Był ponury zimowy wieczór. Mary siedziała w domu przy stole w kuchni i znowu słuchała jak jej rodzice się kłócą. Miała już tego dość. Nie mogła już dłużej tak funkcjonować. Co noc to samo.
Za oknem panowała śnieżyca. Mary nie mogła teraz wyjść z domu żeby oderwać się od tych kłótni. Wstała i pobiegła do swojego pokoju na piętrze. Łzy same napływały jej do oczu. Przez jej ojca który znowu był pijany nie mogła normalnie funkcjonować. Jej matka krzyczała na ojca żeby przestał ale on nigdy jej nie słuchał.
Mary wzięła leżące na swoim łóżku słuchawki i założyła je na głowę. Włączyła muzykę tak głośno jak tylko się dało. Nie chciała słyszeć tego co dzieje się na dole. Musiała się oderwać od rzeczywistości. Marzyła żeby uciec z tego domu ale jeszcze nie miała na to pieniędzy... Trudno było jej znaleźć tu pracę ale wiedziała że jeśli zarobi to na stałe się stąd wyprowadzi.
* * *
Po pewnym czasie śnieg przestał padać. Zrobiło się ciemniej ale wciąż można było zobaczyć wszystko dookoła. Mary uznała że pójdzie na spacer. Jej rodzice dalej się kłócili.
Po cichu wymknęła się do wyjścia. Założyła swoje kozaki do kolan i złapała kurtkę. Wyszła. Było zimno ale Mary miała to gdzieś. Musiała jak najszybciej odejść od swojego domu.
Powili szła chodnikiem i rozmyślała co zrobi jak już ucieknie od swoich toksycznych rodziców. Miała wiele planów na przyszłość chociaż sama podejrzewała że większość nigdy się nie spełni.
Po chwili usłyszała za plecami kroki. Odwróciła się i zobaczyła zamaskowanego mężczyznę który trzymał nóż.
-Dawaj wszystkie kosztowności! I pieniądze! -Wykrzyknął celując nożem w jej serce.
-Nie mam żadnych kosztowności! -Wykrzyknęła przerażona Mary. -Przysięgam! -Obejrzała się za siebie ale nie było w okolicy nikogo kto mógłby jej pomóc.
-W takim razie do niczego nie jesteś mi potrzebna. Nie będzie żadnych świadków! -Zamachnął się nożem ale coś go powstrzymało.
Jakiś inny mężczyzna. Był potężnie zbudowany. Miał na sobie białą obcisłą koszulę przez którą było widać jego kształtne mięśnie. Złapał bandytę za nadgarstek i wykręcił mu dłoń.
-Żebym cię tu już więcej nie widział! -Warknął swoim niskim głosem i pchnął go w śnieg.
Bandyta szybko się podniósł i uciekł.
Mary wstrzymała oddech. Stał przed nią potężny mężczyzna który był wyższy od niej o głowę. Był bardzo przystojny przez co Mary lekko się zarumieniła.
Tajemniczy mężczyzna nie dał dziewczynie więcej czasu żeby się przyjrzeć i zmienił się w jasnoszarego wilka i pobiegł do lasu.
Mary przez dłuższy czas stała w miejscu oszołomiona. Nie wiedziała jak ma zareagować na to co właśnie się wydarzyło. Jakiś obcy mężczyzna ją uratował po czym przemienił się w wilka. Mary westchnęła rozmarzona. Po czymś takim nie chciała wracać do domu ale nie miała wyboru. Miała już plan. Jutro ucieknie z domu i wyruszy w poszukiwanie tajemniczego potężnego mężczyzny...
CZYTASZ
Alfa beta i omega i kąt ostry
WerewolfMary Blood była zwykłą dwudziestoletnią dziewczyną która mieszkała na obrzeżach miasta. Tam gdzie zaczynał się las... Pewnego dnia jak wyszła na spacer wieczorem jakiś mężczyzna ją zaatakował. Wtedy znikąd pojawił się inny mężczyzna który ją ocalił...