Olliego, Katie i babcię?" potem nie pamiętam już nic nie pamiętam.


Charlie

Usłyszałem głośmy huk od strony góry. Deszcz dalej padał więc poczekałem 20 minut aż burza trochę się uspokoi. Spakowałem kij aby obronić się przed potencjalnym niebezpieczeństwem, wodę i wyruszyłem w stronę góry. Po 10 minutach deszcz przestał już padać a ja byłem już u podnóża góry. Zobaczyłem coś strasznego. Leżało tam 5 ludzi i rozbity helikopter. Sprawdziłem czy wszyscy żyją, niestety żyły tylko 2 dziewczynki. Jedna z nich była mniejsza więc włożyłem ja do mojej chusty a drugą, większą wziąłem na ręce i pobiegłem do domu.

WyspaWhere stories live. Discover now