25. Słodko.

159 8 14
                                    

B: Słucham? Tak, mhm.. - dał po chwili na głośno-mówiący.

?: 2 mln euro, bez żadnej zbędnej ochrony, przychodzisz sam, bez żadnych znajomych, rodziny czy chuj wie kogo.

B: Oczywiście. Dziewczyna ma być w stanie nie poszkodowanym.

?: Mhm, jest.

Rozłączył się.

- Będzie potrzebna dosyć duża skrzynia oraz podrabiane banknoty. Jest ich tam dwóch chyba tylko. Nie jestem do końca pewien. Służba jest zawiadomiona, a wy nie macie prawa ani jechać za mną, ani dzwonić w trakcie. To jest akurat bardzo ważne, jeśli chcecie, aby wasza przyjaciółka była w dobrym stanie i co najważniejsze, aby przeżyła. Musicie robić to co wam przekażę. Jak narazie mamy jeszcze 3h - wypowiedział się dojrzałym, chłodnym głosem Bogdan.

- Przecież nie miałeś zawiadamiać żadnych służb i nikogo - odezwał się po chwili Oliwier, gdy sobie wszystko poukładał trochę w głowie.

- Trzeba ich aresztować. Chyba Ci się śni, że dostaną 2 mln euro i będą sobie tak ludzi porywać. Oliwier, weź ty czasem trochę pomyśl - po tych słowach każdy się zaśmiał. Oprócz oczywiście Oliwiera i jego ojca.

====================
My z Bartkiem i Kostkiem siedzieliśmy w restauracji niedaleko adresu gdzie podobno jest Fausti.

Nagle zadzownił telefon do Oliwiera.

O: Halo?

B: Możecie przyjść już.

O: 5 minut.

Rozłączył się.

- I co? - spytał Bartek.

- Mamy tam iść - oznajmił.

- No to idziemy - wstałam od stołu i założyłam torebkę na ramię.

Byliśmy już w tym miejscu. Nie wiem nawet jak to określić.. Takie to było realistyczne jak w filmach..

- Strzelam! - wydarł się jakiś typ i strzelił w górę.

- Na ziemię, już, już - z nienacka pojawił się ojciec Oliwiera.

Położyłam się na ziemię. Byliśmy za jakimiś krzakami.

- Mieliśmy już przyjść przecież - warknął Oli.

Nagle wyskoczył nam drugi typ..

- Wszyscy kurwa zginiecie! Gdzie pieniądze? - kierował pistoletem w naszą stronę.

Wystrzelił..

- BRAWA!!! - usłyszałam tylko oklaski.

- Co się.. - podniosłam się z ziemi.

Faustyna przyszła do nas. Tak o.

- Nikt nikogo nie porwał - śmiał się pan Bogdan.

- Tato no! - zbulwersował się Oli i przybliżył do Fausti. - kocham Cię i bym sobie nie wybaczył jakby Ci coś się stało.. - pocałował ją i podniósł na ręce.

- TERAZ BRAWAAAAA! - wykrzyczał Świeży. Reszta się jakoś magicznie przeteleportowała do nas.

- Jakie słodkie - uśmiechałam się.

- Ja Ciebie też kocham, misia - przytulił mnie od tyłu Bartek, a potem obrócił i pocałował w usta.

- Dziękuję.. - uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego tors.

- Widzę, że moje dzieci znalazły już sobie drugie połówki - śmiał się ojciec. Nie umiem go nazwać "moim ojcem.."

- Bartuś.. Mi się przypomniało, że jutro do tego sądu mam iść.. (JAK COŚ TO ZRÓBMY TAK, BO WTEDY O TYM ZAPOMNIAŁAM..) - spojrzałam chłopakowi prosto w oczy.

- Będzie dobrze. Przecież pójdę tam z Tobą - pocałował mnie w głowę.

- Wtedy to się może obrócić w naszą stronę.. Że to niby ją go zdradziłam.. Mu chodzi tylko o kasę.. Tylko dlatego idziemy do tego sądu.. - westchnęłam.

- Ej a twój tata by nie mógł pomóc? - szepnął mi do ucha.

- Nie wiem wsty- Bartek mi przerwał.

- Przepraszam! Panie Bogdanie, mógłby pan na chwilę tutaj podejść? - spytał Bartek, a "pan Bogdan" podszedł do nas.

- Tak? Słucham? - zapytał i raz patrzył na mnie, a raz na Bartka.

- Bo Wika niedawno zerwała z chłopakiem. Jeśli jest to istotne w jakimś stopniu, to on się na to zdecydował. Uznał, że to nie ma sensu być w związku na odległość i widywać się co jakiś czas. Stwierdził też, że Wiktoria jest z nim tylko dla pieniędzy. Później odszedł z jakąś kobietą. Jutro są umówieni w sądzie, w sensie Wika i ten jej były. On chce wywalczyć większość jej majątku. I teraz mam do pana pytanie. Czy mógłby nam pan pomóc w jakikolwiek sposób? - byłam miło zaskoczona jego wypowiedzią. Zawsze wiedziałam, że on takie te słowa inne używa i umie się wypowiedzieć, ale teraz to bardzo mi zaimponował.

- Oczywiście, że mogę pomóc - uśmiechnął się. - potrzebuję pełnych danych odnośnie was i tego mężczyzny. Tu to wiem, że Wiktoria Bochnak, a ty? - spojrzał na mnie i puścił mi oczko, a następnie na Bartka.

- Bartosz Kubicki - odpowiedział.

- Już kojarzę.. - zamyślił się na chwilę. - mam Cię w aktach - machał do niego placem. - pamiętaj.

- Wiem i jeszcze raz bardzo przepraszam - pokiwał głową Bartek.

- A ten chłopak? Jak się nazywa? - patrzył na mnie.

- Michał Szaluński - szybko odpowiedziałam. - lat 26, byłam z nim 7 lat.. - zamyśliłam się.

- Jako małżeństwo czy bez papierów? - zapisywał sobie coś w jakimś tablecie.

- Bez papierów.. Jako po prostu taka para, że chłopak i dziewczyna.. - usiadłam sobie na jakimś tam murku.

- Dobrze, resztę sobie znajdę już w aktach - przerzucił wzrok na Bartka. - zajmij się nią, żeby się tak nie stresowała - szepnął i poklepał go po plecach.

- Tak, oczywiście - usiadł obok mnie chłopak. - misia, wszystko dobrze? - zapytał gdy mój ojciec odszedł.

- Tak.. - przytuliłam się do niego.

- Jedziemy do dooomu kochani! - wykrzyczał Patryk i podszedł do nas. - stres, co nie?

- I to jeszcze jaki - parsknęłam.

- Wika? - spojrzał na mnie od razu Patryk.

- Co tam? - patrzyłam na niego z niezrozumieniem.

- Co jest? - spytał.

- No nic, o co wam chodzi? - popatrzyłam na resztę w oddali.

- Słucham - odezwał się po chwili Bartek.

- Nie chcę o tym rozmawiać, rozumiecie? - wzięłam głęboki oddech.

- Nie denerwuj się - pocałował mnie w głowę pan Kubicki.

- Jedziemy do domu czy będziecie się tu tak nade mną użalać? - zmierzyłam ich obu wzrokiem..

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Kochani, kochani!

Na początku miałam w planach zrobić prawdziwe porwanie, ale ciężko by mi było wszystko ułożyć XD w sensie od kilku dni mój poziom myślenia ZSZEDŁ W DÓŁ XDD, ale mi się wydaję, że tam czy srak wyszło nawet git.

Dziękuję za czytanie! <3

P. S: NWM JAK WY, ALE KOCHAM SHIP FAUSTI X KOSTEK..

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

♡ What Is Love? ♡ - Bartonii ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz