Pedri's POV
Został nam jeszcze jeden w domku dziadków Gavi'ego, ponieważ jutro mieliśmy w planach pod wieczór wrócić już do Barcelony. Oboje stwierdziliśmy, że potrzebujemy odpoczynku i odcięcia się od celebryckiego życia. Nie korzystaliśmy z telefonów i staraliśmy się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu.
Obudziliśmy się oboje dość wcześnie rano i z racji tego, że pogoda była dość ciepła zdecydowaliśmy się zjeść śniadanie na tarasie. Był tam ogrodowy komplet drewnianych krzeseł i stołu, gdzie śmiało mogliśmy zjeść.
Tym razem wybraliśmy, a raczej Pab wybrał na posiłek gofry, o które męczył mnie jeszcze przed pamiętnym meczem.
—Smacznego.—powiedział kładąc mi na stół talerzyk z dwoma goframi na których leżały owoce polane miodem.
—Muszę przyznać, że gotujesz lepiej. Tylko, żeby ci ego teraz nie wystrzeliło.—zaśmiałem się.
Chłopak delikatnie się zarumienił co oczywiście musiałem mu wypomnieć. Zjedliśmy śniadanie w mgnieniu oka i mogłem śmiało powiedzieć, że Gavi był zajebistym kucharzem.
—Co mi zaproponujesz na dzień dzisiejszy?—zapytałem będąc ciekawym co dzisiaj będziemy razem robić.
—Chciałbym pokazać Ci jeszcze jedno miejsce.—poinformował mnie chłopak.
Cieszyłem się, że będziemy mieć jeszcze jeden dzień, aby spędzić go we dwoje nie myśląc o niczym w okół. Tak po prostu ja i on.
Ostatnio moje uczucia podejrzanie zwiększyły się. Czułem coś znacznie większego i mocniejszego. Każda chwila, w której chłopak był obok mnie, lub zerkał w moją stronę, sprawiała, że miałem więcej motylków w brzuchu niż zawsze. Sam nie wiedziałem co za tym szło.
W pewnym momencie zalała mnie fala nostalgii i pesymizmu.
Co jeśli młody mnie zostawi..?
—Pab, jest Ci ze mną dobrze?—zapytałem mając nadzieję, że młody odpowie mi szczerze.
—Dlaczego pytasz?—zdziwił się, jakby zupełnie nie spodziewał się takiego pytania z mojej strony.
—Tak po prostu.—skłamałem, bo co innego mógłbym powiedzieć.
—Pedri. Każesz mi być wobec siebie szczerym, dlatego chciałbym, abyś ty również mówił mi do prawdę. Zależy mi na tobie i na twoich uczuciach.—poprosił.
To brzmiało jak sen. Naprawdę musiałem czekać dwadzieścia jeden lat, aby usłyszeć takie zdanie?
—Nie wiem sam ostatnio co czuję. Znaczy nie zrozum mnie źle. Wiem, źe kocham cię całym sercem, ale jednocześnie boję się, że któregoś dnia tak szybko odejdziesz, źe nie zdążę zauważyć co było nie tak. Martwię się tym mimo, że staram się gdzieś tu zdusić. To wszystko nadal jest dla mnie nowe i cholernie się boję, że jakiś mój krok zostanie przez ciebie źle odebrany.—wyznałem patrząc przez okno.
Gavi milczał. Wstał jedynie z krzesła i podszedł do mnie po czym obrócił moje ciało w swoją stronę.
—Pedri rozumiem, źe możesz mieć wątpliwości, bo cała nasza historia nie ma jeszcze wszystkich odkrytych kart i powoli dopiero zaczynamy to robić. Chcę żebyś wiedział i pamiętał, że każdą rzecz musimy sobie wyjaśniać, żeby przez to przejść. Zależy mi na tobie i chcę Cię mieć już na zawsze.—uśmiechnął się po czym objął mnie.
Nasze zawsze.
Przed południem ponownie wsiedliśmy do samochodu, a chłopak włączył nawigację, która kierowała mnie do miejsca gdzie Gavi chciał mi coś pokazać.

CZYTASZ
Bad idea, good story || Gonzalez x Gavira
FanfictionDwójka najbardziej rozchwytywanych piłkarzy Fc Barcelony wraca z mundialu po wyjątkowo ciężkich zmaganiach, które ostatecznie kończą się porażką. Tuż po przekroczeniu granicy Hiszpanii w ich głowach rozgrywają się już przygotowania do kontynuowania...