Rozdział 20
Zaczął otwierać swoje piękne niebieskie oczy...
- Bella... - powiedział słabo po przebudzeniu. Od razu usiadłam na łóżku chłopaka, przytulając się do niego.
- Jestem. Jestem tutaj kochanie... - powiedziałam płacząc
- Co się stało...? - zapytał wciąż lekko otumaniony
- Miałeś wypadek. Byłeś w śpiączce od kilku tygodni. - powiedział Vincent, dlatego, że ja nie byłam w stanie wydusić z siebie więcej słów.
- Musimy zabrać pana Moneta na badania. - powiedział lekarz który akurat wszedł do sali.
- Oczywiście. - powiedział Vince i pomógł mi wstać z łóżka Shane'a i posadził mnie na kanapie.
Po koło godzinie, pielęgniarki spowrotem przyprowadziły mojego chłopaka do sali. Ja podczas czekania zdążyłam zjeść kanapki przyniesione przez gosposie Monetów i się chwilę przespać, ale gdy usłyszałam jego głos od razu wstałam i położyłam się obok wtulając się w bruneta.
- Nawet nie wiesz jak się bałam...
- Wiem. Kocham cię, cieszę się, że tobie nic się nie stało. - powiedział całując mnie w głowę. - Tony mi powiedział, że nie jadłaś, nie piłaś oraz nie spałaś podczas tego gdy byłem nie przytomny. To prawda?
- Tak... nie mogłam cię opuścić. Nawet na chwilę.
- W takim razem, zaśnij teraz. - ułożyłam się wygodniej, zamknęłam powieki i prawie w tym samym momencie zasnęłam.
***
Kilka miesięcy później...
Siedziałam w moim pokoju gdy usłyszałam, że tata woła mnie z dołu. Zdjęłam słuchawki z uszu i zeszłam na dół, kiedy znalazłam się już w salonie nie mogłam uwierzyć kto tam stał.
A mianowicie stała tam Mama... Nawet nie powstrzymywałam łez wzruszenia i rzuciłam się w ramiona kobiety.
- Cześć, córciu... - powiedziała łamiącym się głosem
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam oszołomiona całą sytuacją
- Musiałam cię zobaczyć. Bardzo za tobą tęskniłam, przepraszam, że się nie odzywałam... kompletnie nie miałam czasu. Ale za to dziś spędzimy cały dzień razem, zaplanowałam mnóstwo rzeczy.
- Nawet nie wiesz ile mam Ci do opowiedzenia! - powiedziałam strasznie podekscytowana
- Będziemy rozmawiać cały dzień, słoneczko. Idź weź najpotrzebniejsze rzeczy i przyjdź spowrotem.
Po drodze na górę zapisałam jeszcze Shanowi, że moja mama przyjechała i chciałbym go jej przedstawić.
Wyciągnęłam z szafy niewielki czarny plecak i włożyłam do niego najpotrzebniejsze rzeczy typu szczotka do włosów, gumy do żucia, pieniądze, ładowarkę itp. Oprócz tego przebrałam się jeszcze w czarne legginsy ale w formie dzwonów, biały top na ramiączkach oraz zwyczajne białe buty. Włosy związałam w ulizanego warkocza i założyłam złote kolczyki kółka. Tak przygotowana zeszłam spowrotem na dół, schodząc po schodach na chwilę się zatrzymałam słysząc rozmowę rodziców.
- Rose, błagam cię. Uważaj na nią. Przez twoją prace, Bella jest bardzo zagrożona. Nie wybaczyłbym ani tobie ani sobie gdyby ktokolwiek ją skrzywdził.
Czekaj co? Kto chciałby mnie skrzywdzić?
- Proszę cię, Theodore. Potrafię zadbać o własną córkę. I właśnie dzięki mojej pracy potrafię ją ochronić. Za nami cały czas będzie podążało dwóch moich ochroniarzy którzy absolutnie nie pozwolą jej skrzywdzić.
Jakich ochroniarzy...? Nie chcąc dalej podsłuchiwać wreszcie zeszłam do końca na dół i dałam znać o mojej obecności.
- Jestem już gotowa! Możemy jechać? - jaką ja jestem dobrą aktorką...
- Oczywiście, słoneczko. - mama dopiła kawę i wysiadłyśmy do jej auta.
CZYTASZ
Tylko My - Shane Monet
Genç KurguBella prowadziła spokojne życie. No cóż, do czasu. Gdy dziewczyna miała 16 lat została poinformowana, że musi przeprowadzić się do pensylwani. Do ojca z którym nie miała kontaktu 7 lat. Tam poznaje mnóstwo interesujących osób, lecz najbardziej namie...