Rozdział 4

20 2 0
                                    

Wtorek, 8 czerwca 2021r. godzina 17:10

Komisarz Adam Lipiński i aspirant Iga Szymańska opuścili posesję Ewy Kubik. Wizyta, która miała trwać tylko chwilę i potwierdzić alibi Karoliny Zarzyckiej, przeciągnęła się prawie do godziny. Policjantka była z niej jednak zadowolona. Dowiedzieli się dużo o Szymonie Zarzyckim i jego relacjach z żoną. Może nawet byli już blisko rozwiązania.

Iga jeszcze raz się obejrzała. Sąsiadka stała za firanką patrząc jak odchodzą. Ewa Kubik nie zrobiła na niej dobrego wrażenia. Prywatnie nie znosiła takich osób, które wszystko wiedzą na temat innych, ale nie dało się ukryć, że w trakcie prowadzenia śledztwa bywały bardzo pomocne i należało utrzymywać z nimi dobre relacje. W śledztwach prowadzonych w małych miejscowościach zawsze takie spotykali. W miastach zresztą było tak samo. Wyjątek stanowiły nowe apartamentowce, gdzie dla odmiany nic nikogo nie interesowało. Gdy coś się stało sąsiedzi nie potrafili powiedzieć nawet, czy aby na pewno dana osoba mieszkała obok nich. Z punktu widzenia policji było dużo gorsze.

Policjanci powolnym krokiem ruszyli w stronę samochodu zostawionego pod dom Zarzyckich, tym razem wybierając drogę z przodu domu. W kieszeni komisarza zawibrował telefon. Iga odeszła kilka metrów nie chcąc przeszkadzać mu w rozmowie. Zauważyła, że na podwórku Zarzyckich stoi samochód, którego wcześniej nie było. Domyśliła się, że to rodzice Karoliny już przyjechali. Szymańska ucieszyła się w duchu, że przynajmniej zajmą się Zoją. Żona Zarzyckiego nie powinna zostawać z nią teraz sama.

– Rozmawiałem z Jeremim. W przedszkolu jest monitoring. Kamery zarejestrowały, że Karolina Zarzycka wyszła z córką z przedszkola dokładnie o 12:04 – powiedział Lipiński wsiadając do samochodu. – Strzały padły około dwunastej trzydzieści. Trudno powiedzieć, czy to jest wystarczający czas żeby dojechać do Kielc.

– Sąsiadka, jeśli jej wierzyć, mówiła, że poszła do niej około 13:00. W takim razie Karolina nie zdążyłaby w tym czasie pojechać do Kielc i wrócić. Biorąc pod uwagę, że to jest całkowicie po drugiej stronie miasta, plus załatwić sprawę na miejscu, musiałaby mieć co najmniej półtorej godziny – powiedziała Iga. – No i musiałaby zabrać ze sobą Zoję, a to odpada z oczywistych przyczyn.

Przed nimi było jeszcze pół godziny drogi powrotnej do Kielc. Iga przeczuwała, że tę trasę będą musieli pokonywać jeszcze wiele razy. Miało to taką zaletę, że mogli w tym czasie swobodnie porozmawiać.

– Zacznijmy od początku. Sprawca musiał wiedzieć, że Szymon Zarzycki dzisiaj pojedzie na miejsce zdarzenia i o której godzinie dokładnie to będzie. Przecież Zarzycki nie bywał tam codziennie i sprawca też nie znalazł się w takim miejscu przypadkowo – powiedział Adam. – I tutaj pierwszy nasuwa się ten właściciel działki, który był z Szymonem umówiony w konkretnym miejscu i czasie.

– Myślisz, że to możliwe, że właściciel działki go zastrzelił, a potem zawiadomił policję i udawał, że go znalazł? – Zapytała Iga tonem świadczącym, że ona sama w to wątpi.

– Nie możemy tego wykluczyć. To by było bardzo dobrze przemyślane. Wtedy nikt się nie może czepiać o to, że tam był, o ślady butów, czy o to że ktoś widział jego samochód. Miałby wytłumaczenie na wszystko – odpowiedział komisarz. – Tylko nie mamy motywu. A to było zaplanowane morderstwo, co oznacza, że sprawca musiał mieć motyw.

– Jeśli to on, musiałby coś zrobić z bronią, a technicy nigdzie jej na razie nie znaleźli, poza tym nie tylko on wiedział, że Szymon tam jedzie. W firmie też musieli wiedzieć – dodała po chwili Szymańska. – Z tego co mówił Dariusz Rogalski, działka nie miała być kupiona prywatnie tylko na firmę.

– No właśnie, jutro z samego rana pojedziemy do siedziby tej firmy, przede wszystkim żeby porozmawiać z Hubertem Janusem. Skoro był najlepszym przyjacielem Zarzyckiego to powinien dużo o nim wiedzieć. A potem jeszcze przesłuchamy tego Krystiana, o którym opowiadała Ewa Kubik – powiedział Lipiński.

Zeznania sąsiadki rzuciły nowe światło na sprawę. Szymańska bardzo liczyła na to, że rozmowa z Janusem wiele wyjaśni, a Hubert będzie potrafił powiedzieć o Szymonie więcej niż jego żona Karolina.

– Wracając do kwestii motywu, Karolina miała motyw – powiedziała Iga. – Planowała zacząć nowe życie z nowym partnerem. W razie rozwodu dużo by straciła. Wątpię żeby w takiej sytuacji Zarzycki chciał dzielić się majątkiem pół na pół, a tak to ona z córką wszystko po nim dziedziczą. Wylewnie krokodylich łez na pokaz nic nie zmieni.

– Zarzycka oprócz motywu ma też alibi.

– Ma i to prawie dokładnie na tę godzinę, na którą trzeba. Jak ktoś ma tak idealne alibi to też jest podejrzane, a nawet jeśli jej tam nie było, to nie znaczy, że nie ma z tym nic wspólnego. Nie mówię przecież, że zrobiła to osobiście. W dodatku opieramy się teraz na tym, co mówiła sąsiadka, a przecież ta równie dobrze mogła skłamać. Jeśli brać pod uwagę tylko niepodważalne dowody, czyli ten, że Zarzycka wyszła z przedszkola o 12:04, to wychodzi nam wystarczający czas żeby dojechać do Kielc na godzinę, o której świadkowie słyszeli strzały. Tylko musiałaby coś zrobić z córką.

Komisarz uśmiechnął się pod nosem. Szymańska jak zawsze wpadła w wir domysłów i nie dawała mu wtedy nawet dojść do słowa. Poczuł ulgę, że wszystko powoli wraca do normy i wbrew początkowym obawom czuje się na siłach do prowadzenia tego śledztwa.

– Jakaś podejrzana mi się wydawała ta sąsiadka – mówiła dalej Iga. – Nie możemy ufać jej tak na sto procent. Mogły umówić się wcześniej z Karoliną jak będą zeznawać.

– Chyba nie myślisz, że Zarzycka naprawdę specjalnie zorganizowała sobie alibi? – Ton Adama zabrzmiał bardziej oskarżycielsko niż zamierzał.

Iga nie odpowiedział. Patrzyła w skupieniu na drogę przed sobą. Kiedy wychodzili z domu Karoliny Zarzyckiej nawet nie pomyślała, żeby podejrzewać ją o zabójstwo męża. Zaznania sąsiadki dały jej jednak do myślenia. Ewa Kubik mogła kłamać w sprawie alibi Karoliny, ale na pewno nie w sprawie jej romansu.

Szymańska postanowiła od tej pory analizować wszystko na chłodno tak jak robił to Adam. Od kiedy go poznała stał się dla niej wzorem policjanta śledczego, choć starała się tego po sobie nie pokazywać. Dla niego zawsze liczyły się tylko fakty. Ona również powinna zacząć myśleć racjonalnie i przestać sugerować się własnymi odczuciami. Być może tym razem również początkowe współczucie dla Karoliny Zarzyckiej pozbawiło jej zdolności do rzetelnej oceny sytuacji.

– A właściwie to, o której odbiera się dzieci z przedszkola? – Zapytała Szymańska po krótkiej analizie faktów. – Chyba później niż o dwunastej?

Komisarz przeklął w duchu. Był zły na siebie, że to Iga na to wpadła. Żadne z nich nie miało dzieci, dlatego nie pomyśleli o tym wcześniej, a to rzeczywiście mogło być ważne. Nie zapytali Zarzyckiej o podstawową rzecz. Kiedyś takie sytuacje mu się nie przydarzyły. Wychodziło jednak na to, że dłuższa nieobecność w pracy nie pozostała bez znaczenia i wytrąciła go z rytmu.

– Trzeba będzie zapytać ją następnym razem, albo dowiedzieć się w przedszkolu czy często tak robi. W sumie Zarzycka i tak nigdzie obecnie nie pracuje, mogła odbierać córkę o różnych porach – odpowiedział spokojnie.

– Karolina mogła współpracować z właścicielem działki Dariuszem Rogalskim. Znali się od dawna i jak widać całkiem dobrze skoro zadzwonił do niej od razu po znalezieniu ciała – powiedziała Iga, która uznawała teraz żonę Szymona za główną podejrzaną. – Poza tym to ona ich ze sobą zapoznała.

– Powiem Jeremiemu, żeby sprawdzili bilingi z telefonu Zarzyckiej. Sprawdzimy dokładnie z kim rozmawiała i o której.

– Ewentualnie mogła działać razem z tym Krystianem. To też by pasowało. Ona miała informacje, gdzie on będzie i o której, chociaż mówi, że nie wiedziała dokładnie, a on był wykonawcą planu. Krystian sam na tym dużo zyskał, przecież teraz majątek po Szymonie będzie praktycznie ich wspólny. Jego i Karoliny.

– Bardzo klasyczna historia to by była – mruknął komisarz.

Zaufaj mi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz