Krążyłam od godziny po salonie.
Ślady po butach bossa mafijnego i jego świty z każdym obrotem przyprawiały mnie o zawroty głowy. Śmiało można powiedzieć, że zaczęłam świrować i panikować. Każda jedna sekunda spotkania tłukła mi się w głowie i brzmiała równie nieprawdopodobnie, jak kiedy słuchałam jej na żywo.
Michał znowu przybrał maskę Micaha i siedział nieruchomo śledząc mnie ostrym spojrzeniem.
- Myślę, że jak za chwilę nie usiądziesz, to sam cię posadzę – mruknął w końcu dość groźnym tonem.
Zatrzymałam się i zmierzyłam go wściekłym spojrzeniem.
- Jak ci się, kurwa, nie podoba, to tam są drzwi.
Uniósł brew, jakbym w końcu ośmieliła się powiedzieć coś ciekawego.
- Dlaczego się na mnie wkurzasz? – syknął równie wkurwiony, jak ja się czułam.
- Bo mam, kurwa, tego wszystkiego dość! – wydarłam się. – Bo nigdy niczego takiego nie chciałam! A teraz przychodzi twój ojciec i chce mi oddać mafię!
Gestykulowałam niekontrolowanie rękami.
- Jeszcze uważa, że to wszystko jest dziełem mojej manipulacji! I może zapomniałam dodać, że znowu chcą mnie zabić?!
Wkurwiało mnie to, jak opanowany się zdawał, pomimo falujących gniewnie nozdrzy.
- Nic z tego nie jest moją winą – wzruszył ramionami zdystansowany.
- Wiem, kurwa! – znowu wrzasnęłam.
Nagle okazało się, że nie potrafiłam wyłączyć tej wściekłości. Płonęła tak jasno wewnątrz mnie, że myślałam, iż umrę jak nie dam jej ujścia. W nagłym olśnieniu stwierdziłam również, że jak nie będę krzyczeć, to zacznę płakać, a tego zdecydowanie nie miałam zamiaru robić.
- Co ja mam wspólnego z mafią?! – rzuciłam szklaną o ścianę. Niemalże w zwolnionym tempie obserwowałam jak uderza i rozbija się na drobne kawałeczki.
Poczułam się nieco lżej. Nie zauważyłam, że Michał stanął zaraz za mną i podskoczyłam na jego widok.
- Przez cały czas, jak rzeźbiłaś ścieżkę w drewnie, zastanawiałem się czy jest szansa, że mnie okłamałaś i wmanewrowałaś w to wszystko.
Urażona cofnęłam się o krok.
- Jasne, kurwa. Wszystko ukartowałam – warknęłam sarkastycznie. – Wydaje ci się, kurwa, że mam tak bogatą wyobraźnię?! Przez niemalże rok nie brałam urlopu, żeby moja firma rozwijała się zgodnie z planem, więc gdzie tu czas na jebanie się z bandą starych łamaczy kolan?!
Drgnął mu kącik ust w zalążku uśmiechu.
- Jeszcze gdyby, kurwa, jak normalni ludzie, prali pieniądze, to ja serio. Mogłabym to pociągnąć. Ale nie, kurwa. Nie. Trzeba latać ze spluwami, nasyłać jakichś morderców i łamać kolana.
Zrezygnowana minęłam Michała i nalałam sobie w kuchni szklankę wody. Ręce trzęsły mi się tak, że za pierwszym razem wylałam połowę zawartości.
- Co zamierzasz? – miałam ochotę tłuc go tak długo, aż przestanie wyglądać jak pierdolony mafiozo, a zacznie jak facet, którego znam.
- Myślisz, że mam na to jakiś plan? Że kurwa nagle wyjdę z inicjatywą przejęcia kontroli nad światem? – prychnęłam. – Teraz chcę się nie zrzygać na myśl o tym, że Teo to pierdolony zdrajca i chciał wziąć ze mną ślub, żeby zagarnąć wszystko dla siebie.
CZYTASZ
Mafijny Dług
Storie d'amoreMatylda jest kobietą sukcesu, tuż przed ślubem z mężczyzną, który trzymał ją przy sobie tylko siłą przyzwyczajenia. Czy zerwanie oświadczyn pozwoli jej odetchnąć pełną piersią? Dlaczego nagle zostaje wciągnięta w nieznany sobie świat? Czy ktoś zdoła...