9. Nie zakochuj się we mnie

28 5 0
                                    

Ares budzi się pierwszy. Nie otwierając oczu przysuwa się bliżej źródła ciepła, które jest duże, miękkie i lekko pochrapuje przed sen. Chłopak wzdycha w koszulkę Dantego, na co mężczyzna jeszcze mocniej przytula go do siebie, a Ares nie oponuje. Jest mu tak ciepło i bezpiecznie, że mógłby zostać w tej pozycji do końca życia, mimo to wie, że powinien się poruszyć by dać znak, że się obudził. Zanim zdąży wydać jakikolwiek dźwięk uprzedza go Jules wchodząca do kuchni.

– Słońce już wstało, moje kochane gołąbeczki! – mówi radośnie, depcząc po stopach swojego brata – Czas wstawać! 

Dante otwiera jedno oko, a potem drugie i zamiast, tak jak to ma zwyczaju, burknąć coś niemiłego w stronę Jules zatrzymuje się spojrzeniem na przytulonym do niego chłopaku. 

– Co ty tu robisz? – mówi nadal go przytulając.

– Chcę zapytać o to samo – Ares wyswobadza się z objęć i siada na podłodze – To mój śpiwór. 

– Śpiwór akurat jest mój, bo to ja go kupiłem – Dante podnosi się do pozycji siedzącej i przeciera zaspane oczy – Głowa mnie boli. 

– Trzeba było tyle nie pić – Jules z uśmiechem kwituje zaistniałą sytuację, na co Dante posyła jej rozgniewane spojrzenie – Gdybyś potrafił pić jak normalny człowiek, to nie dobierałbyś się do Aresa, tak tylko mówię – wzrusza ramionami.  

– Nie dobierałem się do Aresa – syczy. 

– Wcale. 

– Nie denerwuj mnie, Jules. To był twój pomysł z alkoholem. 

– Nie wiedziałam, że po kilku łykach zaczniesz dobierać się do dziecka. 

– Nie jestem dzieckiem! – Ares wykrzykuje obrażony – Po prostu było mi zimno. Gdybyś nie zajęła sypialni, to nic takiego by się nie wydarzyło. 

– Czyli to moja wina? 

– Tak! – odkrzykują oboje. 

– O matko, ale wy jesteście delikatni – wywraca oczami – Kawy? 

– Tak, poproszę – Dante wstaje z miejsca i ziewa przeciągle sygnalizując, że dyskusja z jego strony została zakończona. Przynajmniej z Jules, bo ze sobą zaczął właśnie toczyć ciężką batalię.

Nie był pijany na tyle by nie pamiętać tego, jak Ares w nocy zaniósł się tak potężnym kaszlem i tego, jak jego ciało, drżało z zimna. Co innego miał zrobić? Nie rozpaliłby kominka w pięć minut, a chłopak potrzebował natychmiastowego ogrzania. Stąd ten głupi pomysł. Miał wrócić do swojego śpiwora jak tylko chłopak się ogrzeje, ale Ares przywarł do niego tak mocno oplatając go rękami i nogami, że nawet nie miał jak się ruszyć i po prostu zasnął.Może to było trochę nieodpowiednie i wyglądało dwuznacznie, gdy Jules weszła do kuchni, ale nie zrobił przecież nic złego, dlatego nie potrafi zrozumieć półuśmiechu swojej siostry, a tym bardziej naburmuszonej miny chłopaka, który nadal siedzi na podłodze. 

Z drugiej strony musi przyznać, że dawno nie czuł przy sobie ciepła drugiego człowieka i samo to sprawia, że czuje się dziwnie. Już zapomniał jak to jest spać przy kimś w nocy, a na dodatek się do tej osoby kleić przez sen.Potrząsa głową. To Ares nie chciał go puścić, a nie odwrotnie. Choć rano to akurat jego ręka obejmowała chłopaka i gdy tylko wstał to chciał pociągnąć go do siebie wy wrócił do wcześniejszej pozycji. 

Pobudzający zapach kawy sprawia, że dochodzi do wniosku, że dzieje się z nim coś niedobrego i albo to jest starość albo... albo co? Nie potrafi rozgryźć, dlaczego zachował się tak jak się zachował i dlaczego tak bliska obecność chłopaka spowodowała u niego szybsze bicie serca. Albo faktycznie jest idiotą, albo się starzeje. Z dwojga złego woli te drugą opcję. 

Tam, gdzie milczą owceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz