KAPITEL IX

6 1 0
                                    

Sarah tej nocy prawie w ogóle nie spała. Z tych emocji po prostu nie mogła. Było jeszcze ciemno, Sarah spojrzała na zegar. Wybiła 3:00. Było dość ciepło w pokoju, więc otworzyła okno. Za nim także był parapet. Sarah znalazła na nim jakąś kartkę. Była cała zakrwawiona. Sarah przestraszyła się. Wzięła wiadomość do ręki, włączyła lampkę i zaczęła czytać.

Hej, jeśli to znalazłaś, to miałaś duże szczęście. Wysłałam to z Polski do Niemiec. Sądziłam, że nie znajdziesz listu, ale skoro już go masz, to przeczytaj go całego. Nie wytrzymuje już z tym wszystkim... Po prostu chcę się zabić. Ta twoja kuzyneczka Roksanka szlaja się po Zanzibarach, jakbyś chciała wiedzieć, ale ona i tak mi w niczym nie pomaga. Chciałam, żebyś wiedziała, co zamierzam zrobić. Miłej zabawy w Berlinie. Modliłam się o to byś wygrała i tam pojechała, bo wtedy już nikt by mi nie przeszkodził. Marzenia są po to, by je spełniać, to twoje motto życiowe. Masz rację. Moim marzeniem jest zniknąć...

Margaret

Po przeczytaniu listu Sarah wyglądała, jakby zobaczyła ducha. Jej myśli skupiły się tylko na jednym scenariuszu. - Margaret się zabiła.

Nie, po prostu NIE! He-il-ige Sch-ei-sse! - wrzasnęła. Rzuciła list na podłogę.

Pani Marie się obudziła.

- Sarah, co się dzieje?

- Margaret się zabiła lub chce to zrobić!

- Co? Co ty mówisz? Skąd to wiesz?

- Ten list... Był na oknie!

Pani Marie wzięła wiadomość do ręki i ją przeczytała, tak szybko jak mogła.

- Rany bondziu... Sarah! Dzwoń do niej!

- Już!

Sarah wzięła do ręki telefon i szukała w kontaktach numeru przyjaciółki. Tak trzęsły jej się ręce, że z trudem utrzymywała w ręce przedmiot.

Dzwoniąc do przyjaciółki już chyba 20 raz chciała się poddać. Jednak nagle połączenie zostało odebrane. Usłyszała jakiś gruby, męski głos.

- KIM JESTEŚ! GDZIE MARGARET!

- Ich bin Arzt, Herr Schnitt.

- Was? Woher hast du Margarets Handy?

Und warum sprichst du Deutsch?

- Ruhig, ruhig. Ich bin Deutscher. Du bist aus Polen? Deine Freundin ist in unserem Krankenhaus, weil sie versucht hat, sich das Leben zu nehmen.

- Ich weiss. Wo ist das Krankenhaus? Sie lebt?!

- Ja, sie lebt. Das Krankenhaus gibt es neben dem Park in Berlin auf der Bernauer Strasse.

- Uff. Ich bin gleich da!

- Gut. Auf Wiedersehen!

Julie pędem przebrała się w normalne ciuchy, ubrała buty i była gotowa do wyjścia. Pani Marie poszła za nią.

Wyszły z hotelu i wsiadły do akurat jadącego autobusu. Było to trochę dziwne, że o 4 jeżdżą busy.

Po chwili dotarły i weszły do środka.

***

Po błądzeniu w szpitalu, Sarah znalazła salę nr. 9. Lekarz, z którym przed chwilą rozmawiały, powiedział, że leży ona tutaj. Jej stan był już stabilny. Było dobrze.

- Jezu, Margaret! Ty żyjesz! - Sarah nie mogła powstrzymać płaczu.

Czemu to zrobiłaś! I co ty robisz w Berlinie! Na liście było napisane, że jest wysyłany z Polski.

- Chciałam, żebyś mnie jeszcze zobaczyła, gdy umrę. Zdążyliby mnie już pochować, zanim byś wróciła do Polski.

- A - aha. - Sarah z przejęcia zaczęła się jąkać.

Pani Marie rozmawiała z lekarzem. Mówił, że wypiszą Margaret za jakieś dwa dni.

Nalegali, aby zapewnić jej psychologa, gdy już wyjdzie ze szpitala. Panie Marie zatwierdziła lekarza, że tak się stanie.

NUR MIT DIROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz