👑 23 (+) 👑

145 5 14
                                    

Czerwiec, A.D. 1389
Wiedeń

Visconti nie był do końca pewien jak jego kuzyn przyjmie tę wieść. Już i tak długo zwlekał, a przecież Margit mogła się rozmyślić i znaleźć sobie kogoś innego. A obiecała mu i on jej obiecał. Musiał więc dotrzymać danego słowa. Od służby dowiedział się, że książę przebywa w swoich komnatach. Nie kłopotał się pukaniem. W dziennej komnacie nikogo nie znalazł, ale przytłumione głosy zza drzwi alkowy wskazały mu kierunek. Tym razem delikatnie zastukał w drewno, po czym, nie czekając na pozwolenie, zajrzał do środka. W obszernej, jasnej komnacie zastał swojego kuzyna w wielkim łożu. Gdzieś w pościeli leżała zaplątana kobieta, którą kojarzył z jego przygód.

- Czyżbyś zamierzał dołączyć, kuzynku? - powitał go Wilhelm.

- Mam sprawę do omówienia - oznajmił.

Stanął kilka kroków od progu. Nie chciał się za bardzo zbliżać. Książę westchnął i wygramolił się z łoża. Kobieta nawet nie drgnęła. Spała jak zabita. Habsburg pospiesznie założył bieliznę, narzucił szlafrok i ruszył w kierunku Viscontiego. Wyminął go i zniknął w drugiej komnacie. Włoch podążył za nim. Drzwi się zamknęły, w pokoju zapadła cisza. Wilhelm zgarnął z półmiska kilka winogron i rozsiadł się na fotelu, wykładając nogi na podnóżku.

- Cóż to za sprawa niecierpiąca zwłoki? - zakpił, zjadając kolejną zielonką kulkę.

- Wracam do Krakowa - powiedział na jednym wydechu.

Habsburg uniósł brwi i spojrzał na niego z zaskoczeniem.

- Po co? A może raczej: do kogo?

Luka zacisnął usta, a Wilhelm się roześmiał.

- Czyżby któraś z tamtejszych kurtyzan przypadła ci do gustu i zamierzasz uczynić ją księżną? - wrzucił sobie do ust ostatnie winogrono - A może królowa zawróciła ci w głowie? - poruszył sugestywnie brwiami.

- To nie ma związku z królową - zaprzeczył surowo - Oświadczyłem się.

- To czemu nie wziąłeś jej tutaj? W czym Kraków jest lepszy od Wiednia?

- To dwórka królowej - wyjaśnił niechętnie.

Wilhelm pokiwał ze zrozumieniem głową.

- A więc jednak królowa...

- Na Boga, gdzieś ty się tego nauczył? - westchnął ciężko Visconti, pocierając oczy palcami - Nie mam nic wspólnego z królową. Pragnę ci przypomnieć, że sam niedawno prawie wżeniłeś się w tę rodzinę.

- Ani słowa więcej o tej dziwce! - wybuchnął - Nie chcę mieć z nią już nic wspólnego. Prostaczka, jakich w tym zatęchłym Krakowie na pęczki - prychnął - Nawet dobrze, że nie doszło do tego małżeństwa. Nie jest godna, żeby choćby postawić stopę na tym dworze.

Tym razem to Luka uniósł brwi w zdziwieniu na słowa kuzyna.

- Nie sądziłem, że tak ci leży na sercu dobro Wiednia.

Wilhelm posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.

- To nie ja chciałem tego ślubu, tylko moja matka. Jakbym sam nie umiał znaleźć sobie żony.

- Bo nie umiesz - wyrzucił, nim zdążył to przemyśleć.

Surowe spojrzenie kuzyna tylko utwierdziło go w przekonaniu, że powinien trzymać język za zębami. Ten wstał i powoli podszedł do Luki. Zmrużył wrogo oczy.

- Może i jesteś starszy - zaczął - Ale to nie czyni z ciebie mądrzejszego. A tym bardziej nie daje ci prawa do mówienia mi, co mam robić - syknął - Jak chcesz jechać sobie do tej swojej dwórki, to jedź - wyminął go, ale zatrzymał się jeszcze na tyle blisko, by nikt niepożądany ich nie usłyszał - Ale oboje doskonale wiemy, że nie jedziesz tam tylko dla niej.

Jej przeszłość... Ich przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz