Serena po raz kolejny obudziła się z nadzieją, że to wszystko było tylko złym snem. Jednak za każdym razem budziła się w tym samym pokoju, w którym uwięził ją Lysandre. Nie było zegara, więc mogła tylko przypuszczać, ile czasu minęło, jednak podejrzewała, że całkiem sporo (przyjmujemy, że w między wymiarami czas płynie inaczej).
Tak jak codziennie, po chwili pojawił się stół z jedzeniem. Dziewczyna przeciągnęła się i usiadła do śniadania. Smarując chleb masłem zastanawiała się, dlaczego jej przyjaciołom zajmuje to tyle czasu. Przecież już dawno powinni się zjawić.
"Może faktycznie nie wiedzą, że zostałam porwana?" - spytała siebie Serena, jak zresztą codziennie. Powoli traciła nadzieję na ratunek i pogodziła się ze swoim losem.
Kiedy zjadł i odeszła od stołu, ten zniknął. Jednak ku jej zdziwieniu drzwi otworzyły się i wszedł Lysandre i dwaj pomocnicy. Jeden z nich niósł walizkę.
- Dzień dobry Sereno. Jak się masz? - zagadnął ją Lysandre.
Dziewczyna zgromiła go wzrokiem.
- Oj, chyba jesteśmy nie w sosie - powiedział, widząc jej minę. - Mam nadzieję, że to się zaraz zmieni.
Asystent trzymający walizkę otworzył ją. Lysandre wyjął z niej urządzenie, które przypominało pistolet. Dziewczyna poczuła przerażenie.
" Trzymał mnie tu tylko po to, by na koniec mnie zabić? " - pomyślała ze zgrozą.
- Nie obawiaj się, nie zabiję cię - powiedział Lysandre, jakby czytał w jej myślach - To urządzenie wysyła falę podobne do tych wysyłanych przez malamara. Dzięki temu jestem w stanie kontrolować ludzi.
Ruszył w jej stronę, dziewczyna zaczęła się cofać, jednak po chwili natrafiła na ścianę. Kiedy Lysandre był blisko, wymierzył w nią z tej dziwnej broni i powiedział:
- Spokojnie, nie będzie bolało.
Kiedy nacisnął spust, fale zaczęły wydobywać się z urządzenia. Kiedy dotarły do Sereny, zaczęła czuć, że traci kontrolę nad swoim umysłem. Próbowała z tym walczyć, lecz wtedy bolała ją głowa.
- Nie walcz z tym, a ból minie - Usłyszała głos Lysandre.
Jednak nie chciała się poddać. Jeśli się podda, będzie pionkiem Lysandre. Już nigdy nie zobaczy swoich przyjaciół. Oraz Asha. Ale ból był coraz większy i Serena czuła, że przegrywa. Wreszcie przestała walczyć i w ostatnim błysku świadomości zobaczyła uśmiechnięta twarz Asha, mówiącego jej imię.
A potem czuła już tylko pustkę.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ash obudził się gwałtownie. Wydawało mu się, że słyszy Głos Sereny, wołającej jego imię. Chłopak miał nadzieję, że nic złego się jej nie stało.
Ash przeciągnął się i poszedł do toalety. Obmył twarz zimną wodą, by otrząsnąć się ze snu i usiadł przy stole. Po chwili w miejscu, gdzie chłopakowi wydawało się, że jest ściana wysunęła się półka ze śniadaniem. Chłopak wziął tacę i zaniósł jedzenie do stolika. Kiedy skończył, odłożył pusta tacę na półkę, która wsunęła się z powrotem.
Nie było za wiele rzeczy do roboty, Chłopak leżał więc i rozmyślał. Jego położenie nie było najlepsze. Nie miał jak się wydostać, a jego pokemony przetrzymywano w pokoju obok, pod jeszcze większą kontrolą niż jego. Bez swojego plecaka Ash nie miał narzędzi, by się wydostać.
Z tych rozmyślań wyrwały go głosy osób idących po korytarzu. Nie był to głos żadnego z Ashów. Jednak wydawały się znajome. Po chwili trzy postacie pojawiły się w oknie celi Asha: dwoje ludzi i jeden pokemon. Ash od razu rozpoznał, kto to.
CZYTASZ
Sam przeciwko światu
ActieAsh Kechum wygrywa ligę w Galarze. Po tym zwycięstwie przyjeżdża na kilka dni do domu, aby odpocząć. Jednak jego odpoczynek nie trwa długo, ponieważ Steven Stone prosi go o pomoc w rozwiązaniu zagadki zniknięcia kilku liderów gangów. Jednak te znikn...