🛼 Rozdział 2 " WOW"🛼

2 0 0
                                    

-Czekaj stop. Jasne, że się zgodzę, ale skąd wiesz, po pierwsze gdzie mieszkam, a po drugie skąd wiesz, że umiem jeździć na wrotkach?!- zapytałam dziewczynę.

- Odpowiedzią na te wszystkie pytania jest Nick.- powiedziała jakby to było normalne.

- Nick?- popatrzyłam na nią zdziwiona.

- No ten co mówi do ciebie „ gwiazdko" – odpowiedziała – To dziwne, że jeszcze ci się nie przedstawił.

-  Ta. Mieliśmy niezbyt miłe zapoznanie.

- Dobra. Ja już muszę lecieć. Jeszcze raz dziękuję ci za pomoc uratowałaś całą naszą ekipę.- powiedziała Luna i zgarnęła swoje rzeczy.

- odprowadzić cię? – zapytałam.

- Nie. Nie  trzeba. Do zobaczenia jutro, kochana.

- Do zobaczenia.

Gdy tylko usłyszałam trzaśnięcie drzwiami na dole, to padłam na łóżko jak nieżywa.
Miałam serdecznie dość tego całego Nick'a. Przez niego teraz muszę ćwiczyć na jakieś między narodowe zawody z tańca na wrotkach

Dobra przyznaję. Uwielbiam jazdę na wrotkach i tańczyć na nich... Ale zawody? Bez przesady.

Postanowiłam przejechać się na wrotkach. Wzięłam plecak. Spakowałam do niego wodę, telefon słuchawki i buty. Wyjechałam z podwórka i ruszyłam do parku.

Na szczęście dziś nikogo tam nie było i mogłam w spokoju poćwiczyć swój mały układzik. Założyłam słuchawki i włączyłam piosenkę. Zaczęłam robić piruety i różne inne figury i triki.

Byłam pewna, że nikt mnie nie obserwuje, jednak grubo się myliłam bo, gdy skończyłam tańczyć i wyciągnęłam słuchawki, usłyszałam oklaski.

Rozejrzałam się zdezorientowana, aż zobaczyłam bruneta.

- Wow. To było niezłe, gwiazdko.- powiedział.

- Ta. Co tutaj robisz Nick?- jego mina była warta tego wszystkiego.

- Skąd znasz moje imię?- był zdezorientowany

- Mam swoje sposoby. To co tu robisz?

- Przyszedłem pojeździć.

- eh. Okej.

Przeniosłam się na drugi koniec, tak jakby, skateparku i zaczęłam ćwiczyć triki które mi nie wychodzą.
Głównie ćwiczyłam obroty, bo to one nie wychodziły mi perfekcyjnie.

- Musisz przenieść ciężar ciała na prawą nogę, w tedy zrobisz obrót lep...

-  Znawca się znalazł.- przerwałam mu.

- Nie jestem znawcą, ale skoro tak uważasz...

Przewróciłam oczami i wróciłam do dawnej czynności. Usłyszałam piosenkę i mogłabym przysiąść, że chłopak zaczął się popisywać. Zaczął robić obroty wyskoki i inne triki.
Obiecuję, że ja go kiedyś ukatrupię.

W duchu odliczałam do końca jego występu. Na moje szczęście nie zdążyłam policzyć nawet do 20, a piosenka się wyłączyła.

- Wracaj na tor, chłopczyku.- powiedziałam, po czym zgarnęłam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę domu.

-Powiesz mi w końcu jak masz na imię?! Czy muszę czekać, aż przedstawią cię u nas, w  Hiszpanii?!- zapytał bawiąc się telefonem.

- Musisz poczekać Nick!

🛼🛼🛼🛼

- wróciłam!- krzyknęłam na powitanie.

Dopiero co skończyłam szkołę. Teraz wchodząc do mojego pokoju ujrzałam 5 walizek.
Ciekawe co tu robią.

Zeszłam z powrotem na dół i skierowałam się do kuchni.

-Mamo?

Nikogo nie było w domu.  Na blacie była mała karteczka na której napisane było:

Razem z tatą musieliśmy szybciej wylecieć do Hiszpanii. Po zakończeniu roku szkolnego o 16 masz lot do nas. Przepraszam, że tak wyszło księżniczko.

Odłożyłam kartkę i odetchnęłam.
Wyciągnęłam patelnię i garnek. Zrobiłam sobie mac and cheese.
Z gotowym obiadem ruszyłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i włączyłam film.

🛼🛼🛼🛼


Zeszłam na dół odłożyć brudne naczynia do zmywarki.
Kiedy miałam już wracać, usłyszałam szelest w spiżarni. Wsłuchałam się, czy aby na pewno mi się nie przesłyszało.

Znowu szelest
Kolejny.
I następny.

Sięgnęłam po patelnię i podeszłam do drzwi. Sięgnęłam za klamkę, a w tedy drzwi się otworzyły.

- Jezu! Pogrzało cię Nick?! – niemal wykrzyknęłam do niego.

- To chyba ciebie pogrzało gwiazdeczko. Serio chciałaś mnie tym uderzyć?- odpowiedział, wskazując na przedmiot, który trzymałam w ręku.

- Tak. I nadal mam na to ochotę.

Popatrzył tylko na mnie i zaczął się rozglądać po domu.

JEZU... DLACZEGO ZESŁAŁEŚ TEGO CZŁOWIEKA NA ŚWIAT?

-  Co robisz w moim domu? I jak się do niego dostałeś?- zadałam pytania.

- Ponoć zgodziłaś się na zawody między szkolne, które odbędą się w Hiszpanii. Jak dołączysz do nas do academi – sięgnął po jabłko i je ugryzł- Chciałbym ci pomóc.

- A tak na prawdę? – Nie wierzyłam w jego gierki.

- A tak na prawdę... Zostałem do tego zmuszony. Nie chce, żeby moja drużyna przez ciebie się spowolniła.

- Przeze mnie? A czy to nie ty, przypadkiem nie wysłałeś do mnie Luny, aby mnie o to poprosiła?

- Może i. To teraz nie jest ważne. Zbieraj się idziemy. – mówiąc to podszedł do drzwi, a kiedy zauważył, że nie idę razem z nim, posłał mi pytające spojrzenie.

- Nigdzie z tobą nie idę. Prędzej skazałabym siebie samą na całodniowe wysłuchiwanie co ma do powiedzenia o mnie  i moim hobby Layla...

- Co ona ma za problem do twojego hobby?- przerwał.

- Wiesz co? Uderzenie ci w głowę tą patelnią nie był takim głupim pomysłem.

- Przestań gwiazdować i mi odpowiedz.- przewrócił oczami.

- Nie twój interes.- powiedziałam, a brunet spiorunował mnie wzrokiem.- Powinieneś się cieszyć, że ci odpowiedziałam.

- Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem.

- Trzeba było dokładnie sformułować o co ci chodziło, a teraz... Ide na górę. Zapewne wiesz gdzie są drzwi.

Powiedziałam i zaczęłam wchodzić na górę, a kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwi głęboko odetchnęłam.

Z ręką na sercu, przysięgam, że gdybym miała spędzić z tym chłopakiem , który ma mózg wielkości ziarenka ryżu, chociażby minutę dłużej, to bym go  uderzyła tą patelnią.

Wróciłam się jeszcze, aby zamknąć drzwi, i poszłam wsiąść szybki prysznic. Umyłam włosy, po czym je wysuszyłam. Zaplątałam lekkiego warkocza i poszłam spać.

🛼🛼🛼🛼

Zapukałam do jednego ze 100 pokoi w hotelu. Czekałam chwilę, aż drzwi się  otworzyły. W ich progu stanęła Luna.

- O hejka.- powiedziała z zaspanym głosem, ale entuzjastycznie.

- Hola. Musimy zbierać się do szkoły. W sensie wszyscy twoi znajomi.

- A tak jasne. Wchodź. Ogarnę się i pójdziemy po resztę. – powiedziała otwierając szerzej drzwi.

Ściany tego pokoju były beżowe. Złote detale dodawały uroku temu pokojowi. Jedyny minus to taki, że ubrania Luny wszędzie się walały.

Łóżko stało na środku całego pomieszczenia. Wyglądało, niczym łoże królewskie w prawdziwym zamku.
Kuchnia była mała, ale wystarczająca.
Były tam podstawowe meble takie jak: kuchenka, piekarnik, mikrofalówka, lodówka, szafki i zmywarka.

- Gotowa!- krzyknęła Luna wychodząc z łazienki.- Idziemy po resztę?

W odpowiedzi tylko pokiwałam głową.
Podeszłyśmy do pokoju obok, a z niego jak na zawołanie wyszedł Nick.
Zeskanował mnie wzrokiem i się uśmiechnął.

Nie nawiedze go

I tak właśnie następne dziesięć minut, spędziłam na podchodzeniu do drzwi. Kiedy wszyscy uczniowie RHSA byli zebrani, ruszyliśmy do szkoły.

- Jak się spało, gwiazdeczko?- przerwał ciszę Nick.

- Jak zawsze?- odpowiedziałam, a on się tylko uśmiechnął.

Zaczynam się go bać.

Kiedy skręcaliśmy w stronę szkoły, przechodziliśmy obok kawiarni. Parę osób chciało tam wejść i się mnie pytało czy może. Pozwoliłam im.

Wszyscy weszli do sklepu a ja na nich czekałam przed budynkiem.

No dobra prawie wszyscy bo Nick został ze mną.

Stał oparty o słup z prądem.

W sumie to pasuje. On też jest słupem, brakuję tylko żeby go prąd kopnął.

Po chwili wyszła Luna z zadowoloną miną. W ręku trzymała fioletowy woreczek z małymi goframi.
Uśmiechnęłam się na ten widok.

Czas, gdy Meli ma 4 latka.

Całą rodzinką poszliśmy do sklepiku obok parku. Było tam pięknie.

-To dla ciebie księżniczko.- mama dała mi do rączki fioletowy woreczek z małymi goframi.

Byłam bardzo szczęśliwa.

-To najlepszy prezent! – Uśmiechnęłam się słodko.

Wyszliśmy przez szklane drzwiczki i ruszyliśmy do parku.
Było bardzo cieplutko.

Usłyszałam płacz dziecka. Zobaczyłam dziewczynkę, która siedziała na trawie. Ona była smutna.

Podeszłam do niej i dałam jej dwa gofry. Uśmiechnęła się do mnie.

- Jak masz na imię?- zapytałam.

- Luna. A ty? – odpowiedziała.

- Meli – uśmiechnęłam się i wróciłam do rodziców.

Czas normalny.

Luna...

Te imię krążyło mi w myślach cały czas.

Luna którą teraz znam... może być dziewczynką której poprawiłam humor...?

- Ej. Gwiazdko. Koniec lekcji już.- z myśli wyrwał mnie głos wkurzającego bruneta.

Popatrzyłam się na niego i spakowałam wszystkie rzeczy z ławki, po czym wyszłam z klasy.

Moim planem było odnaleźć Lunę i zapytać się ją czy była już kiedyś w Anglii.

Moje plany jednak legły w gruzach, kiedy przede mną stanęła trójca święta.

Layla, Lila i Rose.

- Czego chcecie? – zapytałam.

- Lila zakochała się w jednym z chłopaków  RHSA. Mamy nadzieję, że nam pomożesz, bo jak nie to...

- Bo jak nie to co?- Nick przerwał w wypowiedzi Lalyli.

Dziewczyna patrzyła się na niego jakby zobaczyła ducha.

Zatkało kakao?

- Nic nie zrobimy, ale ona po prostu się w tobie zakochała i...- dokończył Rose.

- Ja, przez was,  nigdy nie popatrzę na nią jak na kogoś z kim mógłbym być. A teraz przepraszam, ale mam parę spraw do załatwienia.- Nick pociągnął mnie za ręce i wyszliśmy ze szkoły.

- Sama bym sobie poradziła.- powiedziałam wyrywając rękę z jego dłoni.

- Nie było widać gwiazdko.

Przewróciłam oczami.
Nagle w oddali zauważyłam Lunę.

Miałam dwa wyjścia. Albo zapytać się jej teraz, albo wrócić do domku i napisać do niej.
Wybieram opcję drugą.

Zaczęłam iść w stronę domu, aż nagłe przy moim boku znalazła się Lila. Wyglądała jakby była... Smutna?

- Coś się stało?- zapytałam ze słodkim uśmiechem.

- Pomożesz mi? Zakochałam się w Nick'u i...- nie miała szansy dokończyć, bo jej przerwałam.

- Nie.

- Czemu?- zapytała zdezorientowana.

- Po pierwsze. On cię nie kocha. Nie słyszałaś co  powiedział o tobie? Po drugie. Nie zamierzam pomagać osobą które niszczyły mi życie. – powiedziałam spokojnie i weszłam na schodek do drzwi mojego domu.

-Ale...- nie dokończyła bo zamknęłam drzwi.

🛼🛼🛼🛼

Zeszłam do kuchni, z myślą o zrobieniu sobie kanapek. A kiedy mijałam salon ktoś siedział na kanapie i oglądał telewizję.

Chwila... Kto siedzi na mojej kanapie i ogląda telewizję?!

Cofnęłam się by sprawdzić kto był moim gościem.

Nick

- Co ty tu robisz?- zapytałam podchodząc do niego.

- Czekam tu jakaś godzinę, aż zejdziesz.- odpowiedział.

- Nie pytałam ile tu czekasz tylko co tutaj robisz. I jak tu wszedłeś?

- Przyszedłem bo mamy całym składem trening na zawody, a wszedłem tutaj tylnymi drzwiami.- no tak. Drzwi z ogródka.

- Czyli rozumiem, że mam się zbierać na trening?- zapytałam a brunet skinął tylko głową.- Idę się przebrać.

Weszłam z powrotem po schodach do swojego pokoju. Ubrałam krótkie, fioletowe, spodenki legginsy'owe i takiego samego rodzaju i koloru top.
Włosy spięłam w dwa luźne warkocze francuskie, do ręki wzięłam torbę i wrotki. Gotowa zeszłam na dół.

Brunet siedział na krześle w kuchni, a kiedy mnie zobaczył, wstał i ruszył do wyjścia. Założyłam swoje wrotki, a do torby wsadziłam buty na zmianę.
Nick nie założył wrotek.

Jechaliśmy w ciszy.
Dziwnej ciszy.
W sumie to ja jechałam a on szedł.

Po paru minutach byliśmy na miejscu. Było tam parę osób, z którymi gadałam, ale też parę osób z którymi nie zamieniłam ani słowa.

- Gwiazdko!- zawołał Nick.

Obróciłam się twarzą do niego.

-¿Qué?- (co) zapytałam go.

-Jest jedna rzecz o której nikt ci nie powiedział. Dotyczy naszego układu. A więc...- nie dokończył bo przerwał mu głos Luny.

- Chodźcie ćwiczymy główny element.- główny element?- Dobra. A więc tak. Meli robi parę wspólnych trików z Nick'iem...

-co?!- przerwałam jej.- chwila. Czekaj. To na pewno dobry pomysł?

- Jesteście najlepsi z nas wszystkich i zrobicie to najlepiej.- powiedziała Luna po czym dokończyła swoją wypowiedź.

- Chciałem ci powiedzieć.- obok mnie zjawił się brunet.

- Nie umiałeś tego powiedzieć jakoś tydzień temu?

- W tedy nie chciałabyś z nami wziąć udziału w konkursie, gwiazdko.

- Z tobą nigdy nie chciałam i jakoś tu jestem – mam go dość. Przysięgam.

- Wiem, że mnie lubisz.- odpowiedział i Uśmiechnął się.

- Za marzenia nie każą.- wzruszyłam ramionami i ruszyłam w kierunku wolnego kawałka Skateparku.

Brunet ruszył za mną. Powiedział mi wszystkie kroki które robimy wspólnie. Były tam podnoszenia, piruety i najtrudniejszy trik, ognisty wąż.
Nikt go nie potrafi oprócz dwóch wrotkarzy z Francji.
Trik polegał na pojechaniu do tyłu, zamienia się miejscami i na podnoszeniu z wyskoku.

Poćwiczyliśmy parę kroków. Zrobiło się ciemno, więc postanowiłam wracać do domu.

- Wracam do domu.- powiedziałam i podjechałam do ławki.

- Gwiazdko?- usłyszałam głos bruneta za plecami.

- Hm?- opowiedziałam tylko.

- Dziś jest w barze impreza. Nie chcesz iść?

- Nie.- odpowiedziałam bez zastanowienia.

- No dawaj będzie fajnie! – do przekonywania mnie dołączyła się Luna.

- Nie! Rozumiecie?. Nie idę nigdzie.- wykrzyknęłam i odjechałam.

Sama nie wiem czemu tak zareagowałam. Na pewno trochę za ostro.

🛼🛼🛼🛼

Zeszłam na dół, odnieść talerz po kolacji.
Poszłam do spiżarni poszukać czekolady.
Sięgnęłam po pudełko i zaczęłam w nim szukać słodkości.

Nagle usłyszałam dzwonienie do drzwi.
Kolejne.
Następne.
I pukanie do drzwi.

- Idę!- krzyknęłam i odłożyłam pudełko na ziemię.

Znowu dzwonienie dzwonkiem.

Podeszłam do drzwi i chwyciłam za klamkę.

- No przecież mówiłam, że idę!- powiedziałam, a gdy zauważyłam osobę, która stała za drzwiami nie wiedziałam co się właśnie stało.

Na mojej twarzy malowało się zaskoczenie. Nie umiałam nic z siebie wydusić

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dwie Pary Wrotek.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz