5. Nie najlepsze pomysły

161 10 46
                                    

Dopiero gdy Mallory się przeziębiła i cztery dni spędziła w swoim dormitorium, Sebastian zdał sobie sprawę, jak nieodłączną częścią jego codzienności się stała. Była jego rutyną w najlepszym tego słowa znaczeniu; jak poranna herbata ze śmietanką oraz dwoma łyżeczkami cukru, bez której nie sposób rozpocząć dzień.

Mógł bez niej funkcjonować całkowicie normalnie, ale odczuwał ten brak na skórze jak gryzący sweter. Wypełniał swój harmonogram towarzystwem Weasley'a i Prewetta, więc nie narzekał na nudę, a jednak jego myśli wciąż wracały do niej.

Drugiego dnia choroby odwiedził ją w pokoju wspólnym Krukonów. Mallory nie miała siły na angażujące rozmowy, dlatego położyli się naprzeciwko siebie na długiej kanapie i ze splecionymi nogami przez kilka godzin czytali książki. Mallory wybrała biografię jakiegoś znanego astronoma (jej "nudny" gust oczywiście stał się obiektem żartów), Sebastian sięgnął natomiast po powieść przygodową (w odwecie obiektem żartów stał się jego "infantylny" gust). Po południu zjedli przyniesiony przez skrzaty obiad, a potem pani Blainey przyszła sprawdzić stan Mallory i pogoniła Sallowa.

Gdy leżał wieczorem w łóżku, myślał tylko o tym, jak Mallory w piżamie, z poplątanymi włosami, glutem pod nosem i zaczerwienionymi oczami wydawała mu się tak samo cudowna jak każdego innego dnia.

Niewinny flirt przestawał mu wystarczać. Potrzebował coraz intymniejszej bliskości Mallory i dzisiejsze splecione na sofie nogi tylko go w tym utwierdziły. Chciał ją dotykać, obejmować, trzymać za ręce, całować. Chciał, żeby ona odwdzięczała mu się tym samym. Żeby przyznała, że lubi, gdy mówi jej, jaka jest piękna.

Wydawało mu się, że odwzajemniała jego sympatię, ale jeszcze nigdy nie tego nie przyznała – ani wprost, ani między wierszami – i to wprawiało Sebastiana w niepewność.

Gdyby była tu z nimi Anne, z pewnością byłaby w stanie stwierdzić, jaki był stosunek Mallory do Sebastiana. Czy to było zauroczenie, czy jedynie przyjaźń? Niestety, Anne była teraz gdzieś w Grecji z Ominisem i wyglądało na to, że świetnie się bawili, bo prawie wcale do niego nie pisali.

Będzie musiał wziąć sprawy w swoje ręce.

Gdy tylko Mallory wyzdrowieje, zaprosi ją na randkę. Koniec podchodów, koniec niewinnego flirtu, koniec niepewności. Powie jej wprost, co czuje.

-ˋˏ ༻☆༺ ˎˊ-

Sebastianowi wydawało się, że będzie na to gotowy. Że gdy przyjdzie dzień, w którym Mallory pojawi się na śniadaniu, podejdzie do niej tak jak zawsze i nonszalancko zaprosi ją na randkę.

Gdy na początku sierpnia, przechodząc przez próg sali, zobaczył jej sylwetkę przy stole Krukonów, niemal stanął w miejscu. Zalała go fala gorąca, a żołądek ścisnął się w supeł.

Flirt to jedno – z nim nie miał problemów, bo w razie kompromitacji mógł zasłonić się tym, że żartował – ale oficjalne wyznanie zainteresowania? Wystawiał się na najgorszą formę odrzucenia.

Będzie go to kosztowało więcej odwagi, niż zakładał.

Odwagę tę zbierał w sobie cały dzień. Nie odważył się podjąć tematu na śniadaniu, na spacerze po błoniach, w trakcie nauki w bibliotece, na obiedzie, w trakcie nauki w sali zaklęć ani na kolacji.

Decyzję podjął w ostatniej chwili, gdy wieczorem się pożegnali, on stanął przed schodami prowadzącymi do lochów, a Mallory zaczęła oddalać się korytarzem w stronę wieży Krukonów.

Wiedział, że jeśli nie zrobi tego teraz, będzie tylko gorzej. Jak z zerwaniem plastra: oczekiwanie było straszniejsze od faktycznego momentu.

Poprawił włosy, wziął głęboki wdech.

Poprawka z Krukonką || Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz