Rozdział 9 / Let's not be blind for someone's love

253 28 3
                                    

Obudziłam się w swoim pokoju. Zegarek pokazywał 5:30, ale ktoś chodził po domu co nie dawało mi spać. Ubrałam się i zeszłam na dół. Omar siedział i jadł śniadanie (prawie nieprzytomny), Olly szukał czegoś w torbie, Oscar opierał się o blat i pił mleko. Przywitałam się z nimi, a Omar momentalnie odżył. Wiedziałam, że zabrał Jane na randkę, szkoda, że nie dała mu się pocałować. Znają się naprawdę dobrze. Fajnie by było, gdyby zostali parą, wiem, że dla Jannie było by to bardzo dobre. Wiem, że jej serce wciąż nie chciało zapomnieć o Joshu, ale mogłabym się założyć, że Omar jej się podoba.

-Co tam braciszku? - zapytałam podchodząc do Oscara

Enestad odstawił szklankę i spojrzał na mnie bardzo zdziwiony.

-No widzę, że pobyt w domu dobrze na ciebie wpływa skoro zaczęłaś nazywać mnie "braciszkiem". - odpowiedział - W sumie u mnie wszytko dobrze, właśnie zbieramy się na próbę

-A gdzie jest Felix? - zapytałam

Omar zaczął się śmiać i o mało nie zakrztusił się kanapką. Olly uśmiechnął się pod nosem podchodząc do mnie i Oscara. Nie za bardzo wiedziałam o co im chodzi, ale cierpliwie czekałam na odpowiedź.

-Załatwił sobie osobistego trenera - odpowiedział Olly - Nie pytaj dlaczego bo obiecaliśmy, że nie powiemy.

-Aha - powiedziałam lekko zmieszana - Yyyyy..... Dlaczego?

Nie wymyśliłam lepszego pytania, bo nic nie przyszło mi do głowy. Chłopcy spojrzeli po sobie.

-Z tego samego powodu, z którego Omar od wczoraj wieczorem je witaminki. - odpowiedział po chwili Oscar tłumiąc śmiech - Wiesz, wpływają na włosy i paznokcie. Wszystko dla "Jannie".

Poczułam, że się czerwienie więc szybko odwróciłam głowę. Faceci bywają bardzo dziwni. Omar i witaminki dla Jane, ciekawe. Na pewno będzie.... zaskoczona. Zrezygnowałam z drążenia tematu i zdecydowałam, że zapytam o to Sandy'ego. Oscar zajął się pisaniem do Sandry (to jego dziewczyna od 3 miesięcy) i spochmurniał.

-Jak dziewczyna mówi, że u niej jest dobrze i stawia kropkę - zaczął Enestad - to znaczy, że serio jest dobrze?

-To znaczy, że jest źle i chce żebyś się tym zainteresował - odpowiedziałam przewracając oczami - najlepiej, jakbyś powiedział, że do niej wpadniesz i pogadacie, poprawisz jej humor.

Oscar spojrzał na mnie zdziwiony i napisał to co mu powiedziałam. Po chwili stał zadowolony czytając wiadomość:

-"Świetnie kochanie, będę czekać"! Miałaś rację Cas.

I tym zdaniem bardzo mnie rozczarował. Nie, bo ja nie jestem dziewczyną i nie wiem co inne samiczki myślą. Z Oscarem w sumie nie było źle, ale szło z nim oporniej niż z resztą chłopaków. Większość swojego czasu spędzał z Sandrą. Nie dziwiło mnie to, ale kiedy wychodził o 8 rano i wracał o 21 było to lekko denerwujące. Całą uwagę poświęcał mi za to Felix. Widziałam, że naprawdę się stara. Nie narzucał mi się, co musiało go wiele kosztować. Nie chciałam się spieszyć, ale kiedy był blisko, świat wywracał się do góry nogami. Wtedy znikało wszystko i zostawaliśmy we dwoje. Wpatrywał się w moje oczy, jakby chciał wyczytać co tak naprawdę dzieje się w środku mnie. Uwielbiałam to. Przy Felixie czułam się bezpieczna i spokojna. On za to był trochę spięty, bawiło mnie to ale było rówież urocze. Kiedy się uśmiechał robiły mu się śliczne dołki na policzkach. Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Olly (który wciąż był przy drzwiach męcząc się ze sznurówkami) otworzył i do domu wszedł zziajany Felix.

-On mnie wykończy! - powiedział siadając na ziemi

Miał na sobie długie szare dresy i białą koszulkę Converse. Jasne włosy opadały mu na twarz, na której malowały się czerwone rumieńce ze zmęczenia. Chyba mnie nie zauważył i zwracał się tylko do chłopaków.

Zacznijmy od początku /TFC/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz