Miłego czytania ❤️-------------------------------------------------------
Nie odpowiedziałem od razu, a jedynie wyciągnąłem dłoń w jej stronę, sugerując, by wysiadła. Ostatkiem sił powstrzymywałem się przed kolejnym spojrzeniem na jej ciało. Równie dobrze mogłaby stać przede mną nago, bo ubraniem nie sposób było tego nazwać.
Wytrzymaj jeszcze kilka dni.
Kilka, pieprzonych dni...
Powtarzałem słowa w głowie jak mantrę, jednocześnie wypuszczając z płuc powolny, aczkolwiek więcej niż sugerujący moje poruszenie, oddech, co zresztą nie uszło uwadze Zoe.
— Powinienem, to wyrzucić połowę moich ludzi — odparłem na pozór spokojnie, choć wewnątrz dosłownie zaczynałem się gotować. — A w pierwszej kolejności Dex'a.
— Co?! — krzyknęła zszokowana, w końcu wysiadając z auta.
— Zlekceważył mój rozkaz.
— Nie możesz! Przecież on tylko... — Zachwiała się na niebotycznie wysokich szpilkach, instynktownie wspierając na mojej dłoni.
Kiedy odzyskała równowagę, natychmiast mnie puściła. W zamian wycelowała w moją stronę palec, piorunując jednocześnie ostrym spojrzeniem.
— Spróbuj go tylko tknąć, Gambino, a obiecuję ci, że...
— Że co? — przerwałem, przybliżając się do niej. Nie cofnęła się. Krwisto czerwony paznokieć wbił się w materiał czarnej koszuli. — Co takiego zrobisz, moja słodka Zoe?
Tym razem to ona przybliżyła się nie zostawiając między naszymi ciałami żadnego dystansu. Zoe utkwiła zadziorne spojrzenie na mojej piersi i kładąc na niej płasko swoją drobną dłoń, uniosła głowę wyżej, spoglądając w moje oczy. Przysunęła się jeszcze bliżej. Uniosła drugą rękę muskając opuszkami palców moją szyję, wciąż nie spuszczając wzroku z oczu.
— Uprzykrzę ci resztę życia, Gambino — odpowiedziała w końcu kokieteryjnym, ociekającym fałszywą słodkością tonem.
Błyskawicznie zabrała rękę i, wymijając mnie, przeszła przez jezdnię, kierując się do wejścia. Odwróciłem się. Wsunąłem ręce do kieszeni spodni, wciąż śledząc każdy jej krok. Kiedy Dex stanął obok, zapytałem, nadal nie odrywając wzroku od szatynki przecinającej pewnym krokiem ulicę.
— To, że zlekceważyłeś mój rozkaz, jestem w stanie zrozumieć, ale nie znajduję wytłumaczenia na to, że pozwoliłeś jej wyjść tak na ulicę — zacisnąłem szczękę ponownie lustrując jej ciało. — Nie wspomnę już o tym, że jest raptem pięć stopni.
— Dziewczyna miała już dość skoków temperatury. Nie nalegałem. Nie chciałem jej rozdrażnić. Od tego ma ciebie. — Dex założył ręce na piersi. — Zapewne widziałeś już nagrania z klubu.
Wiem, co sugerował. I wiem, o czym myślał. Towarzyszył mi przez wszystkie te lata, bez trudu rozszyfrowując intencje Orvaldiego. Widział wiele. Bez trudu łączył fakty. Miał wiele cech, które u niego doceniałem. W dodatku, ufałem mu bezgranicznie. Dlatego to właśnie on pilnował Zoe.
— Jutro chcę poznać szczegóły. — Odwróciłem się w jego stronę. — Do rana monitorujecie okolice. Oczy i uszy otwarte, Dex.
— Czy jest coś, czym powinienem się przejmować?
Zacisnąłem mocniej szczęki. To nie był czas na omawianie podejrzeń. Ważne były fakty. Fakty poparte niepodważalnymi dowodami.
— Robi się tłoczno — powiedziałem rzeczowo. — W dodatku federalni nie odpuszczają. To powinno ci wystarczyć.

CZYTASZ
Podziemny układ. Vendetta [18+]
RomanceCykl: Elitarny krąg ( tom 4) thriller psychologiczny/romans/akcja Romans mafijny. "Do czego jest zdolny człowiek, dla którego zemsta to mało?" ⚠ UWAGA: opowiadanie zawiera SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃSTWA, PRZEMOC.