achilles wstał rano i chyżym krokiem skierował się na bubble tea w galerii handlowej. nie zauważył w ten sposób czegoś niepokojącego. żadne kłótnie małżeństkie ani od strony starego i henrego ani nie obywały się na serwerze u cordelii i gawena. nawet doktor był dzisiaj zaskakująco cicho. wyglądało na to że nasz dzielny achilles był dziś na mieście zupełnie sam. nie zatrzymało go to jednak przed ukończeniem misji zdobycia sekretnego bubble tea. od razu ruszył do boju z kasjerką, ale gdy ta podała mu swój ukochany słodki napój od razu zauważył co dokładnie nie grało.
słomka.
w tym miejscu, gdzie mógł żyć bez trosk i smutków. w miejscu gdzie był bezpieczny od ekologicznych świrów. gdzie mógł dostać grube, plastikowe słomki do picia. dzisiaj wszystko się zmieniło. nawet tu słomka była z papieru.
- no co za chuje - wykrzyknął młody achilles!
wtedy właśnie zdał sobie sprawę, to wszystko chodziło o coś znacznie większego. zanim jednak był w stanie zareagować było już za późno. żółw stał zaraz za nim.
- achillesie - przemówił skorupiasty złoczyńca
- żółwiu - przywitał go achilles.
- myślałeś że możesz tak po prostu "jebać żółwie"? że damy ci korzystać z plastikowych butelek z zakrętkami i nie wrzucać ich do recyklingu? że będziemy wspierać cię w rozpamiętywaniu na temat słomek kolorowych które nie rozpuszczają się w piciu po 5 minutach od włożenia? wiesz dobrze chlopcze że niszczysz w ten sposób naturalną kolej rzeczy. żółwie są ponad twoją słabą rasą. są ponad wami wszystkimi. latami manipulowaliśmy ludzkość do oddawania nam należnej czcci. #safeturtles to była nasze święte pismo! nie zniszczysz tego wszystkiego tylko przez twoje zachcianki i widzimisię ! jesteś tak samo zepsuty jak wszyscy ludzie
achilles wziął by na pewno słowa żółwia na poważnie gdyby nie wyłączył się w połowie jego monologu. lata życia nauczyły go wybiórczego słuchania bo inaczej nie wytrwałby w grupie swoich tępych i gadatliwych przyjaciół.
- milcz staruchu - użył tajnego ataku bohater
żółw dostał krytycznych obrażeń w swoje ego
- jak mnie nazwałeś? - wycedziła chodząca skorupa z dziwnym siurem zamiast głowy
achilles dobył miecza. zresztą nie byle jakiego miecza. był to miecz na żółwie, przeznaczony strikte do zabijania i bronienia się przed żółwiami
- w porządku zabij mnie, zrób to o ile dasz radę - krzyknął żółf
achilles z rozbiegu uderzył żółwia w skorupę z miecza. nie zadało to niecnej cholerze żadnych obrażeń. żółw zaczął śmiać się w niebo głosy. "jak to?" pomyślał blondyn
i wtedy dotarło do niego no tak żółw ma skorupę nie zabije go mieczem nawet tym przeznaczonym na żółwieale miał w zanadrzu jeszcze jedną broń
- myślałeś że chodzę nieprzygotowany? myślałeś że nie kupiłem ostatnio słomek plastikowych z internetu?
- to niemożliwe - wrzasnął żółw
- jebać żółwie - okrzyknął młody bohater wpychając żółwiowi słomkę do gardła
żółw od razu padł ale jego końcowe słowa budziły strach w naszym dzielnym podróżniku
- mnie może pokonałeś ale stszerz się albowiem wszystkie żółwie znają teraz twoje położenie
CZYTASZ
Achilles VS ŻÓŁWIE
Randomopowieść historyczna pełna tragizmu i krwi o odwiecznej bitwie achillesa z żółwiami dedykowane achillesowi :3