Cedric zaprowadził mnie do swojego pokoju. Zaprowadził mnie do łóżka, na którym usiadłam.
- przepraszam, że zapsułam ci święta, ale nie miałam dokąd iść
- Nic się nie stało - powiedział i kucnął przy mnie - powiesz co się wydarzyło?
Nie wiedziałam od czego zacząć, a do moich oczu napłynęły łzy, jednak powtarzałam siebie w myślach
- jesteś Slizgonką nie możesz być miękka
- Moi rodzice zaręczyli mnie z Adrienem Pucey'em bez mojej wiedzy i zgody - powiedziałam jak na ten czas spokojnie. Cedickowi odjęło mowę - Ja nie mogę do tego dopuścić. Nie chcę za niego wyjść. Nie będę z nim szczęśliwa, wszyscy mówią, że miłość przyjdzie z czasem ale ja nie pokocham go - powiedziałam i znowu zaczęłam płakać. Cedric przytulił mnie. Zasnęłam w jego ramionach.
Rano nie obudziłam się sama, na stole zobaczyłam czekające na mnie ubrania, prawdopodobnie należały do mamy Cedrica, ubrałam je i zeszłam na dół.
Jego mama piekła naleśniki.
- dzień dobry - powiedziałam.
- Dzień dobry, mam nadzieję że dobrze ci się spało - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie promiennie
- Tak, dziękuję
- nie ma za co kochanie, siadaj robię śniadanie
- pomogę pani
- ugh żadna pani, mów mi Elen
- dobrze
- Zaskoczyłaś nas, Cedric mówił, że jego dziewczyna przyjedzie w drugi dzień świąt
- dziewczyna?
- tak cię nazwał, on ciągle o tobie gada - dodała Jane
Uśmiechnęłam się do niej a ona do mnie.
- jesteśmy już - powiedział pan Diggory
- dzień dobry - powiedziałam.
- dzień dobry - odpowiedział pan Diggory.
- mamo zabieram Lottie do mojego domu - powiedział Ced.
- myślałam, że zostaniecie z nami na śniadaniu
- innym razem - powiedział Cedric.
- Ale..- zaczęła Elen, lecz Pan Diggory przerwał jej
- Daj im pożyć
- do widzenia - powiedziałam i wraz z Cedrikiem telportowałam się do jego domku. Cedric otworzył drzwi, a po chwili przepuścił mnie w nich. W kuchni czekało już na nas śniadanie.
- nie wiedziałem co lubisz, więc lara przygotowała wszystkiego po trochu.
- lara?
- skrzat - po chwili przyszła, przedstawiłam się jej, a ona mi. Cedric zaprowadził mnie do stołu.
- myślałem o tym wszystkim i stwierdziłem, że Ci pomogę.
- Nic mi nie pomoże - powiedziałam od razu - to tylko kwestia czasu, znajdą mnie, a później zmuszą do tego ślubu.
- Nie jeżeli będziesz już w związku małżeńskim - powiedział a ja przestałam jeść i spojrzałam na niego
- Nie Ced, nie..
- posłuchaj mnie, jestem w stanie zrobić to dla ciebie
- nie zniszczę ci życia
- chcę się z tobą ożenić
- chcesz mnie uratować, to nie to samo
- wolisz wyjść za Puceya?
- nie chcę za niego wyjść, ale wiem czego chcę, twojego szczęścia
- daj sobie pomóc - powiedział Ced i złapał mnie za rękę - przekonamy moich rodziców, że się kochamy.
- Za tydzień kończę 18 lat musimy ukrywać się przez 7 dni
- damy radę, nikt oprócz moich rodziców nie wie, że tu jesteśmy
- Skontaktuję się z Pansy, ona załatwi suknie i rzeczy potrzebne na ślub
- ufasz jej?
- to ona podbiegła do mnie i kazała uciekać z przyjęcia, miałam czas, mogłam uciec, ale wolałam zostać i nawtykać rodzicom.
- jeżeli ty jej ufasz to ja też
- Jak przekonamy twoich rodziców, o tym że się kochamy
-To będzie bułka z masłem - powiedział Ced - wystarczy, że będziemy sobą. Chodź
Ced wstał od stołu i poszedł do ogrodu. Stanął w sercu ogrodu, obrócił sie w moją stronę i uklęknął.
- zostaniesz moją żoną ? - zapytał i wyjął z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem. Zakrylam usta ręką.
- tak - powiedziałam, chłopak wsunął pierścionek na mój palec i wziął mnie w swoje ramiona okręcając kilka razy.
CZYTASZ
Pomóc ślizgonce
RomanceCharlotte - ślizgonka, wywodząca się z rodu Parkinsonów. Jej jedyne światło w życiu zostało zabrane podczas meczu, gdy przez złotego chłopca Hufflepuffu wylądowała w szpitalu. Cedric postanowił przekonać do siebie dziewczynę, pomagając jej znowu dos...