A wszystko robiłam dla inspiracji, aby natchnienie przeszło przez ciało i wypełniło złotą myślą.
Samotność otulała mnie z różnych stron, w momencie kiedy najbardziej potrzebowałam oddechu drugiej osoby, wielkie bóstwa zesłały mi zaproszenie na przyjęcie. Hierarchia wartości stworzeń, które poznałam zmuszała do szukania kogoś bardziej świadomego niż oni. Istoty doświadczone, mające wiele świątyń i rozumów wywoływały u mnie podziw. Mężczyzna chłodny niczym marmur i pewny siebie jak lew, to coś dawno siedziało w moich nieziemskich fantazjach. Pragnęłam poznać obfitą, kwitnącą i pisaną dla wszystkich oprócz mnie, miłość.
Artemida spojrzała na twarz, którą oświetliło światło księżyca. Tajemnicza postać ucałowała jej dłoń i przeszła do etapu poznawania się.
Oczywiście nikt oprócz nas nie widział tego ognia w oczach. Siedzieliśmy w nocnej ciszy przyglądając się swoim twarzą. Być może powinnam była być bardziej ostrożną, gdyż później nie mogliśmy o sobie zapomnieć. Dziwna ciekawość sprawiała, że widzieliśmy się nieustannie. A później niefortunnie poznałam Westę, jasnowłosą kobietę dzielącą łożę z tym intrygującym człowiekiem.
Szukali nowości, chcieli złamać wszelkie zasady miłości. Nieczyste dzieci Zeusa poznawali swoje granice.
"Dzielisz z kimś jeszcze swoje łoże?" Myślałam, że zaskoczę takimi słowami i zmuszę jego policzki palić się od niezręczności, ale on prawdopodobnie tylko na to czekał, aby odpowiedzieć, że relacje, w których przebywa są bardzo otwarte. Z rywalizującego uśmiechu na mej twarzy nic nie zostało. Chciałam dopaść złodzieja, jednak okazało się, że znalazł wytłumaczenie. Ciężko mi było przewidzieć taki wybryk, a później to właśnie ja skończyłam zażenowana w objęciach "zajętego" mężczyzny.
Widzieliśmy się bo intryga rosnąca między nami stwarzała uczucie ciekawości, co będzie dalej? Jak to się potoczy? Z jednej strony byliśmy podobni, pełni charyzmy i odwagi, ale z drugiej, całkowicie różni. Dla nas ciężka praca była religią, a piękno ciała kochaliśmy jak nikt inny. Gdy na pewnym spotkaniu jego ręce wylądowały pomiędzy moimi udami, nie myślałam wcale że jest coś nie tak. Pragnęłam tego. Cudowne zaś było, że nie wiedzieliśmy o sobie nic, nawet prawdziwych imion i to wcale nie było potrzebne.
Nasza podróż krainą przyjemności rozpoczęła się dość szybko, bez zbędnych słów rozumieliśmy swoje pragnienia. Byliśmy harmonią, idealnym dopasowaniem, wcieleniem bogów płodności i rozkoszy. Pomimo wszystkich przyjemności on nie mógł zmusić czuć mnie tylko jednego: miłości. Zapewniał, że jeśli będę patrzeć w oczy, to uczucie przyjdzie samo. Wierzyłam, bo przecież jest mądrym i doświadczonym mężczyzną.
Tak często wpatrywała się w ten głęboki ocean przyjemności, że znała jego spojrzenia na pamięć. Kto by mógł pomyśleć, że Eros wpadnie w swoją własną pułapkę.
CZYTASZ
Artemida
RomanceNajpierw kierowali nimi pragnienia, później uczucia, a na końcu każdy dostał to, na co zasłużył.