Mordko, opowiem ci historię, o której pewnie i tak się nikt nie dowie.
Siedział we mnie mały chłopiec, który szukał szczęścia u wielu kobiet.
Lecz życie mu pokazało, że szczęście, na pewno pod skrzydłami wtedy go nie trzymało.
Nie miał wiele do oddania, tylko siebie i miłość do świata, która gnębiła go od środka jak zwykła idiotka.
Był naiwny i słaby, przez wszystkie młode lata chciał tylko sławy i dobrej wypłaty.
Widziałem różne barwy życia, które służyły do ran pokrycia, ale nie wiedziałem że jeszcze kilka mam do odkrycia.
Teraz kiedy jestem inny, i wygoiłem swoje blizny, daje to, co sam mieć chciałem, nawet o tobie wtedy nie myślałem.
Rozstania bolą, ale to w życiu nie będzie naszą rolą, naszą rolą jest kochanie się ponad naszą wolą, bo nasze dusze dalej są do siebie pchane, jak napchane ruskie faje
Obiecać Ci mogę nie wiele, tylko miłość i mądrości nie wiele, ale przez tą głupotę, nasz związek robi zarąbistą robotę.
Na napisanie tego wierszu nie miałem zbyt czasu długo, bo musiałem się sponiewierać lufką troszkę długo
Bo to co pisze, z serca jest mego, a nie z mojej wyobraźni kolego. Szczere słowa które nie oddadzą tego, co jeszcze mamy przed sobą hen daleko.