Rozdział 3

91 13 164
                                    

Przez całą noc zastanawiałam się nad ostatnią rozmową z klientką i jej zleceniem. Skoro blondynka pragnęła zorganizować swoje przyjęcie jak najszybciej, to ja musiałam wszystkim zająć się od razu.

Może i znałam się na tej robicie, może i miałam za sobą wiele ślubów, ale przysięgam, że jeszcze nigdy nie czułam takiej presji czasu.

Mogłam się nie zgadzać. Mogłam dać sobie spokój tym zadaniem.

Ale nie potrafiłam tego zrobić. Nie, kiedy ona się na mnie tak wpatrywała, z tym błaganiem w oczach. Była zdesperowana.

Oni musieli się naprawdę mocno kochać. A takie miłości były najpiękniejsze.

Już z samego rana umówiłam się z moim znajomym, który pracował w hotelu, o którym opowiadałam poprzedniego dnia z panią Madison.

Znałam stamtąd chyba wszystkich, gdyż większość moich klientów wybierało właśnie to miejsce. I nie dziwiłam się, ponieważ miejsce naprawdę było piękne i oferowało wszystko co trzeba. Tak właściwie był to hotel, w którym na parterze znajdowała się restauracja wraz z wielką salą. Wszystko wyglądało tam jak pałac królewski, a ludzie pracujący tam byli bardzo mili.

Miałam nadzieję, że posiadali jeden wolny termin.

- To z czym do nas przyszłaś, Naomi? - usłyszałam pytanie od dyrektora hotelu.

Był to starszy ode mnie mężczyzna. Musiał mieć z pięćdziesiąt lat, ale to nie zmieniało faktu, iż pozwolił mi zwracać się do niego na "ty". Wcale nie wyglądał na swój wiek. Stał obok mnie wysoki jak tyczka i chudy jak deska, przez co musiałam unosić wysoko głowę.

- No właśnie... - Przygryzłam wargę. - Mam pewną sprawę...

- Coś nie tak? Jakieś problemy? Klientom coś się nie podoba?

- Nie, wszystko jest w porządku. Mam prośbę. - Starałam się spojrzeć na niego z błaganiem w oczach. Tak samo, jak wczoraj patrzyła na mnie Ashley. - Czy znalazłbyś wolny termin? Taki, żeby był jak najszybciej?

Długo milczał, zastanawiając się czy coś takiego byłoby możliwe. Czekałam w niepewności, z minuty na minutę żałując, że w ogóle zadałam to pytanie.

- Wiesz, że na dniach nie jest to w ogóle możliwe, prawda? - Jego powaga sprawiała, że zaczynałam wątpić w ten cud. - Jedynie mógłbym załatwić ci minimalnie za dwa miesiące, ale też nie obiecuję. - Wzruszył ramionami. - Przykro mi, ale doskonale wiesz jak to wygląda. Nie jest łatwo, szczególnie, że nasze miejsce jest rozchwytywane... - Pokiwałam głową. Naprawdę rozumiałam. Mialam nadzieję, że moja klientka się nie rozczaruje, ale przecież nawet jeśli, to dwa miesiące to i tak szybko, w porównaniu do innych, tych zwykłych terminów. - Niestety, będziesz musiała jeszcze trochę poczekać na swoje wesele.

- Przecież wiesz, że to nie moje wesele. - Przewróciłam oczami. - Klientce zależy, by zorganizować je jak najszybciej.

Dyrektor chyba chciał coś powiedzieć, ale w tej samej chwili do hotelu weszła pani Ashley.

- Bardzo przepraszam za spóźnienie - zaczęła, gdy tylko do nas podeszła. - Miałam przyjechać z moim narzeczonym, ale niestety znowu nie mógł się pojawić. Praca - dodała. - To jest to miejsce? - Rozejrzała się po wnętrzu. - Jest tu pięknie... - Dostrzegłam jej zachwyt w oczach.

- Witam, jestem dyrektorem tego hotelu. Znajduje się tutaj sala weselna, mamy współpracę z cukiernikiem, restauracja jest czynna całą dobę, a jeśli goście będą chcieli, będą mogli skorzystać ze wszystkich usług, które oferujemy. Tylko... - Podrapał się po brodzie. - Jedyny najszybszy termin, który jest wolny, jest dopiero za dwa miesiące.

Pomóż mi przetrwać - Seria: Pomóż mi #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz