ROZDZIAŁ 31

29 3 1
                                    

LILY

Nowy rok. Nowi my. Nowa rzeczywistość. Jak bym opisała miniony rok? Pełen zmian, zawirowań, ale także miłości i uniesień. To, co stało się z moim życiem, jest czymś niewyobrażalnym. Nigdy nie myślałam, że w tak krótkim czasie może się zmienić wszystko.

Właśnie szykowałam śniadanie, a Nick wyszedł na chwilę do firmy. Rose wciąż smacznie spała, więc miałam chwilę dla siebie. Zrobiłam moją ulubioną kawę i na chwilę przysiadłam, wpatrując się w widok za oknem. Ludzie biegali w te i we wte, a ja mogłam tak spokojnie cieszyć się moim powolnym życiem.

- Mamusiu, mamusiu! - usłyszałam pisk dziewczynki.

Odłożyłam kubek i od razu pobiegłam do jej pokoju. Myślałam, że jej się coś śniło, a ona siedziała na łóżku, zapłakana, przytulając do siebie maskotkę.

- Mamo, śnił mi się potwór! - powiedziała, a ja zastygłam. Czy ona właśnie nazwała mnie mamą? Otrząsnęłam się i podeszłam do niej, otwierając szeroko ramiona.

- Już dobrze, kochanie. Jestem tu. - przytuliła się do mnie mocno. - Chcesz zjeść śniadanie? - pokiwała lekko główką, więc skierowałyśmy się do kuchni.

Mała zaczęła się zajadać naleśnikami, a ja wpadłam w jakąś agonię. Czy byłam gotowa na bycie matką? I przede wszystkim, czy Rose była gotowa, by tak mnie nazywać? Czy to nie był tylko jednorazowy wyskok?

Moje przemyślenia przerywa trzask drzwi.

- Jestem! - powiedział Nick, zdejmując kurtkę.

- Tata! - Rose krzyknęła, zeskakując z krzesła i poleciała w stronę Nicka. Ten stanął jak wryty i popatrzył to na mnie, to na dziewczynkę. - Chodź, mamusia zrobiła naleśniki i są pyyyyszne!

Okej, czyli to nie było jednorazowe.

- Kochanie, pójdziesz na chwilkę do swojego pokoju? Zaraz do ciebie przyjdę. - zapytał Nick, a ona pokiwała głową i poczłapała w stronę swojej sypialni. - Czy ona nazwała mnie tatą, a ciebie mamą? - zapytał mnie mężczyzna, a ja pokiwałam głową. - O kurwa.

- Dziwnie się poczułam, Nick. Kocham ją, ale czy ja się nadaję na matkę? - spytałam, siadając na kanapie.

- Lily, spokojnie. - usiadł obok i objął mnie ramieniem. - Oczywiście, że się nadajesz. Wiem, że to dla ciebie szok, bo dla mnie też, ale może tak będzie lepiej? Może ona będzie szczęśliwsza? Jeśli oczywiście tobie to odpowiada.

- A tobie?

- Tak, chociaż się cholernie boję. Bycie tatą to większa odpowiedzialność niż bycie wujkiem.

- Chcesz mieć ze mną dzieci? - zapytałam. - Kiedyś, oczywiście... - dodałam, widząc zmieszanie na jego twarzy.

- Skarbie, oczywiście, że tak. Chcę też, żebyś pewnego dnia stała się panią Russel i była moja na zawsze. - powiedział szczerze, a ja miałam ochotę się rozpłakać.

Wtuliłam się w niego, pozwalając na to, by łzy swobodnie spływały po mojej twarzy. To nie tak, że nie chciałabym być nazywana przez Rose mamą, bo chcę i to bardzo. Ale co jeśli ją zawiodę? Jeśli nie okażę się zbyt dobrą mamą? Tego się obawiałam najbardziej.

Chwilę jeszcze rozmawialiśmy o tym i uzgodniliśmy, że pozwolimy małej nazywać się jej rodzicami, ale będziemy też między sobą o tym dyskutować, o naszych uczuciach i przemyśleniach w tej kwestii.

Poszłam do łazienki, by się trochę ogarnąć, bo kilkuminutowy płacz spowodował popuchnięte oczy. Otwierając drzwi, usłyszałam krótką rozmową między mężczyzną a Rose. Stanęłam i niekulturalnie podsłuchiwałam.

- Tato, a chciałbyś, żeby mama była twoją żoną? - zapytała słodko.

- Tak brzdącu, bardzo. - uśmiechnął się.

- A będziecie już moimi rodzicami i będziecie mnie kochać bardziej niż moja prawdziwa mamusia? - zapytała, a ja wstrzymałam oddech.

- Tak Rosie, jesteś z nami bezpieczna i bardzo cię kochamy. - przytulił ją.

- A ja kocham was. - odpowiedziała.

No i po co się ogarniałam, jak znów moje oczy są pełne łez?

Łez wzruszenia.

Lonely souls [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz