30. Istota

58 4 0
                                    

Czasami nawet najsłabsza dusza skrywa najciemniejsze sekrety pomimo że udają silnych w środku są porozbijani na drobne kawałki tym właśnie różnimy się od Aniołów Śmierci istot pozbawionych ciał, uczuć pozostali pozbawieni wszystkiego czego my ludzie cenimy, dlatego nie możemy zobaczyć jak ktoś kryje się za maską bólu.

***

Obudziło mnie trzaskanie walczyłam z zmęczeniem jak z workiem treningowym. Minęło kilka minut zanim doszłam do siebie na dworze było ciemno, a blondynka smacznie spała przewracając się na drugi bok. Nie budziłam jej przynajmniej ona mogła spać normalnie w porównaniu do mnie rozejrzałam się po pokoju lecz nikogo nie zauważyłam ani nie usłyszałam tak jakby po prostu śniło mi się to wiedziałam, że już nie zasnę tej nocy.

Było chłodno strasznie podniosłam się z łóżka i z szafy wyciągłam skarpetki chciałam wyciągnąć bluzę jednak żadnej nie było z ciężki westchnięciem założyłam na siebie koc naciągłam na siebie założyłam moje trampki do kostek i bez wiązania ich wyszłam z pokoju.

Na korytarzach było ciemno jedyne światło jakie oświetlało mi drogę to światło księżyca. Otworzyłam pokój, w którym spał Matthew, Daimon i David.

Pociągłam za klamkę, a drzwi się otwarły rozejrzałam się wokół by upewnić się, że nikogo nie ma po czym weszłam do środka. Nie rozglądałam się po ich pokoju ponieważ byłam tu kilka razy podeszłam do szafy od brata, gdy otwarłam nie zobaczyłam tam ani mojej ani Matt' a bluz.

Matt musiał je nieźle schować w zamku było dość chłodno niż zwykle więc chciałam pożyczyć bluzę od któregoś z chłopaków jednak wszyscy byli zakryci po sam czubek głowy.

- nie będę ich budziła.- mruknęłam do samej siebie.

Głupio robiłam wchodząc do ich pokoju bez pozwolenia ale myślałam, że znajdę moje bluzy tu skierowałam się do wyjścia i o mało co nie potknęłam się o krzesło nie wiedziałam czy to z zmęczenia czy z czego ale to było krzesło Matt 'a , a przynajmniej tak wtedy myślałam. Zauważałam bluzę i po chwili zastanowienia wzięłam ja i ubrałam.

Bez szwanku wyszłam z pokoju jednak zamiast skierować się do mojego pokoju, który dzieliłam z blondynką poszłam do zakazanego zakazanego skrzydła. Wielkie drewniane drzwi chronione biała mgłą, w której można było zobaczyć drobinki brokatu bez wahania dotknęłam je a wrota się otworzyły jednak na tyle bym spokojnie mogła przejść.

Od razu po tym jak przekroczyłam próg biblioteki drzwi się zamknęły. Za żadne skarby bym już i tak nie zasnęła już jutro koronacja pomimo iż miałam już było wszystko zaplanowane cieszyłam się że w końcu mogę posiedzieć tu sama i pomyśleć. Spojrzałam na stertę książek, gdzie była schowana korona musiałam ją wydostać stamtąd być może potem nie będzie na to czasu. Zabrałam się za ściganie książek i układałam je obok przy okazji sprawdzając każdą książkę.

Zaczynało się robić jasno nie miałam pojęcia, która jest godzina odłożyłam na drugi stos książkę, którą miałam w ręce i przeszłam się po bibliotece mając nadzieje, że znajdę tu jaki kolwiek zegar ale nic takiego nie znalazłam więc wróciłam do książek.

Nie minęła chwila, a usłyszałam strzał przysłuchiwałam się prze kolejne kilka minut lecz nie usłyszałam już nic więc odpuściłam może po prostu mi się przesłyszało.

po kilku godzinach słońce było na tyle wysoko, że postanowiłam wyjść od razu skierowałam się do wielkiej sali. Z dala było słychać gwar rozmów, gdy weszłam do wielkiej sali podeszłam do stolika, gdzie zawsze siedziałam z resztą naszej paczki.

- Fajna bluza.- mruknął David uśmiechnięty do ucha do ucha.

David swoimi słowami wzbudził ciekawość reszty razem z Daimonem, który gdy spojrzał na mnie wypluł sok prosto na Xaviera. Który wydarł się na całe pomieszczenie.

- Będziesz to prać.- zagroził palcem Xavier w stronę Daimona.

Daimon tym razem nie wytrzymał z śmiechu i wypluł zawartość soku na Xaviera przez co cały stolik wybuchł śmiechem.

- A właśnie skąd ty wytrzasnęłaś bluzę Daimona.- zapytał David.

- Bo moje tajemniczo zniknęły.- odparłam uśmiechając się wpatrując się w brata.

- I dlatego wzięłaś w środku nocy bluzę Daimona?- zapytał David.

- Skąd wiesz, że w środku nocy?- zapytałam podejrzliwie.

- No wiesz robisz taki hałas, że niedźwiedzia byś obudziła.- mówił David powstrzymując się od śmiechu.

- To zamiast udawać, że śpisz było mi pożyczyć tą bluzę bo było mi zimno.- powiedziałam ostro.

- Oj tam oj tam nie wkurzaj się tak bo złość piękności szkodzi.- powiedział Jack.- Gdyby można było zabijać wzrokiem Jack był by postrzelony przez Daimona.

- Ty mi lepiej oddaj bluzy bo nie mam w czym chodzić.- warknęłam do brat.

- Po co ci one Daimon chętnie ci na pewno pożyczy.- Mówił to zadowolony z siebie Matt.

Widziałam kątem oka jak na twarzy bruneta wkradł się uśmiech.

- Świetnie to może jak tak każdy zabiera komuś bluzę to wszyscy pozamieniajmy się bluzami.- zapytała blondynka wszystkich.

Nie miałam już nerwów by z nimi siedzieć więc wstała i chciałam odejść, gdy usłyszałam głos Daimona.

- A ty gdzie się wybierasz znów.- zapytał

- Pomyśleć nad czymś.- odpowiedziałam i się odwróciłam miałam zamiar dokończyć to co zaczęłam w zakazanym skrzydle.

- I znowu to samo znika nie wiadomo gdzie i jest tajemnicza.- usłyszałam głos Daimona.

- Zluzuj stary musi mieć swoje powody.- odparł Matt.


Angel of (Death) [zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz