EPILOG

62 3 1
                                    

DWA LATA PÓŹNIEJ

LILY

Jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą. Dwa miesiące temu na świecie pojawił się nasza córeczka, Maddie. Nick oszalał na jej punkcie, a Rose okazała się najlepszą starszą siostrą na świecie.

Moja ciąża przebiegała prawidłowo, a gdy dowiedziałam się, że pod moim sercem rośnie mała zdrowa dziewczynka, byłam przeszczęśliwa. Oczywiście płeć nie miała dla nas większego znaczenia, ale fakt, że było to zdrowe dzieciątko, dodał ulgę do naszego życia.

Mój mąż często panikował, gdy mała zaczynała kopać, ale uspokajałam go, że mnie to nie boli, no chyba, że zachciało jej się kopnąć w pęcherz. Jednak zdarzało się to bardzo rzadko i mogłam cieszyć się spokojnymi dziewięcioma miesiącami. Byłam bardzo zaskoczona czułością i wsparciem, jakie otrzymywałam od Nicka, mimo że wiedziałam jakim jest mężczyzną. Mogłam liczyć na śniadania, obiady i kolacje, wolny czas, spacery i wszystko inne, gdy on zajmował się całym domem.

Siedziałam teraz na kanapie, usypiając małą, gdy do salonu weszła Rose z tajemniczą torbą, wypchaną po brzegi.

- Co tam masz? - zapytałam.

- Tata pomógł mi odnaleźć moje stare ubranka i pomyślałam, że może przydadzą się małej, gdy będzie troszkę większa. - odpowiedziała ośmiolatka, a ja byłam pod wrażeniem jej wrażliwości.

Przywołałam ją do siebie, by przytuliła się do mojego boku. Byłam szczęśliwą mamą dwóch dziewczynek, które w przyszłości wyrosną na mądre i wartościowe kobiety. Byłam tego pewna i każdego wieczoru zapewniałam Rose, że jest piękną i inteligentną dziewczynką. Chciałam, by miała tego świadomość, a nie tak jak ja, uważała się za największe gówno i pomyłkę tego świata.

Gdy Nick zastał nas razem, od razu zrobił zdjęcie i ustawił sobie na tapetę. To było cholernie urocze, że właśnie takie małe gesty, jak wspólna fotka, umacniała naszą relację jako małżeństwa, rodziców i ogólnie rodziny. Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział, że w wieku dwudziestu sześciu lat będę matką dwójki dzieci, a ich ojcem będzie Nick, pieprzony, Russel, chyba bym go wyśmiała.

A teraz? Nick Russel to najlepszy mężczyzna, jakiego spotkałam w całym życiu. Mój tata i brat z pewnością by go pokochali. Czasem wyobrażałam sobie jak mój mąż z teściem rozpalaliby wspólnie grilla, a z Tonym grałby w piłkę na plaży obok domu. Starałam się nie rozmyślać o mamie, ale również uważałam, że Nick byłby jej wymarzonym zięciem. No, może nie na początku naszej znajomości, ale później na pewno zyskałby w jej oczach.

Głęboko wierzyłam, że moje córki w przyszłości znajdą kogoś, kto pokocha ich bezinteresownie i wyciągnie z nich to, co najlepsze. Tak, jak zrobił to mój mąż, a w co zupełnie nie wierzyłam.

Moje serce dzięki niemu zmieniło kolor z czarnego na krwisto czerwone. Moje dni zyskały nowe promienie słoneczne, a nocą otulałam się kocem pełnym miłości i zrozumienia. Nick był moim najlepszym przyjacielem i rozumiał mnie jak nikt inny. To było dla mnie czymś niezwykłym, bo wcześniej bardzo chroniłam siebie przed jakimikolwiek uczuciami do kogokolwiek, a tu znienacka taki dupek zawładnął nie tylko moim ciałem i umysłem, ale także duszą.

Moje niebo wcześniej runęło i cały czas w tych ruinach tkwiło, a ja nawet nie starałam się, by cokolwiek zmienić. Wolałam zostawić je w takim stanie, bo wtedy nie narażałam się na kolejne rozczarowania. Moje życie było nudne i pozbawione kolorów, jakie stworzyła dla nas matka natura i nawet nie śniłam o tym, by kiedykolwiek znów ujrzeć paletę barw.

Na mojej drodze pojawił się Nick Russel, który zbudował dla mnie nowe niebo. Moja samotna dusza znalazła drugą kolejną samotną duszę i wspólnie zbudowaliśmy wspólne niebo, pełne chmur, które nosiły tylko dwie nazwy.

Miłość i rodzina.

Lonely souls [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz