Rozdział 6

20 1 0
                                    

Środa, 9 czerwca 2021r. godzina 12:30

Iga i Adam dotarli na zebranie spóźnieni o kilka minut. Pozostałe osoby już na nich czekały. Od samych drzwi dało się wyczuć, że atmosfera była napięta. W sali konferencyjnej przy długim stole zgodnie z przewidywaniami siedzieli: szef techników Filip Bromski, lekarz sądowy Mirosław Mazur, Jeremi oraz dwoje innych policjantów z wydziału kryminalnego: Klaudia i Tomek, którzy wedle nowych ustaleń zostali oddelegowani do pomocy przy prowadzonym śledztwie. Lipińskiego i Szymańską zaskoczył jedynie widok prokuratora. Nie przypuszczali, że Maciej Olesiak osobiście pojawi się na dzisiejszym zebraniu. Zwykle nie miał tego w zwyczaju. Na pewno nie był to dobry znak.

– Jak to możliwe, że dopiero dzisiaj dowiadujemy się, że Szymon Zarzycki pojechał na miejsce zbrodni w towarzystwie Huberta Janusa, a potem jego wspólnik zniknął potem w niewyjaśnionych okolicznościach? – Powitał ich pytaniem prokurator. Mężczyzna prawie gotował się ze złości. – Jak w ogóle mogło do tego dojść? Od tego trzeba było zacząć.

Adam poczuł, że słowa prokuratora były skierowane przede wszystkim do niego. To on był za to odpowiedzialny i tego nie dopilnował. Prokurator miał rację, od tego powinien zacząć. Zgubiła go rutyna. Nie dziwił się irytacji prokuratora. Sam na jego miejscu byłby jeszcze bardziej wściekły. Olesiak był jego dobrym znajomym, jednak wiedział, że w takich sytuacjach nie może liczyć na łagodniejsze traktowanie.

Lipiński i Szymańska nadal stali zmieszani w drzwiach. Prokurator nie doczekawszy się żadnej odpowiedzi tylko rozłożył ręce.

– Wczoraj było już późno... – zaczęła Iga.

– Zaczynajmy już – przerwał jej Olesiak. – I tak zmarnowaliśmy już wystarczająco dużo czasu. Chyba nie muszę wam tłumaczyć, że decydujące o powodzeniu lub niepowodzeniu śledztwa są pierwsze dwadzieścia cztery godziny po przestępstwie – prokurator ostentacyjne spojrzał na swój drogi zegarek i palcem wskazał złotą tarczę. – One właśnie minęły.

Lipiński i Szymańska zajęli miejsca przy stole.

– To my z Filipem możemy zacząć – powiedział lekarz medycyny sądowej. Spojrzał na prokuratora, ten skinął mu głową. – Zakończyłem sekcje zwłok. Przyczyną śmierci były obrażenia spowodowane przez rany postrzałowe jak z pewnością już wszyscy się domyśliliście. Wszystko macie w raporcie.

– Pociski kaliber 9 mm. Łusek z naboi nie znaleziono. Sprawca mógł je pozbierać, albo strzelać na przykład z samochodu. Oczywiście nie udało się ustalić właściciela broni – dodał Filip szef techników. – Ale mamy dla was dwie nowe wiadomości – dodał z entuzjazmem, mówiąc w imieniu swoim i Mirka. Zupełnie nie zwracał przy tym uwagi na nastrój pozostałych osób. Mogło to oznaczać tylko tyle, że znaleźli coś naprawdę istnego.

Lekarz medycyny sądowej Mirosław Mazur również lekko się uśmiechnął. Komisarz Adam Lipiński spojrzał na niego z zaciekawieniem. W ostatnim czasie wyglądał bardzo dobrze. Współpraca z młodym technikiem dobrze mu robiła. Przypuszczał, że Mirek nie odejdzie jednak w najbliższym czasie na emeryturę, bo nie będzie potrafił zrezygnować z pracy. Ciągle cieszyło gdy znalazł coś co pomagało śledczym w rozwiązywaniu spraw. Tak jak teraz. Pracował już wolniej niż koledzy po fachu, ale też dokładniej od nich. Policjanci darzyli go dużym szacunkiem. Jego pomoc i doświadczenie bywały nieocenione, szczególnie w tych najbardziej skomplikowanych sprawach.

– Pierwsza sprawa jest taka, że pod lewym żebrem Szymon Zarzycki ma dość świeżą bliznę po ugodzeniu ostrym narzędziem. Nożem albo czymś o podobnym ostrzu – powiedział Mazur. Zrobił pauzę i obserwował reakcje zabranych. Wszyscy patrzyli na niego z uwagą. – Rana mogła powstać jakieś dwa, trzy tygodnie temu, ale nie goiła się zbyt dobrze, prawdopodobnie dlatego, że narzędzie było zabrudzone. Powinien zgłosić się z tym do szpitala na szycie, ale tak się nie stało. Rana ma około czterech centymetrów długości, ale jest dość głęboka. Musiał kogoś już wcześniej mocno wkurzyć – uśmiechnął się lekarz. Podobnie jak technik był w bardzo dobrym nastroju. Pracował przy sekcjach zwłok tak długo, że już od dawna nauczył się nie przejmować ciężkim stanem swoich pacjentów.

Zaufaj mi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz