Rozdział 6

120 6 3
                                    

Długo przesiadywałam w kuchni szczerze wystraszona. Aksel mocno pokłócił się z Ellą z powodu tego pistoletu. Byłam bardzo zaskoczona tym faktem. Przecież trzeba mieć jakieś zgody na to, prawda? A tymczasem moja kuzynka jak gdyby nigdy nic posiada taką w domu.

Nie wiem, czy Aksela zdenerwował bardziej fakt, że jego siostra w nas celowała pistoletem, czy to, że go posiadała. Ewentualnie jest też taka opcja, że się na nią wkurwił, ponieważ dowiedziałam się, że taką o to broń posiadają, co jest też jak najbardziej możliwe.

Od razu gdy wyszliśmy z piwnicy kuzyn kazał mi zasiąść przy stole w kuchni i się stąd nie ruszać, gdzie on już przez bite dwie godziny kłócił się ze swoją siostrą. Przez ten czas rozmyślałam cały czas o tej sytuacji. Byłam ciekawa, skąd Ella w ogóle miała ten pistolet? Czy Aksel o nim wiedział? Jak tak, to po co im broń? Bo jeżeli powiedzą mi, że do samoobrony raczej nie uwierzę. Do tego się bierze gaz pieprzowy, bądź paralizator, a nie pieprzony pistolet!

Po długim czasie do kuchni wszedł Aksel razem z Ellą. Oboje byli poważni, co nigdy się u nich nie zdarzało. Usiedli przede mną i po chwili młodszy bliźniak zabrał głos:

- Nie możesz nikomu powiedzieć o tym, co tu się wydarzyło, rozumiemy się? - Spytał spięty. Ściągnęłam brwi i od razu pokiwałam głową, na co Aksel przymknął oczy oraz westchnął. - Muszę to słyszeć, Ingrid.

- Nie powiem nikomu, obiecuję - powiedziałam, przykładając rękę do serca. Kuzyn kiwnął głową na mój gest, a ja nadal się zastanawiałam nad wieloma rzeczami.

Tak dużo pytań, a mało odpowiedzi

- Zamknijmy ten temat i już do niego nie wracajmy, okej? - Wtrąciła Ella w tym samym momencie, w którym chciałam zadać masę pytań. Miałam zamiar się odezwać, jednak kuzynka podniosła rękę, by mnie uciszyć.

Nie kontaktowałam. Zaszyłam się w swoich myślach. Skinęłam jedynie głową i nawet nie zauważyłam, kiedy poszłam do swojego pokoju, otulając się z miłego materiału kołdrą. Czułam, jakbym miała gorączkę, choć wcale jej nie miałam. Serce się zaciskało, ale nadal biło. Czułam w oczach łzy, choć nie płakałam.

Czy to tak wygląda człowiek zniszczony?

Przecież się nic takiego nie stało, a ja to strasznie przeżywałam. Przy kuzynach czułam się normalnie, jednak gdy weszłam do pokoju, nagle ukuła mnie samotność. Czemu ludzie tak się czują, chociaż mają bliskie osoby przy sobie? A może to tylko ja jestem wyjątkiem i po prostu jestem inna?

Postanowiłam na chwilę się zdrzemnąć, by się uspokoić. Po drzemce wymyślę plan działania. O ile będę do tego zdolna.

***

Był wieczór, a ja nie czułam się jakoś inaczej. Tyle z tego dobrego, że oczyściłam trochę umysł, który teraz posiadał wolne miejsce na plan, który niemal od razu wymyśliłam. Długo nie przechadzałam się po ogrodzie, więc mogłabym się porozglądać. Kto wie? Może tam będą jakieś ślady? Jeżeli bliźniacy są jakoś powiązani z kryminalistami, to ich dom powinien być w jakiś sposób oznaczony, prawda?

Wyszłam po woli ze swojego pokoju. Było jakoś podejrzanie cicho. Spojrzałam na zegarek w swoim telefonie. Była północ, bliźniacy najprawdopodobniej poszli już spać. Idealnie.

Zeszłam cicho po schodach i zmierzyłam w stronę drzwi wejściowych. Powoli je otworzyłam i wyszłam na zewnątrz. Obejrzałam się wokół aby zobaczyć, czy nie ma przypadkiem jakiś ludzi na osiedlu. Na moje szczęście nikogo nie było. Zrobiłam kilka kroków w przód i obróciłam się, by spojrzeć na wielki dom, w którym obecnie mieszkałam.

The path to victoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz