Rozdział 1

5 1 1
                                    

Kaya

    Czułam przeszywający ból w nodze i głowie, w reszcie ciała co najgorsze nie czułam nic. Miałam zamknięte oczy a w uszach mi piszczało.

 Nagle zaczęłam się powoli unosić "czy umarłam?" pomyślałam. Chciałam coś powiedzieć, chciałam się poruszyć ale nie mogłam Zaczęłam powoli otwierać oczy. Myślałam, że wiedzę anioła, jednak gdy mój wzrok się wyostrzył zobaczyłam chłopaka. Miał blond włosy jednak nie mogłam zobaczyć koloru oczy czy innych znaków szczególnych. Chłopak delikatnie mnie trzymał ale szedł bardzo szybko, wręcz biegł.

   Przypomniało mi się co się stało, że wylecieliśmy helikopterem, że wpadliśmy w burzę i że się rozbiliśmy. Czułam jak łzy płyną mi po policzkach. Chłopak chyba zaczął mnie uspokajać bo szeptał coś w stylu "spokojnie wszystko będzie dobrze", jeszcze wtedy nie wiedziałam że w najbliższym czasie nie będzie dobrze. 


Charlie

    Byłem już przy domu. Deszcz dawno przestał padać, słońce świeciło łagodnymi promieniami a fale delikatnie szumiały. Otworzyłem furtkę i wszedłem na podwórko. Mój pies Sooby, co dziwne, nie przybiegł żeby mnie przywitać, tylko patrzył zmartwiony. Miałem z nim dużą więź, więc wiedziałem że przeczuwa że stanie się coś złego. 

Położyłem dziewczyny na łóżku i szybko poszedłem do dawnego pokoju moich rodziców aby wziąć materac i poduszki. Pierwszy raz od 7 lat byłem w tym pokoju, stanąłem na środku i rozglądałem się po pokoju wspominając czasy kiedy jeszcze żyli, nie poczułem jednak smutku tylko dziwny spokój. Stałem tak jakieś 10 minut ale przypomniałem sobie o mojej mini misji. Złapałem poduszki i ściągnąłem materac z łóżka. Wyszedłem z pokoju i położyłem go przy oknie w salonie, aby mieć dziewczyny blisko siebie. Przeniosłem je tam i zabrałem się do gotowania jakiegoś obiadu.


Następny rozdział będzie jakoś w następnym tygodniu (pewnie w niedzielę)






.

WyspaWhere stories live. Discover now