trzydzieści

606 23 0
                                    

are you ready for it...?

...

Gabriel

Camila zjawiła się pod moim apartamentowcem około dwudziestu minut po moim telefonie. Pomyślałem, że to musi być miłe uczucie, mieć kogoś bliskiego, kto jest w stanie rzucić wszystko i w jednej chwili wsiąść w samochód, żeby cię ratować. Przyjaźń była czymś, w co do tej pory nie wierzyłem, ale wychodzi na to, że niektórych przypadkach naprawdę istnieje. Kobieta wjechała na parkingu i zatrzymała się na pierwszym lepszym miejscu, po czym wysiadła z samochodu i skierowała się w moją stronę.

- Dokąd jedziemy? - zapytała mnie od razu, bez żadnych całkowicie zbędnych wstępów. Praktycznie się nie znaliśmy, a jedynym, co nas łączyło, była Amber.

- Muszę ustalić, dokąd ją zabrali. Kamery ochrony apartamentowca obejmują tylko obszar parkingu, więc po dalszą część nagrań będę musiał udać się do zarządu miasta. - wyjaśniłem jej w skrócie, na co skinęła głową.

Miała poważną minę i choć jej nie znałem, nie dało się przeoczyć tego, jak mocno była zdenerwowana. Nie zamierzałem dodatkowo jej denerwować, bo popadnięcie w panikę jest ostatnim, czego teraz potrzebujemy. Chociaż właściwie ja również już dawno straciłem zimną krew. Mimo wszystko starałem się jednak myśleć racjonalnie, bo bez tego niczego nie uda nam się osiągnąć.

- Jasne. Dostaniemy nagrania tak od ręki? Nie potrzeba nam jakiegoś uprawnienia? - zapytała i wiedziałem, że może mieć rację.

Zarząd może komplikować nam życie i sprawiać problemy, ale jeżeli to nasza jedyna nadzieja, to nie możemy odpuścić i nie spróbować. Zdobędę te materiały, choćbym miał ich do tego zmusić.

- Liczę na to, że nie będą problematyczni. - mruknąłem tylko. To moje zmartwienie, w jaki sposób je zdobędę. - Muszę tam być jak najszybciej.

- Dobrze, zatem jedźmy. - zarządziła, czego rzecz jasna się spodziewałem, jednak pokręciłem głową w geście zaprzeczenia. - Coś nie tak?

- Jestem ci bardzo wdzięczny za to, że przyjechałaś. Gdyby nie to, musiałbym biec do tego urzędu, a patrząc na to, że znajduje się od dobrych parę kilometrów stąd, zeszłoby mi z tym do wieczora. A doskonale wiemy, że liczy się czas. Każda sekunda. - oznajmiłem, widząc niezrozumienie malujące się na jej twarzy. Musiałem jednak wytłumaczyć jej swoje działania. - To, co robię jest bardzo niebezpieczne i wiąże się z tym ogromne ryzyko. Dlatego nie mogę cię ze sobą zabrać. Dam ci klucze do swojego mieszkania, możesz tam robić, co tylko chcesz. 

- Chyba zwariowałeś. - zaśmiała się, patrząc na mnie morderczym wzrokiem - Chcesz mnie tu zostawić na parę godzin? Co ty sobie wyobrażasz? Że będę siedziała w spokoju, kiedy Amber coś grozi?

- Oczywiście, że nie. - zaprzeczyłem zdecydowanie - Wiem, że martwisz się o nią równie mocno, co ja. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli mogłabyś zrobić dla niej coś więcej, zrobiłabyś to bez wahania. Ale to nadzwyczajna sytuacja i musimy zachować ostrożność. Nie chcę, żeby komukolwiek stała się krzywda. Proszę, pozwól mi działać.

- Nie podoba mi się to. To nie jest dobry pomysł. - Camila oznajmiła z przekonaniem i być może zgodziłbym się z nią, gdybym miał jakiekolwiek inne wyjście. Ale nie miałem. Trzeba było działać. Teraz, w tej chwili i nie czekać ani sekundy dłużej. - Sądzę, że powinniśmy zadzwonić po odpowiednie służby, które się tym zajmą. Nie jesteś wyspecjalizowanym detektywem, nie oszukuj się. Nie masz pojęcia, jak należy działać. Ani ja. Dlatego niech zajmie się tym ktoś, kto się na tym zna.

- Nie jestem detektywem ani też żadnym śledczym. - przyznałem jej rację, kiwając powoli głową - Ale znam ludzi, którzy chcą zrobić krzywdę Amber. Wiem, do czego są zdolni, bo jako jedyny miałem już wcześniej z nimi do czynienia. Wszczęcie działań policji zajmie nam wieki. A czas jest teraz dla nas niezwykle cenny.

MEAN GAME [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz