Poranek dla Shuna Kazamiego zaczął się fatalnie.Z samego rana nieoczekiwane wezwanie do napadu na bank,a potem pościg ulicami miasta za handlarzami bronią.Teraz do tego wszystkiego doszedł jeszcze napad na jubilera u którego wybrał pierścionek zaręczynowy dla Alicji.Miał go dziś odebrać, ale ukradli go złodzieje, wraz z całą partią innych, drogocennych błyskotek.
- Wow,wow,wow!...Zwolnij stary!.- Ace Girt krzyczał koło niego w radiowozie, siedząc na miejscu pasażera.
- Wybacz stary, ale to sprawa życia i śmierci.- odparł spokojnie, dociskając gaz w podłogę.
- Chciałbym zauważyć, że chcę przeżyć tą pogoń.W ogóle,czemu MY ich gonimy?.- zauważył Girt.
- Bo mają coś,co należy do mnie.- przyśpieszył, uderzając w skradziony samochód przed nimi z całej siły.Pojazd stracił tor jazdy, wpadając w poślizg i zatrzymując się na pobliskim drzewie.Shun szybko wyskoczył z radiowozu,uzbrojony w broń.
- WDPD! Wysiadać z samochodu!.- krzyknął, mierząc do rabusiów którzy posłusznie opuścili wóz, wychodząc z uniesionymi rękami w górze.Ace szybko skuł przestępców i wpakował do radiowozu, patrząc na Kazamiego z niepokojem.
- Stary, wszystko w porządku?.- spytał, widząc jak blednie na twarzy.Brunet nie odpowiedział tylko padł nieprzytomny na asfalt.Spanikowany Girt szybko do niego podbiegł.
- Shun!Shun!.- potrząsnął nim ale zero reakcji.Sprawdził funkcje życiowe i szybko wyciągnął radio.
- Tu jednostka A-678!.Nieprzytomny oficer!.Powtarzam,nieprzytomny oficer!. Proszę o wezwanie karetki!.- zgłosił dyspozytorowi.- po czym ułożył Kazamiego w pozycji bocznej, bezpiecznej.Oddychał więc monitorował jego stan do momentu przyjazdu karetki.
...Pierwsze co Shun ujrzał po przebudzeniu,to biały sufit.Głowa pękała mu niemiłosiernie z bólu,ale czuł, że ma czymś mocno obciążoną rękę by przyłożyć ją do czoła.Spojrzał na masę kroplówek, podłączonych do jego ciała oraz różnych diod monitorujących pracę serca.W dodatku był przebrany w szpitalną koszulę.
- Obudziłeś się w końcu.Dałeś mi niezły atak serca podczas tego pościgu.- do jego sali wszedł Ace, wciąż ubrany w mundur S.W.A.T.
- Co się stało?.- spytał ochryple.
- Zemdlałeś,gdy już złapaliśmy tych zbirów.Na całe szczęście odzyskałem twój,cenny pierścionek.- wręczył mu małe pudełeczko.
- Dzięki.- podziękował z wdzięcznością.
- Lepiej pośpiesz się z tymi oświadczynami.Twoja dziewczyna chciała cię zabić w karetce za to, że jej nie słuchasz i za bardzo się przemęczasz.- oznajmił mu.
- Jak bardzo jest zła?.- spytał.
- Do tego stopnia, że jutro cały zespół ma kontrolne badania pod kątem stresu.- odparł.
- Oł...to faktycznie zły znak.- Shun szybko schował pierścionek pod kołdrę, widząc nadchodzącą Alice.Ace tylko parsknął śmiechem.To był dla niego zabawny widok.Nieustraszony wojownik Shun Kazami, kapitan oddziału bał się gniewu swojej dziewczyny.
- Zostawię was samych.Miło cię widzieć Alice.- posłał Kazamiemu kciuka, wychodząc na korytarz.
- Witaj skarbie.- przywitał się z nią skruszony na co skrzyżowała ręce na piersi.- Jak ci mija dzień?.- spytał, próbując być słodki.Niestety ta taktyka nie podziałała.
- Shunie Kazami,oznajmiam ci od dziś, że jeżeli jeszcze raz wylądujesz na moich noszach z przepracowania, użyję najgrubszej igły jaką mam by cię nią torturować.- oznajmiła mu, grożąc palcem.
- Przysięgam, że więcej się to nie powtórzy Pani Doktor.- przysiągł, przykładając swą dłoń do piersi.
- W ogóle od kiedy S.W.A.T goni zwykłych złodziei?.- domagała się odpowiedzi.
- Kiedy kradną coś,co należy do mnie.- odparł krótko, nie chcąc ujawniać za dużo szczegółów.Alice podeszła do niego bliżej, chcąc to z niego wyciągnąć.
- Shun...Czy ty coś przed mną ukrywasz?.- spytała podejrzliwie.
- Nie!.- odparł stanowczo, ściskając mocniej pudełko.Pech chciał, że rudowłosa to zauważyła.
- Nie?.Więc co chowasz przed mną w prawej dłoni?.- wskazała palcem.
- Nic.- odparł niewinnie,na co Alice oparła dłonie na biodrach, czekając na odpowiedź.- Nie odpuścisz,prawda?- spytał pokonany.
- Nie.- odparła.
- Ech.- westchnął ciężko.- Nie tak,to miało wyglądać.- powiedział i wyjął pudełko.Usiadł do siadu i otworzył je przed Alice która zaniemówiła, widząc przepiękny,srebrny pierścionek z fioletowym kamieniem szlachetnym w kształcie cyrkoni.- Alicjo Gehabich,najwspanialsza kobieto na Ziemi.Kocham cię do tego stopnia, że specjalnie dla ciebie ścigam złodziei.Czy wyjdziesz za mnie?.- oświadczył się, czując jak wielki ciężar spada z jego serca.
- Tak!.- odparła szczęśliwa, obsypując go falą pocałunków.- Ale moja groźba o igle wciąż zostaje aktualna.- zaznaczyła, pozwalając by włożył pierścionek na jej palec serdeczny.
- Tak jest proszę Pani.- po czym ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.Reszta zespołu S.W.A.T stała na korytarzu z chytrym uśmieszkiem na ustach, robiąc zdjęcia parze.Teraz mieli coś, czym mogli szantażować kapitana, jeśli nie chciał ich słuchać.
~~~~
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
FanficKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.