Na śniadaniu przy stole puchonów czekał już Cedric. Zjadłam szybko śniadanie i równo wyszliśmy z WS w kierunku biura Dumbledora. Cedric zapukał, a gdy usłyszeliśmy ciche zaproszenie, weszliśmy do środka.
- dzień dobry Panie Diggory, Panno Parkinson coś się stało?
- Dzień dobry chcielibyśmy panu coś zgłosić. Wczoraj byłem z panną Parkinson w Hogsmeade, poszliśmy na spacer do lasu
- Co robiliście sami w tak dużym lesie?- przerwał mu Dumbledore.
- rozmawialiśmy, ale to nie istotne - powiedziałam - zgubiliśmy się w tym lesie i dotarliśmy na jakąś polanę na której znaleźli się śmierciożercy.
Dumbledor wstał z fotela i podszedł do nas.
- jesteście pewni, że to byli śmierciożercy?
- mieli czarne szaty i maski, wyglądali tak samo jak ci na mistrzostwach
- dobrze dziękuję za tą informację możecie już iść.
Zamierzaliśmy już wyjść, ale Dumbledor zatrzymał nas
- jutro po szkole macie karę. Spędzicie dwie godziny w bibliotece układając książki za to, że naraziliście się na niebezpieczeństwo . Panno Parkinson udaj się do pani Pomfre z tą nogą.
- Dobrze, do widzenia - powiedziałam i wyszliśmy.
- Nie dość że daliśmy bardzo ważną informację to jeszcze dostaliśmy karę.
- to tylko dwie godziny chyba tyle ze mną wytrzymasz, mogliśmy dostać cały tydzień kary, w końcu to duże wykroczenie.
- Nie mogę uwierzyć że złoty chłopiec hufflepuffu dostał szlaban - powiedziałam i szturchenalam go w ramię.
- Dumbledor chcę przekonać nas żebyśmy tam nie chodzili, po to jest ta kara - powiedział Cedric
Po tych słowach każdy poszedł w swoją stronę.
Po poniedziałkowych lekcjach kierowałam się do biblioteki z zamiarem wykonania kary. Diggory już na mnie czekał.
- im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy - powiedziałam i zabraliśmy się do roboty. Po godzinie bibliotekarka zostawiła nam klucze i wyszła.
- Lottie chodź na chwilę - zawołał mnie Cedric. Usiadłam na stole niedaleko szafki przy której stał. Podwinął moje spodnie.
- Co ty robisz - zapytałam zdezorientowana.
- Mam dobrą maść, twoja rana szybko się zagoi - powiedział i zaczął smarować moją nogę. Znowu się na niego zaopatrzyłam. Chłopak to zauważył, bo spojrzał na mnie, a ja szybko odwróciłam wzrok. Wstał i górował nade mną. Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy się sobie w oczy.
- powinniśmy wracać do pracy - powiedziałam, ale nie ruszyłam się ani o cal.
- tak, powinniśmy - powiedział Diggory i nachylił się w moją stronę. Musnął delikatnie moje usta. Pocałunek na początku był delikatny, Diggory myślał, że go odepchnę, ale gdy go odwzajemniam złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie. Z czasem zaczęło brakować nam tchu, a gdy to się stało, oderwaliśmy się od siebie.
- Wracajmy do pracy - powiedziałam lekko zdenerwowana. To był mój pierwszy pocałunek, nie wiedziałam czy było okej, ale nie chciałam tego po sobie pokazać. Gdy odbyliśmy karę, poszłam czym prędzej do swojego dormitorium. Diggory mnie dogonił.
- Odprowadze cię - powiedział.
- nie ma takiej potrzeby, trafię - powiedziałam nie patrząc na niego.
- stój - powiedział Diggory, a ja się zatrzymałam - chodzi o ten pocałunek? Zrobiłem coś nie tak? Przepraszam nie powinnienem był
- Uznajmy, że go nie było - powiedziałam szybko - a teraz daj mi spokój
Powiedziałam i zostawiłam Diggory'ego samego na korytarzu. Prawda jest taka, że byłam przytłoczona nadmiarem emocji jakie w tym czasie mną targały, nawet nie umiałam ich nazwać. Gdy dotarłam do pokoju Pansy zauważyła moje drażnienie.
- Wszystko okej? - zapytała
- muszę komuś się zwierzyć - powiedziałam zrezygnowana - nie dam rady dłużej tego ciągnąć. Od kilku tygodni jestem pogodzona z Diggorym. Nasza relacja uległa poprawie, to dzięki niemu dostałam się do drużyny. Wczoraj w bibliotece całowałam się z nim - powiedziałam na jednym wdechu, niezbyt wyraźniej, ale Pansy wszystko wyłapała, zakryła ręką usta i pisnęła zadowolona.
- Twój pierwszy pocałunek był ze złotym chłopcem Hufflepufu
- Targają mnie sprzeczne uczucia. Moja ślizgońska strona mówi, że powinnam dać sobie z nim spokoj, ale mnie coś ciągnie do niego, mamy wiele wspólnych zainteresowań. Nie męczy mnie jego towarzystwo.
- Zakochałaś się w nim. Nie pozwól żeby nasz dom zniszyl relacje jaka was łączy.
- nie zakochałam się w Cedricu. Może po prostu go lubię
- okej, idź na randkę z Adrienem i zobaczymy jak z nim będziesz się czuła. Jeżeli będziesz podczas niej myślała o Diggorym wszystko będzie jasne.
- Na 100% nie jestem w nim zakochana, może znadlam coś nieświeżego i przez to coś mi lata w brzuchu.
Pansy się zaśmiała i przytuliła powtarzając przy tym, że nazwisko Diggory by mi pasowało.
CZYTASZ
Pomóc ślizgonce
RomanceCharlotte - ślizgonka, wywodząca się z rodu Parkinsonów. Jej jedyne światło w życiu zostało zabrane podczas meczu, gdy przez złotego chłopca Hufflepuffu wylądowała w szpitalu. Cedric postanowił przekonać do siebie dziewczynę, pomagając jej znowu dos...