4.Nie zapomnij o uśmiechu

173 13 2
                                    

Julie wróciła bardzo późnym wieczorem, czuć było od niej alkohol i była kompletnie pijana.
Było to do niej kompletnie nie podobne.
Wystraszyło mnie to....
Julie położyła się na kanapie i zaczęła się śmiać.
Opowiedziała mi o chłopaku którego poznała.
Dała mu nasz numer stacjonarny i mówiła się z nim za kilka dni.
I chyba nigdy nie widziałem jej tak szczęśliwej...
Wywołało to u mnie nie małe zakłopotanie i nie ukrywam że trochę mnie to dobiło...
Ale w końcu czego się spodziewałem?
Przecież sam tego chciałem.

Następnego dnia postanowiłem odreagować wybierając się do baru, który był oddalony o parę kilogramów od naszego mieszkania.
Szybko swoim niewątpliwym humorem, oraz urokiem osobistym przyciągnąłem uwagę paru kobiet.
Jedną z nich była Nell.
Może i nie grzeszyła zbyt inteligencją, ale wystarczyło na dzisiejszy wieczór.
Zaprosiłem Nell do naszego mieszkania, informując ją by była cicho by nie obudzić Julie.
Mocno pijana Nell obijała ale o co tylko mogła robiąc ogromny szum.
Julie wyszła z swojego pokoju i zaczęła krzyczeć na Nell że jest moją dziewczyną i ma natychmiast stąd wyjść.
Nell ogromnie się przestraszyła i wybiegała z mieszkania.

- No i co narobiłaś?!- wrzasnąłem

- No co? Przygruchasz sobie kolejną panienkę.- odparła.

-O nie! Po prostu jesteś zła że cie nie chce!- zripostowałem.

-Słucham?! Wiesz ile było na Twoje miejce? Wiesz że byłam zdolna oddać za ciebie życie? Ja znam cie najlepiej! Ja sprawiłabym że był byś szczęśliwy.- mówiła przez łzy.

-Mogę Ci obiecać że będę szczęśliwy bez ciebie.- odrzekłem twardo udając surowego.

-Okej. W takim razie idę do Nate!- krzyknęła i zaczęła szukać swojej torebki.

-Zaraz tego Nate? Nie mówisz teraz poważnie...Przecież on jest dilerem.
Nie mów że nie wiedziałaś-stwierdziłem.

-Wiedziałam ale nie obchodzi mnie to. On jest czuły i zależy mu na mnie.- powiedziała oschle.

-No proszę Julie przecież mu na tobie nie zależy tylko chyba o to żeby cie zaciągnąć do łóżka i dobrze o tym wiesz.- stwierdziłem.

-I może tego chce! Tylko Ty możesz sobie pozwolić na rozrywkę?- zaczęła zbliżać się do drzwi wyjściowych, ale złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie.

- Proszę Julie... Usiądźmy i porozmawiajmy na spokojnie.- spojrzałem na jej czerwoną ze złości twarzyczkę.

- Nie mam ochoty na pogawędki.- wyrwała swoją rękę i z hukiem wyszła z mieszkania.

Byłem zirytowany tą sytuacją.
Wyjąłem z lodówki butelkę whisky i usiadłem na fotelu.
Minęły jakieś dwie godziny.
Zrobiło się późno i zacząłem się martwić.
Nie mogło mi wyjść z głowy że ten prostak może ją teraz dotykać...
Co ja zarobiłem przecież zawsze mi na niej zależało...
Mimo że ledwo mogłem chodzić przez upojenie alkoholem wsiadłem do samochodu. Ale nie było dla mnie to ważne, chciałem się znaleźć jak najszybciej koło Julie.
Minęło około dwadzieścia minut i już stałem pod domem gdzie mieszka Nate.
Stanąłem przed drzwiami.
W powietrzu było czuć smród marihuany i alkoholu.
Wziąłem głęboki oddech i energicznie zapukałem do drzwi.
Otworzył mi Nate. Jego oczy były czerwone, było widać że był cholernie naćpany. Za jego plecami zobaczyłem Julie w samej bieliźnie, trzymającą strzykawke na stole...
Moje serce stanęło...
Wpadłem natychmiast do środka i złapałem za szyję Julie by wyczuć tętno.
Było bardzo słabe. Albo może nie jest tak źle?
Może tylko alkohol uderza mi do głowy?
W każdym razie muszę jej pomóc.
Powoli próbowałem wziąść Julie do samochodu by zawieść ją do szpitala. Niestety przy próbie podniesienia jej poczułem coś z tyłu mojej głowy.
Był to pistolet...

-Odłóż ją skurwielu.- powiedział Nate przytłumionym głosem.

Oczywiście mógł się obawiać że zawołam tu późnij służby a no pójdzie za kratki.
Powoli odwróciłem się do niego twarzą i spojrzałem mu w oczy z pogardą.
A na jego twarzy zobaczyłem uśmiech...
Obrzydliwy uśmiech...
Jak by ze mnie kpił.
Wprowadzało mnie to w dezorientację, ale złapałem za jego rękę i pochyliłem w taki sposób by pistolet był ku górze. Ale Nate był mimo to bardziej zbudowany ode mnie i po chwili przepychanki słychać wystrzał. Upadłem na ziemię i zacząłem dotykać się w poszukiwaniu kuli, on również to robił.
Nic mi nie jest, ale... jemu też nie.
Gdzie jest kula?
Nie potrzebowałem dużo czasu na odpowiedź.
Odwróciłem się i zobaczyłem kanapę powoli zalewającą się krwią i brzuch Julie w którym była dziura po kuli.
To co wtedy poczułem...
Nie mogę opisać słowami.
Uczucie straty bliskiej osoby przez własną arogancję i głupotę....
Szybko wziąłem ją na ręce i pobiegłem do samochodu.
Moje oczy były pełne łez...
Jechałem jak szalony...
Nie raz z impetem omijając inne samochody.
Nareszcie dojechałem, a na fotelu Julie powstała już duża, czerwona, jaskrawa plama.
Wziąłem ją na ręce i wbiegłem do szpitala histerycznie wołając o pomoc.
Po chwili widziałem jak wieźli Julie na salę operacyjną.
Sam już nie wiedziałem co się dzieje....
Minęły dwie godziny.
Lekarze przestali operować, a pielęgniarka powiedziała mi że Julie jest w stanie krytycznym i że jutro dowiedzą się czy będą potrzebne kolejne operacje.
Spojrzałem na Julie leżącą w łóżku szpitalnym.
Była spokojna. Spała.
Bardzo dokładnie ją obejrzałem.
Piękne krótkie blond włosy, jasna cera, mały nosek oraz pod jej powiekami przepiękne duże zielone oczy.
Kreacja anioła...
Położyłem się obok niej gładząc jej różowe policzki.
Dużo myślałem...
Że nigdy nie byłem samotny dzięki niej i o tym jak ją potraktowałem i gdzie nas to doprowadziło.
Po kilku minutach obudziła się otwierając duże, zielone, zmęczone oczka i patrzyła na mnie zdziwiona.

-Cześć jak się czujesz?- zacząłem śmiać się przez łzy.

-Bywało lepiej.- odparła próbując się uśmiechać.

-Przepraszam to wszystko moja wina...-dodała.

-Nie przepraszaj, to wcale nie twoja wina tylko i wyłącznie moja i bardzo przepraszam. Na prawdę mi na tobie moja droga zależy, i przepraszam że nie umiałem dostarzec tego.- powiedziałem przez łzy.

Ona obiecała mnie i pocałowała w policzek.
Julie zmarła tej nocy z powodu obrażeń wewnętrznych.
Gdy obudziłem się obok niej w jej zimnej rączce było nasze zdjęcie gdy wprowadzaliśmy się do mieszkania a z tyłu dopisek.

Gdy obudziłem się obok niej w jej zimnej rączce było nasze zdjęcie gdy wprowadzaliśmy się do mieszkania a z tyłu dopisek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Bądź szczęśliwy bez mnie tak jak mi obiecałeś.
Nigdy nie zapomniaj o uśmiechu!
Kocham Cię,
Julie

Jedyna Miłość | Alastor x Julie |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz