Pov. Edarek.
Siedziałem se jak zwykle na wuefie tym razem na trybunach gdzie było o wiele większe prawdopodobieństwo nokautu niż w kantorku u Tamary gdzie ścianę w której była szyba zamurowali i czułbym się tam o wiele bezpieczniej. Ale wracając musiałem tam siedzieć bo nie było Tary. MOJA BESTIE ZAGINĘŁA PARE DNI TEMU I NIE DAJE OZNAK ŻYCIA!!Szukałem jej przez te kilka dni po całym terenie załadowanej mapy ale po niej nie ma ani śladu... Nawet pytałem jej brata Stasia ale on jest chyba jakimś grimes szejkiem bo zaczął coś mi po arabskiemu pierdolić że da mi 3 wielbłądy za moją siostre Colette. Hmm... Kusząca oferta no bo gdzie wielbłądy a gdzie Colette. NO ALE PRZECIEŻ NIE O TO SIĘ GO PYTAŁEM. Później mi powiedział że wsm to nie wie i się nawet nie skapnął że brakuje jej w domu. Zaniepokoił go aby brak jedzenia w lodówce.
No ale teraz gdy nawet Sandy nie wie gdzie ona jest trzeba wyruszyć na misje ratunkowo-poszukiwawczą.
Skołowałem ekipe ratowniczą składającą się z takich osobników jak:
-ja oczywiście,
-debil Fang,
-Czesiu z Busterem,
-Colette wraz z Żanetką,
-Stasiu i jego przyszły niedoszły kochanek Leon.Zapakowaliśmy ekipe do samochodu i mogliśmy wyruszyć w drogę. Pierwszym punktem jaki braliśmy pod uwage był bazar Tary. Chyba nie mówiłem ale moja psiapsi jest taką business woman że nawet sobie turecki bazarek rozkręciła.
Gdy dotarliśmy na miejsce tylko ja, Kieł i Janet zabraliśmy się za poszukiwanie informacji bo Colette podnieciła się jakimś kaktusem z arabskich pustyni, dwóch rudzielców odleciało na latającym dywanie a furas i szejk truskawkowy próbowali wezwać duchy czy inne dżiny za pomocą potarcia lampy.
Na owym bazarze było bardzo dużo atrakcji i nawet nie wiedzieliśmy za co się pierwsze wziąć. Naszym oczom ukazała się typiara ze szkoły ubrana w arabskom tancerke więc jako iż ją znaliśmy to podeszliśmy się spytać.
-Ooooo hejka Samanta (Szeli) co ty tutaj robisz - Próbowałem udawać miłego pomimo tego że ta typiara mnie strasznie wkurwiała swoim jestestwem.
-O no witam was wszytskich. Ostatnio mi się nie powodzi więc postanowiłam sobie dorobić tańczonc na rurze
-Ahaa no w sumie mogłem się domyśleć że tak skończysz... Znaczy... Fajnie fajnie a wiesz może gdzie się podziała nasza woźna Tamara. No wiesz ty tu tak sobie densujesz a ona miała tu stanowisko z dywanami to może coś widziałaś...Wtedy dowiedzieliśmy się że ostatnimi czasy jakoś dziwnie się zachowywała i spotykała się z jakimś dziwnym ziomusiem. Nie no jakby to był jej boj to bym jako pierwszy chyba wiedział c'nie..? Czyli chemiczny romans odpada a więc co mogło jej się przytrafić? Szeli powiedziała nam również że późnym wieczorem jak składała namiot to widziała że Tara idzie z zawiniętym dywanem w stronę białego busa z napisem 'darmowe cuksy' który należał do Mandy.
Oczywiście naszym celem było teraz znalezienie rudego pajaca który pewnie teraz gdzieś leży skacowany od dużej ilości sosu czosnkowego do kebaba. Znalezlismy go gdzieś w krzaku a obok leżał również najebany Buster. No jak się bardzo chce to nawet sosem czosnkowym idzie się najebać.
Po dużej ilości użytej wody (wewnętrznie i zewnętrznie) udało się chłopaków przywrócić do stanu przyzwoitości. Po wytrzeźwiałce cześka czekało przesłuchanie.
-A więc Czesiu czy masz coś wspólnego ze zniknięciem Tamarki??
-Nie a czemu pytasz Edziu?? - No ja mu coś nie wierzę.
-A no bo dostaliśmy cynk że przed zniknięciem Tara niosła coś zawiniętego w dywan do busa twojej sisterki Madzi i ty pewnie maczałeś w tym palce albo inne kończyny.
-NIE NO PRZECIEŻ JA NIE MAM NIC Z TYM WSPÓLNEGO... NIE WIERZE ŻE MADZIA MA PRZEDE MNĄ JAKIEŚ TAJEMNICE I SEKRETY... - Chłopaczyna się załamał że jego siostra nie mówi mu wszystkiego. Jakby jego siostrą była Colette to by się cieszył że nie mówi mu wszytskiego co siedzi w tej jej pustej główce 💀.
CZYTASZ
Załamanie uniwersum - Fangar
Ficción históricaPrzebrzydłe Edgarzysko po 2 miesiącach siedzenia na dupie i 8 innych latach nauki indywidualnej (8 lat siedzenia na dupie) dostaje zadanie bojowe aby wyjść z domu, dotykać traqy i uczęszczać do placówki dla inwalidów umysłowych. W owym budynku czych...