13 czerwca 2019
Leżałem na wygodnym łóżku, wsłuchując się w deszcz, który w akompaniamencie piosenki Not About Angels, bezlitośnie bębnił w dach mojego domu. Z każdą chwilą przybierał na sile. Tak samo, jak moje zniecierpliwienie.
Czekałem. Bardzo długo czekałem, aż usłyszę znajomy odgłos klucza przekręcanego w zamku i skrzypienie nienaoliwionych zawiasów drzwi wejściowych. Później ciche, niepewne kroki mojej mamy, która wróci z nocnej zmiany. Zapali małe światło w kuchni, aby mnie nie obudzić. Czekałem, chcąc usłyszeć jej krzątanie się po domu, a następnie odgłos otwieranych drzwi do mojego pokoju. Zawsze do mnie zaglądała, upewniając się, czy na pewno wróciłem ze szkoły cały i zdrowy.
Jednak wiedziałem, że jej powrót będzie wyglądał o wiele inaczej. Odkąd moja siostra zachorowała, zniknąłem z jej życia. Nie miałem Ellie tego za złe, bo przecież to od niej nie zależało. Jednak później mnie zostawiła. Przestała walczyć. Pogodziła się z tym, że umrze. Tak po prostu.
Moje rozmyślania przerwał cichy odgłos zamka przekręcanego w drzwiach. Gwałtownie poderwałem się z łóżka i wybiegłem na korytarz. Zbiegłem po schodach, prawie się zabijając, bo przeskakiwałem po trzy stopnie. Na szczęście miałem bardzo dobrą równowagę i nie zaliczyłem gleby. Gdyby moja nauczycielka z wuefu to zobaczyła, bez gadania postawiłaby mi wyższą ocenę na koniec.
W przedpokoju znalazłem się idealnie w momencie, w którym moja mama otwierała drzwi. Od razu w moje nozdrza uderzył nieprzyjemny zapach. Coś na kształt połączonego zapachu alkoholu, papierosów, wymiocin, potu i nie chciałem wiedzieć czego jeszcze. Skrzywiłem się, przykładając rękę do nosa, żeby chociaż trochę zniwelować brzydką woń. Nie chciałem oddychać powietrzem, które tak śmierdziało. W zasadzie miałem wątpliwości, czy dalej mogę nazwać to powietrzem, ponieważ słowo powietrze, kojarzy mi się z czymś świeżym i rześkim. Zapachu, który ogarnął przedpokój, niestety nie mogłem tak zdefiniować.
Zanim przeniosłem wzrok na kobietę, wyjrzałem za drzwi. Zwróciłem uwagę na wydzierającą się grupkę ludzi, którzy ostatnio spędzali z moją mamą więcej czasu, niż jej własny syn. Musiałem zmrużyć oczy, aby im się przyjrzeć, ponieważ przed domem stały zaparkowane dwa samochody mające zapalone światła, które brutalnie raziły mnie w oczy. Po kilkunastu sekundach, gdy wreszcie odzyskałem ostrość widzenia, mogłem stwierdzić, że nowi znajomi mojej mamy byli zdecydowanie od niej młodsi. Jedną dziewczynę podejrzewałem nawet o niebycie pełnoletnią. Część z nich siedziała w autach, a część wyszła z samochodów, aby zapalić. Machali w moją stronę rękoma i coś mówili. Byłem jeszcze na tyle oszołomiony, że nie mogłem dokładnie zarejestrować jakie słowa wypływały z ich ust. Ktoś wydzierał się, chwaląc jakieś wino. Zirytowałem się, ponieważ zdałem sobie sprawę, że moja mama na pewno znowu wróciła pijana. Doskonale wiedziałem, że w piciu nie znała umiaru. Moje zdenerwowanie podsycił kolejny niewyraźny głos mężczyzny, któremu plątał się język, stanowczo od zbyt wielkiej ilości wypitego alkoholu. Machał ręką do mojej mamy, krzycząc, że ma fajną dupę. Jako nastoletni chłopak jasno zrozumiałem ukryty sens w tym dwuznacznym zdaniu.
Dopiero kiedy otrząsnąłem się z pierwszego wrażenia, jakie wywarli na mnie znajomi kobiety, zaszczyciłem ją swoim spojrzeniem. Na początku wyraz jej twarzy wyrażał szczere szczęście i pewnego rodzaju rozmarzenie. Nie trwało to długo. Gdy dotarło do niej, że stałem przed nią, w jej oczach zauważyłem wypisane czarno na białym przerażenie. Podwoiło się ono, gdy nawiązałem z nią kontakt wzrokowy. Wiedziała, że nie puszczę jej tego płazem. Nie tolerowałem jej nocnych imprez. Gdy była pijana, jej autorytet widocznie się zmniejszał, w przeciwieństwie do mojego. Górowałem nad nią również siłą i koordynacją ruchową, której niestety ona nie miała po spożyciu tak dużej ilości alkoholu.
CZYTASZ
Dedykowana Śmierci
Teen FictionNie umiem w opisy, ale liczę, że ktoś pofatyguje się do przeczytania 🙃