Ares budzi się pierwszy. Nie otwierając oczu przysuwa się bliżej źródła ciepła, które jest duże, miękkie i lekko pochrapuje przed sen. Chłopak wzdycha w koszulkę Dantego, na co mężczyzna jeszcze mocniej przytula go do siebie, a Ares nie oponuje. Jest mu tak ciepło i bezpiecznie, że mógłby zostać w tej pozycji do końca życia, mimo to wie, że powinien się poruszyć by dać znak, że się obudził. Zanim zdąży wydać jakikolwiek dźwięk uprzedza go Jules wchodząca do kuchni.
– Słońce już wstało, moje kochane gołąbeczki! – mówi radośnie, depcząc po stopach swojego brata – Czas wstawać!
Dante otwiera jedno oko, a potem drugie i zamiast, tak jak to ma zwyczaju, burknąć coś niemiłego w stronę Jules zatrzymuje się spojrzeniem na przytulonym do niego chłopaku.
– Co ty tu robisz? – mówi nadal go przytulając.
– Chcę zapytać o to samo – Ares wyswobadza się z objęć i siada na podłodze – To mój śpiwór.
– Śpiwór akurat jest mój, bo to ja go kupiłem – Dante podnosi się do pozycji siedzącej i przeciera zaspane oczy – Głowa mnie boli.
– Trzeba było tyle nie pić – Jules z uśmiechem kwituje zaistniałą sytuację, na co Dante posyła jej rozgniewane spojrzenie – Gdybyś potrafił pić jak normalny człowiek, to nie dobierałbyś się do Aresa, tak tylko mówię – wzrusza ramionami.
– Nie dobierałem się do Aresa – syczy.
– Wcale.
– Nie denerwuj mnie, Jules. To był twój pomysł z alkoholem.
– Nie wiedziałam, że po kilku łykach zaczniesz dobierać się do dziecka.
– Nie jestem dzieckiem! – Ares wykrzykuje obrażony – Po prostu było mi zimno. Gdybyś nie zajęła sypialni, to nic takiego by się nie wydarzyło.
– Czyli to moja wina?
– Tak! – odkrzykują oboje.
– O matko, ale wy jesteście delikatni – wywraca oczami – Kawy?
– Tak, poproszę – Dante wstaje z miejsca i ziewa przeciągle sygnalizując, że dyskusja z jego strony została zakończona. Przynajmniej z Jules, bo ze sobą zaczął właśnie toczyć ciężką batalię.
Nie był pijany na tyle by nie pamiętać tego, jak Ares w nocy zaniósł się tak potężnym kaszlem i tego, jak jego ciało, drżało z zimna. Co innego miał zrobić? Nie rozpaliłby kominka w pięć minut, a chłopak potrzebował natychmiastowego ogrzania. Stąd ten głupi pomysł. Miał wrócić do swojego śpiwora jak tylko chłopak się ogrzeje, ale Ares przywarł do niego tak mocno oplatając go rękami i nogami, że nawet nie miał jak się ruszyć i po prostu zasnął.Może to było trochę nieodpowiednie i wyglądało dwuznacznie, gdy Jules weszła do kuchni, ale nie zrobił przecież nic złego, dlatego nie potrafi zrozumieć półuśmiechu swojej siostry, a tym bardziej naburmuszonej miny chłopaka, który nadal siedzi na podłodze.
Z drugiej strony musi przyznać, że dawno nie czuł przy sobie ciepła drugiego człowieka i samo to sprawia, że czuje się dziwnie. Już zapomniał jak to jest spać przy kimś w nocy, a na dodatek się do tej osoby kleić przez sen.Potrząsa głową. To Ares nie chciał go puścić, a nie odwrotnie. Choć rano to akurat jego ręka obejmowała chłopaka i gdy tylko wstał to chciał pociągnąć go do siebie wy wrócił do wcześniejszej pozycji.
Pobudzający zapach kawy sprawia, że dochodzi do wniosku, że dzieje się z nim coś niedobrego i albo to jest starość albo... albo co? Nie potrafi rozgryźć, dlaczego zachował się tak jak się zachował i dlaczego tak bliska obecność chłopaka spowodowała u niego szybsze bicie serca. Albo faktycznie jest idiotą, albo się starzeje. Z dwojga złego woli te drugą opcję.
CZYTASZ
Tam, gdzie milczą owce
Romance" Czasem zaproszenie kogoś do swojego życia jest najgorszą możliwą opcją." Norwegia, rok 1998. Dante jest hodowcą owiec. Mieszkając na uboczu w górzystym lesie, jest całkowicie odseparowany od ludzi i irytującego go świata, więc gdy znajduje w lesie...