*Rozdział piąty *

4.6K 149 141
                                    


Otworzyłam oczy i zerknęłam na zegarek cyfrowy, który leżał na mojej szafce nocnej. Wpół do dwunastej. Poprzednie dwa dni całe przeleżałam i dzisiaj miałam zamiar postąpić tak samo. Chciałam odpocząć zwłaszcza że nie mam takiej okazji na co dzień. Rodzice zawsze lubili jak chodziłam na różnego typu zajęcia, dlatego teraz przez to nie mam prawie czasu dla samej siebie. Idę do szkoły po szkole mam zajęcia a wieczorem wracam, często zarywam nocki na uczenie się. Jeśli wszystko dobrze pójdzie już za rok przyjadę  tu żeby studiować na „university of Houston".

Sięgnęłam po laptop który leżał na półce. Wczoraj skończyłam oglądać „Outer Banks " i dzisiaj chciałam poszukać jakiegoś równie fajnego serialu, położyłam sobie laptop na uda i czekałam aż się włączy kiedy drzwi do pokoju otworzyły się z wielkim Hukiem.

-WSTAJEMY WSTAJEMY NIE MA KOMU KRÓW WYDOIĆ- zaczął krzyczeć Noah wchodząc do mojego pokoju a tuż za nim podążał Jack z miną która wyraźnie pokazywała irytację, zaraz po nich przybiegł też Teddy który od razu wskoczył mi na łóżko i położył się brzuchem do góry.

-Nie mamy krów, tak tylko przypomnę. - powiedział Jack

-Mamy, jedna stoi obok mnie.- odpowiedział dumny z siebie rudowłosy na co jego brat przetarł twarz dłonią.-A ty księżniczko wstawaj, przeleżałaś całe dwa dni i nie przeleżysz ani chwili dłużej, mamy tak śliczny dzień że szkoda go marnować na jakieś spanie i oglądanie seriali.

Spojrzałam w stronę okna. Padało.

Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.

-Ćpałeś?- zapytałam bo chłopak głupio się uśmiechał i miał dziwnie dużo energii.

-Nie.- powiedział i złapał się za klatkę piersiową udając że go to zabolało. - Po prostu nie chce żeby moja kuzynka marnowała tak śliczne dni na leżeniu, a tak przy okazji to nie ma kto wyjść z Teddym.

Przewróciłam oczami bo wiedziałam że ich wizyta ma jakieś drugie dno. Spojrzałam na Jack'a który stał z obojętna mina i rozglądał się po pokoju. Noah stał z rękoma opartymi o biodra, i wtedy właśnie spojrzałam na jego szyję na której była malinka. Przypomniało mi się że wczoraj przecież poszedł na randkę bo pisał do mnie przed z pytaniem czy nie zadzwonię do niego  i nie będę udawać jego mamy, która na niego krzyczy że musi wracać do domu bo nie sprzątnął w pokoju. Gorzej niż z dzieckiem.

-Randka udana co?-zapytałam i chłopak chyba zorientował się na co patrzę bo zaczął się w tym miejscu drapać.

-Udana udana, wiedziałabyś coś więcej gdybyś wreszcie się wygramoliła z tego łoża.- powiedział z trochę oburzoną miną.-przyjechałaś tu spędzać z nami czas czy się opierdalać?

-Czy jedno musi wykluczać drugie?-zapytałam chłopaka bo szczerze miałam ochotę zostać w miejscu w którym się znajduje.

-Tak, nie obchodzi mnie czy ci się to podoba czy nie ale o dwudziestej jedziemy na imprezę.

CO? Nie ma nawet takiej mowy.

-Nigdzie nie jadę!- oburzyłam się, bo czemu niby mieli decydować o tym co będę robić.

-Jedziesz, chcemy cię przedstawić naszym znajomym.-powiedział tym razem Jack i chyba pierwszy raz odkąd jest w tym pokoju na mnie spojrzał.

-Widzisz? Musisz być, wszyscy chcą cię poznać.

-Noah źle się czuję nie mogę ich poznać w jakiś inny dzień?

-Nie. Oni chcą cię poznać dzisiaj i tak już przez ostatnie dni nas bardzo o to męczyli.-powiedział chłopak i rzucił się na wolne miejsce obok mnie i Teddego.

Once againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz